questy są nudne jak zwykle - w 11 było to lepiej rozwiązane - był grind, ale questy były miłym dodatkiem. Tutaj main scenario co 3/4 quest jest fajnym, reszta to crap. Jednak jest ta drobna różnica, że w porównaniu do wow/gw2/aion tte questy są jednak ciekawsze i mnie timewaste. Tu się da na luzie, uczciwie dolecieć do 50 w tydzień i da się to zrobić bezboleśnie. Trochę scenario, trochę pobocznych, trochę fate i 50 jest.
craft i fishing to niestety parodia w porównaniu do 11.

Craft w XI to przecież było założenie equipu, odpalenie syntezy i modlenie się aby bóg randoma obdarzył nas łaską hq. W 1.0 i w ARR (szczególnie z cross-classowymi skillami) mamy duży wpływ na to co wyjdzie. Dziwi mnie, że ktoś uważa to za krok wstecz w stosunku do jedenastki.

Nostalgia pelna para

Czytając różne posty mam wrażenie, że ludzie zapominają znaczenia MMORPG. Massive Miltiplayer Online Role Playing Game, RPG - czyli zazwyczaj gra w której jest masa tekstu do czytania! Czyli właśnie questy i story line przy akompaniamencie fantastycznych stforków do ubicia i zbieraniu expa za różne rzeczy.

Kamilus - Lubiłam questy w FFXI, jednakże był mus otrzymania pomocy przy wykonaniu najpoboczniejszego z pobocznych, więc jednocześnie ich nienawidziłam. Lubię jak to jest rozwiązane teraz.

Rha - Wyjąłeś mi to z ust! Nareszcie do randomowości dodali możliwość jakiegoś wpływu na to czy wyjdzie HQ i nie wiem dlaczego ludzie tego nie lubią. Goku ma pewnie rację z tym sentymentalizmem...

Chyba ja jako jedna z nielicznych nie uważam robienia masy questów za grind, z prostego powodu, lubię zagłębiać się w szczegóły świata gry, a to czy idę po królicze jajo, czy po co to już ma ciut mniejsze znaczenie.

Przed chwilą zabita Garuda HM (nawet dwa razy lol). Podejście numer któreś, bo wszyscy od początku uczyliśmy się walki. Satysfakcja gwarantowana. Primale to już nie tank&spank, ale team work, komunikacja, skupienie i taktyka - czyli to co miało choćby FF XI. Endgame instancji, też nie da się facerollować - trzeba kombinować.

O levelowaniu gadacie tak jakby ARR było pierwszym MMO z nudnym grindem quest/mob, tego procesu nie da się inaczej zaprojektować >.>

Oczywiście, że się da ale to wymaga wyoutowania Q kompletnie + open pvp ze skill setem a nie lvl setem.

Jak już oceniamy grę to dla mnie ff14 to takie 6/10. Ładne widoczki, bardzo fajny craft (uproszczona kopia rozwiązań z VG). Gra się stosunkowo fajnie mi levelowanie na questach kompletnie nie przeszkadzało, większość dialogów nawet czytałem i czasem było warto Problem jest inny Do 35lvl ta gra to jest totalny banał, potem dochodzi jakaś mechanika bosów na instancjach i gra się zaczyna podobać. Problem jednak jest taki, że po 35lvl też jest w sumie strasznie łatwo i wieje nudą. Jedyne utrudnienie (swoją drogą irytujące) w tej grze jest takie, że nie zawsze dostaniemy się przez DF do ogarniającej grupy i z easy mode robi się nightmare Fajne są te wszystkie walki w storyline. Instancje też niczego sobie. Niestety wszystko strasznie monotonne i bez jakiegoś dreszczyku emocji Jeśli w grupie nie ma slackerów to generalnie wszystko można zrobić na oneshota (wyjątkiem jest chyba tylko Garuda, bo tam albo się powipuje albo ktoś rzuci info o taktyce). Primale hard mode to po prostu trzy arenki, trudniejsze od normali, ale to żaden endgame nie jest, nie przesadzajmy tutaj... szczególnie, że to tylko 8man event.... O rajdach się nie wypowiem, bo nawet info nie ma o nich w necie. Niby jeden jest w grze, niby drugi gotowy, ale szczegółów zero
Paradoksalnie minusem jest także to co nawet wg mnie powinno być plusem Ciągle wracamy do tych samych krain. Z jednej strony super bo nawet noob zony żyją, ale z drugiej strony człowiek zaczyna szybko popadać w monotonie. Świat jest bardzo dopracowany i momentami zachwycający, ale jednocześnie jest stanowczo za mały
Housingu też jeszcze w grze chyba nie ma
Swoją drogą ciekawi mnie dalszy rozwój storyline (ending cs nieco spoileruje), więc może kiedyś się jeszcze na ff14 skuszę

A co mnie obchodzi PvP w typowo PvE grze Jak będę chciał pograć PvP to pójdę pograć w Darkfalla. Wyoutowanie questów = fest grind ala Lineage II / Silkroad i masę innych azjatyckich gier. No wtedy to już w ogóle byłaby parodia.

