venominus napisał(a):
Szamotula tylko w wowie wszystko robiłeś samemu, to jest taka singleplayer game - questujesz samemu i robisz aryciekawe dungi w instancji, open world nie żyje w wowie. W gw2 80% contentu jest open world - questy, które robisz z innymi, możecie współpracować, bo jak zabijesz jakiegoś moba, to nie do swojego 1/10, tylko do ogólnej puli "serca". Bossowie respią się w otwartym świecie i ten świat żyje, tak jak pisałem npct podbiega i prosi o pomoc i kilkunastu graczy biegnie i mu pomaga, razem - to jest mmo, a nie zabij 10 potworów solo. Wiadomo, że to nadal themepark, ale wyborny themepark. W waszym przypadku jedynym ratunkiem jest sandbox - archeage, który może wyjdzie, może nie.
PS Tak jak wow nudził mnie od początku, wow zabij 5 niedźwiedzi, tak gw2 od początku daje fun - np. boss w startowej arenie, gdzie jak nie uważasz to padasz na hita.
Grales kiedykolwiek w WoWa pierwszy tydzien po wyjsciu gry/jakiegos dodatku? Setki/tysiace ludzi w jednej zonie, kolejka na kilka tysiecy, mmo pelna para, tylko 2 miesiace pozniej nie bylio juz komu robic fajnych grupowych chain questow przez co Blizzard z nich musial zrezygnowac.
Gralem tez w GW2 o 4-5 nad ranem na 14 lvlu. So called eventy robilem, albo sam(czesto sie nie dalo), albo z 1-2 osobami bo nikogo wiecej nie bylo. Powiem ci ze fun w chuj, naprawde rownica nieporownywalnie wieksza niz zabicie solo 10 miskow - to jest dla mnie ogromny minus. Ja najczesciej gram w nocy i to totalnie zabija mi doznania, bo samemu nie ma co robic.
Nie zapominaj tez, ze masa tutaj jest zwyklych questow-serduszek, ktore musisz robic sam. Jedyna roznica jest znowu nasz mega friendly system, gdzie jedno jablko moze podniesc 100 osob, a nie jak w WoWie trzeba szukac swojego.