Razoth napisał(a):
Aldrich pokonany.
Po zobaczeniu go na trailerze miałem duże oczekiwania ale niestety - spotkał mnie ogromny zawód jeżeli chodzi o tą walkę. Ogromny.
Najprzebieglejszy i najlepiej scharakteryzowany Lord of Cinder, pożeracz bogów robiący co mu się podoba a odjebali coś takiego. Nawet żadnej cutscenki nie ma jak się do niego wchodzi. Wstyd.
Biorąc pod uwagę fakt, że cała sala jest nim wypełniona (podłoga jest dosłownie nim), można było wymyślić MILIARD lepszych rzeczy niż całkiem spoko wyglądający ale niczym nie zaskakujący boss-czarodziej, który w dodatku musi posługiwać się ciałem starego znajomego z jedynki.
Przybieranie różnych kształtów, konieczność zwracania uwagi na co się stąpa - można było popuścić wodze fantazji i zrobić na prawdę ciekawą, zapadającą w pamięć walkę.
Zamiast tego dostałem powtórkę z Crystal Sage, odrobinę (ale na prawdę odrobinę) trudniejszą. Jestem zawiedziony jak chuj.
Aż mi się zawód z Witch of Izalith z jedynki przypomniał i co z niej kurwa zrobili.
Spoiler alert:
Zrobili najchujowszego bossa w historii serii - tytuł przyznawany za każdym razem jak ktoś robi ankietę na ten temat w necie.
Podpisuje się pod tym postem rękami i nogami. A walczyłeś już z Yhormem Gigantem? Pod względem zjebanego potencjału i braku epickości to ta walka zajmuje u mnie czołowe miejsce. Aldrich ratuje się tylko tym, kogo aktualnie wchłania i jak bardzo to jest popierdolone.