Jezeli chodzi o ilosc dungeonow w end game to wypada tutaj troche wyjasnic chyba, bo rozne informacje widze padaja.

Poza 3 Primalami Hard jest Wanderer's Palace i Amdapor Keep, ktore sa 'wejsciowymi' instancjami. Po zabiciu Primali hard dostajemy dostep do Binding Coil of Bahamut, ale to nie jeden dungeon a 5, ktore sie tez po kolei odblokowuje. Niestety, sam nadal nie robilem, ale generalnie patrzac po stronach widac, ze narazie dopiero kilka grup, ktore do tej pory dotarlo do Turn 4 chyba (Yoshi mowil, ze sie zdziwi jezeli przed patchem 2.1 dungeon skonczy 100 osob).

To prawda, ze sam leveling experience to zadne wyzwanie, ale takie bylo zalozenie od poczatku - oczywiscie nie kazdy sledzil wszystkie wywiady o grze i musial o tym wiedziec

Anyway, wydaje mi sie, ze wiele osob chyba powinno sprawdzic gre za jakis czas, jak juz sie rozrosnie. Patch 2.1 powinien byc w listopadzie (lub grudniu, jezeli jest jakas obsuwa), z zapowiedzianych rzeczy to Crystal Tower dungeon, nowy poziom trudnosci dla Primali, pierwsza Housing zona, PvP.

Gra na pewno nie jest dla osob, ktore szukaja tutaj:
a) rewolucji,
b) XI-2

Flash na wejsciu starcza jedynie na to zeby zwrocic uwage mobow na tanka i tyle, kazde silniejsze aoe dps-ow czy heal lekarza i zaczynaja sie cyrki; ja czuje sie bezpiecznie z hatem w grupie mobow dopiero po serii "shield lob, flash, aoe ws, raging halone w kazdego z mobow po kolei i provoke w nr 1 (oznaczenie mobkow przed pullem to podstawa)"; jesli w czasie jak robie ta serie nikt w pt nie zrobi nic glupiego wtedy da sie ladnie cala walke kontrolowac.

Tankowanie jest ciezkie bo tak naprawde ogarniety tank to polowa sukcesu, cale pt musi wiedziec zeby nie szalec na wstepie bo inaczej zaczyna sie chaos; a juz nic tak nie irytuje tanka jak ktokowlwiek poza nim zaczyna sie bawic w pullowanie, w takim wypadku hate tak skacze ze zanim sie odbuduje hate na pulnietym mobie ten juz czesto prawie pada. A tu jeszcze wez sie zatroszcz o pozostale mobki z grupy.

Polecam do lektury, zwlaszcza jesli NIE gracie tankiem. ;]
https://pay.reddit.com/r/ffxiv/comments ... om_a_tank/



A, i jeszcze jedno na koniec - gram na padzie. ;]

No ja mam taki plan.

Dziwne dla mnie jest to, ze ludzie ktorzy nienawidzili wowa za prostote i generalnie system questy/instancje teraz, gdy dodstaja to samo w FF sa zachwyceni i pisza, ze przeciez inaczej niz w wow sie tego nie da rozwiazac. Tyle, ze WoW te ladnych pare lat temu byl swiezy, a FF jest poprostu wtorne (bo przecietny gracz juz zdazyl sie zmeczyc tego typu rozgrywka, ktora zna z roznych tytulow).

Mnie WoW zawsze nudzil, a robilem pare podejs z naprawde pozytywnym nastawieniem.

^Same.

Natomiast, co do expienia. Samo story dobija Ci postać do 50. Kolejne joby to hunting log, class questy i FATE. Imo nie jest to mozolne, a całkiem przyjemne. Mechanika dungeon'ów i Primal'i też różnorodna i ciekawa.

Gdybym miał wszystko robić z randomami to rzucił bym tą grę w cholerę. Na szczęście ekipa z którą grywam dostarcza sporo fun & excitement.

Kazdy tank ma jednego toola aby trzymac moby przy sobie
MRD ma Overpower, a to ze moze sobie dokoptowac Flash niewiele zmienia, bo maja wspolny cooldown z OP. Potem i tak trzeba skakac po mobach i enmity combo robic, dokladnie jak na PLD.


