iniside napisał(a):
niech spuszcza wirusa atakujacego tylko ludzi.
Nie mogą, bo mamy wspólne DNA
A teraz wejdźmy w theorycrafting.
Możliwe, że coś już zostało przez Ridleya obalone, nie wiem, ale tak lubię sobie pogdybać
Inżynierowie stworzyli ludzi. Na początku często wpadali z odwiedzinami. Z olimpu.
Jak widać też - inżynierowie nie są czarni tylko bardzo jaśni - coś między białym, a żółtym człowiekiem.
Więc jako podopiecznych wybrali sobie te dwie rasy, stąd nawiązania do inżynierów w różnych mitologiach.
W Afryce wpadli i postanowili zbudować piramidy, a że czarni byli inni to zagonili ich do roboty.
W Europie biali zaczęli tłuc się między sobą, ale mitologie ciągle podobne - bogowie są podobni do ludzi tylko trochę więksi (mitologia grecka, rzymska i nordycka są w tej kwestii dość zgodne).
Teraz dajmy na to jakiś rebel od nich, odszczepieniec (a może po prostu szef wszystkich szefów) postanowił zabawić się inaczej. Wybrał sobie jakąś nację niewolniczą i został ich "bożkiem". Najpierw pomógł uciec egipcjanom, m.in. bawiąc się wodą, a potem wypił black goo i bez ruchania zapłodnił jedną z tej nacji. On jako "syn boga" był już szkolony przez kolesi swojego starego, znani ówczesnej ludności jako "anioły". Spora doza prawdopodobieństwa, że jakaś cząstka świadomości tego typa żyła w jego "synu".
No i teraz istnieje sobie jakaś tam ludzka polityka, niewolnictwo itp., a wpada koleś i mówi, że tak naprawdę szef jest jeden, a oni są tylko wynikiem ich zabawy i eksperymentów. No to krzyżują frajera żeby nie psuł wewnętrznych spraw (bo są już na tyle świadomi, że wiedzą, iż przez gościa mogliby utracić władanie nad resztą plebsu).
Śledzący nas inżynierowie w ciągu 3 dni wpadają, otwierają grobowiec, wskrzeszają kumpla i biorą go na statek. Potem jeszcze biorą jego starą i lecą z powrotem "na olimp".
Na miejscu wielka narada, stwierdzają, że black goo załatwi sprawę (poprawi ludzi) i nakarmili żydowkę żeby przetestować (albo i sama łyknęła). Wyskoczyło z niej badass gówno, które zaczęło mordować inżynierów. Wymordowało tych, którzy mieli lecieć, a w komorach hibernacyjnych leżeli ich zastępcy (pewnie w trakcie lotu się zamieniali miejscami). Jedna komora przetrwała dłużej i koleś się obudził, postanowił jedynie zrealizować plan, a ludzi nie traktował jako godnych by odwiedzali "olimp" póki co - więc tych na miejscu postanowił wyeliminować albo po prostu mu David powiedział "jesteś głupim chujem, a twoja stara pierze w rzece i braliśmy ją od tyłu".
Salvages - 5/10. Da się obejrzeć, Del Toro w formie, Travolta jak najbardziej bez formy, reszta to dp nieco pedalski i jeden gwałt. Film nie ma jakiejś porywającej fabuły, ale jako zabijacz czasu jest ok.