iniside napisał(a):
Nie wątpliwie po to przeprowadzali eksperymenty na zapomnianej przez wszystkich planecie, która nie nadaje sie do życia i zostawi wskazówki na ZIEMI jak na te planete dotrzeć, zeby ludzie tam nie polecieli i nie zawlekli zagłady ze sobą z powrotem na ziemie (w razie jak by im sie osobiscie nie udało).
Otwarta wrogość wobec ludzie ostatniego Jockeya, też pewnie nic nie znaczy.
Odpowiadajac. Bezposrednio w żadnym miejscu nie jest powiedziane.
Ok widzę że nikt się na spoiler tagi już nie fatyguje więc też już sobie odpuszczę.
SPOILERYWiesz, z paru interpretacji, z którymi w sumie się zgodzę bo brzmią całkiem sensownie, wynika że black goo to wcale nie jest broń tylko substancja służąca terraformowaniu planet i tworzeniu na nich życia. Tak jak jest to pokazane właśnie w pierwszej scenie filmu. Tyle że jest to substancja która jest silnie podatna na otoczenie, tzn wpływa na nią stan psychiczny nosiciela, z czego inżynierowie sobie zdają sprawę - malowidła w komnacie z urnami. Z jockeyami problemu nie było, to teoretycznie był rasa wysokorozwinięta panująca nad swoimi emocjami idealnie. Więc terraformowali planety w ten sposób że jeden z nich się poświęcał zażywając dobrowolnie black goo i stając się początkiem dla nowego życia etc, być może był to jakiś ostateczny test czy coś w tym stylu?
W tym kontekście fakt że sobie tą substancje trzymają w takich ilościach luzem na całym statku przestaje być taki absurdalny. Dla nich po prostu nie była ona tak niebezpieczna. Zresztą zauważ że w scenie z hologramami jeden z inżynierów ucieka do pomieszczenia z blackgoo, więc można uznać że to nie blackgoo bezpośrednio stwarzało zagrożenie dla nich.
Wtedy cała planeta nie jest instalacją militarną (jak myśli shawn) tylko bazą wypadową do terraformowania planet w pobliskich układach (stąd takie ilości tej substancji i statków, bo przecież na ziemi wystarczył by tylko jeden)
Teraz moje własne megaspekulację.
Załóżmy że rzeczywiście Jezus (ten motyw sam reżyser wskazał) to był jeden z inżynierów a my żeśmy mu bardzo duże kuku zrobili. Teraz spekulacja - co by się stało jeżeli ktoś kto przeszedł takie piekło był pod wpływem blackgoo. Ofc nie zmutowało by z niego nic miłego, załóżmy że inżynierowie nieświadomi wszystkiego po niego wrócili i wzięli jego ciało z powrotem do bazy. Mogli kompletnie nie spodziewać się tego co się później stało. Tzn wyszło z niego coś bardzo złego, rozjebało kompletnie zaskoczoną pokojową rasę która nawet nie ma broni (protoplasta obcego nie miał by z tym problemów)
To co się dzieje na planecie po przylocie tam ludzi jest wtedy wynikiem tego że jesteśmy niestabilni emocjonalnie. Co zresztą widać po mutacjach jakie dotykają poszczególne osoby.
Kluczowe jest np to ze Shawn chce bachora, i bachora dostaje po kontakcie z blackgoo. Jej facet był zdołowany nie widział sensu życia, wiec jego mutagen po prostu zabija. Koleś który wraca do statku nie był zbyt przyjacielski -> blackgoo zmutowało go w coś co próbuje resztę załogi zabić.
W tym kontekście reakcja ostatniego jockeya też jest naturalna. Przed śmiercią inżynierowie na pewno zdążyli skumać czemu blackgoo tak zareagowało. No i teraz budzi się koleś, widzi że w statku są ludzie, rasa która sprawia że blackgoo zmienia się w mega groźną broń biologiczną, w dodatku odpowiedzialna za śmierć jego towarzyszy. Ofc naturalne jest że chce się ich jak najszybciej pozbyć, rozwalić statek na ziemi, jednocześnie wyeliminowując zagrożenie.