Czyli wg niektorych tutaj pewnie 'nie ogarniasz'


Gdybys mial robic wszystko z randomami w ktorejkolwiek grze to bys ja rzucil w cholere. FF nie jest tutaj wyjatkiem

Ja jak narazie większość instancji robiłem z randomami, a w zasadzie wszystkie.
Rozumiem, że ktoś może byc akurat zajęty, albo ma tą samą klasę co ja, ale jest nas w gildii
kilka osób i jak narazie moje pytania odnośnie instacji nie miały innej odpowiedzi niż "idź DF".
Cóż nie mogę mieć za bardzo pretensji o to, że ktos kto ma już dawno 50lv i ma inne zajęcia
oraz priorytety, niż chodzenie na instancję dla low lv.
Z drugiej jednak strony, po coś ta glidia czy też inna, istnieje. Szkoda że tak opornie to idzie.
Może dla ludzi którzy grają już dłużej razem w to czy inne MMO jest łatwiej, mają swoja grupę i większość instancji
robią wspólnie. Ale nowym jest ciężko.

Na pewno ciężko się robi instancj w end game z randomami, ale słyszałem że i tak robią.
Cóż walka z wiatrakami. Każdy by chciał chodzić z ogarniętymi ludźmi, ale ci nie ogarnięci też
kiedyś ogarną

Nie ma problemów z lsowym wypadem na co cięższe instancje, natomiast nie ma co liczyć na pomoc z jakimś shitowym dungiem, który da się spokojnie z df ogarnąć. Szkoda czasu na takie coś, bo exp i dropy żenujące, a jakby tak każdemu pomagać to by się nic nie zrobiło dla siebie samego.

Co innego, gdyby był np. system mentora jak w Rifcie.

Gdyby babcia miła wąsy...

To nie chodzi o skomplikowanie systemu tylko o fun jaki daje craft.

Mi sie podobaly crafty w dwoch grach: FFXI i FallenEarth. Pierwszy za emocje (HQ, losty), za to gainy byly losowe, za to ze o matsy na craft nie bylo tak latwo, no i generalnie za to ze ten craft byl naprawde potrzebny w grze. Drugi za to, ze tak naprwde praktycznie wszystko trzeba bylo robic samemu, nie tylko sam samochod, ale i poszczegolne czesci do niego. To samo z bronia, armorami itp W polaczeniu fajnym gatheringiem wszystko to dawalo przyjemnosc.

I nie jest to zadna nostalgia.

W FXIV troche pocraftowalem i nie poczulem ani odrobiny przyjemnosci :/ podobnie jak w WoW. Click, click, click.

Od lvl25 craftu masz zbieractwo materiałów jak w 11. 1-20 to vendorzy, 20-25 tak na przemian vendor i zbieractwo, powyżej już zbieractwo.
Za to fishing to tylko usiąść i zapłakać. Nie ma walki prawo-lewo. Nie ma stanów pośrednich. Zarzuć, wyciągnij. Beznadzieja, nuda i zerowe profity praktycznie przez to.

W FFXI mogłeś samemu farmować materiały, lub kupić na AH. W FFXIV możesz samemu farmować materiały, lub kupic na AH.
W FFXI mogłeś się ubrać w sprzęt do craftowania i poza przeskakiwaniem z tier do tier nie dawało to absolutnie nic. W FFXIV możesz ubrać się w sprzęt do crafowania i różnice są zauważalne gołym okiem na pasku progress/quality a niektóre rzeczy w endgame wymagają konkretnej ilości control lub craftsmanship aby w ogóle można było zacząć je craftować.
W FFXI gromadziło się materiały, odpalało syntezę i na tym był koniec. Wynik zależał tylko od tego czy przekroczyliśmy dany tier 1% szansy na HQ, 10%, 25% itd. W też gromadzimy materiały ale tutaj od początku istnieje podział na NQ i HQ co owocuje zerową lub dość wysoką szansą na docelową wersję HQ przedmiotu, który próbujemy zrobić. W FFXIV na syntezę na pierwszych levelach faktycznie nie mamy zbytniego wpływu ale już na 5 poziomie dostajemy skilla poprawiającego quality. Wbicie tego 5 levelu to kwestia 15-20 syntez z książki. Potem dostajemy skille na kolejnych poziomach zaawansowania, na 15 i 50 są umiejętności, których możemy użyć na innych crafterskich profesjach co motywuje do levelowania kolejnych craftów.
Nie wiem co rozumiesz poprzez "click, click, click" bo generalnie zawsze się wszystko sprowadza do klikania. Ale jeżeli to ma być odpowiednik "nawalania w jeden klawisz i przedmiot robi się sam" to jeśli chcesz NQ za minimalną ilość expa- być może tak jest. Jeżeli natomiast chcesz wycisnąć z syntezy ostatnie soki, napierasz na HQ to naklikasz się dla jednej syntezy w różne skille (5-6 różnych) cholernie dużo.
Dla mnie zawsze craft w FXI był jak granie na jednorękim bandycie, w FXIV to bardziej blackjack lub poker.