Jaki ten film jest idiotyczny, w Matrixie było mniej idiotyzmów.

Mimo słabych ocen zdecydowałem się obejrzeć i zajebiście mi się podobał.
The Counselor -> http://www.imdb.com/title/tt2193215/?ref_=nv_sr_1

Dunno, obejrzalem polowe trailera Lucy i wyglada na taka przyjemna 7mke do obejrzenia.

ktos mowil o XXX parodiach, ponoc bedzie wilk z wall street w takiej wersji :S

http://www.youtube.com/watch?v=tAhIg5Dy3uA

Bzykanie w tym rytmie

no jak ktoś się nastawiał na ambitne intelektualne kino to pewnie poczuł się zażenowany prostotą filmu i masą idiotyzmów. Jednak film stanowczo da się obejrzeć, na imdb na 1500 głosów ocena w okolicy ~7/10. Widziałem pierdyliard gorszych filmów.

sci-fi ewoluowało w absurd, może IQ u widzów drastycznie się obniżyło ale chyba nie bo oceny wielu ostatnich dzieł kinowych są jednoznaczne, podobna sytuacja ma miejsce z serialami sci-fi

Sc-fi po prostu zastąpiło miejsce pop-papkowych filmów akcji. To ta sama papka, często schemat jest też taki sam, tylko setting zmieniony z "USA w teraźniejszoścI" na taki czy inni Sc-fi.

Taki np. nowy Total Recall, to niczym się nie róznił od zwykłego przeciętnego pop filmu akcji. Tyle, że samochody latały i budynki były nowocześniejsze w widoczkach. Wystarczyło by to usunąć i można by żywcem scenariusz przenieść do np. współczesnego NY.

PS. Snowpiercer to dno. Ilość idotyzmów od samego początku tam woła o pomstę. Nie chodzi o intelektualne kino, bo zrobiony już był z taką olewką, że nawet jako rzemieślniczy film do jednorazowego obejrzenia wieczorem się nie nadawał. Film chyba zrobiony na zasadzie "ej zrobiom post-apo w pociągu i dodamy steampunkowe stroje, ludzię będą zachwyceni" resztę nieistotna - wymysli się w trakcie".
Taki sam poziom żenady jak np. Defiance

ten film to taki absurd - maszyna perpetum mobile, szkoda, ze nie przekraczała prędkości światła wizgocąc. Generalnie taki Bioshock czy Willy Wonka w postapokaliptycznym świecie.
Ja nawet nie napisałem, ze ten film jest dobry, dla mnie średniak, jednak uważam, że ze względu na temat jest po prostu ciekawy. Tylko tyle. Zresztą film jest na podstawie komiksu.

Czy IQ widzów się obniżyło? Patrząc po klasykach SF to raczej odwrotnie - kiedyś łykano wszystko co kojarzyło się z SF, spróbuj teraz odpalić pierwsze Star Treki to oprócz zakręcenia w głowie od totalnych nonsensów, chujowej gry aktorskiej, identycznych schematów co odzinek nic innego w tym filmach nie znajdziesz.

Zresztą w sumie to osobiście wolę te stare podejście do SF, pełne wizgotu, wybuchów, efektów specjalnych niż silenie się na sztuczny realizm w stylu Gravity, przez które to zupełnie bez zapartego tchu i żadnych emocji przebrnąłem w ciągu conajmniej 3 wieczorów - bo conajmniej 3 razy na tym arcydziele przysnąłem z nudów.

Bo to film ogląda się w 3D w kinie z odpowiednim nagłośnieniem. I tyle w temacie. A scena, w której jest przytłumiony słuch, a w kinie ponad 500 ludzi i dosłownie nie słychać NIC (żadnych szmerów chipsami, szeptów, dosłownie nic) - bezcenne.

dokładnie, gravity było zrobione do dobrego kina 3D z dobrym nagłośnieniem itd, ogólnie śmiechowy film jeśli się interesuje ktoś tematem

stare kino sci-fi jest słabe oczywiście z wyjątkami, taki blade runner obecnie miałby problem ze zwrotem kosztów, a stare star wars byłoby produkcją nickelodeon

seriale zmuszające do logicznego myślenia obecnie to unikat ze względu na inne podejście potencjalnego widza do tego typu rozrywki

ja obecnie wciągam swój pierwszy serial sc-fi jaki oglądałem z zapartym tchem, jest nim babylon 5, pierwszy sezon to teatrzyk, słabe efekty, słaba gra aktorów, wiele słabych wątków, a jednak serial miażdży

co do absurdów w sci-fi, najlepszym przykładem jest defiance

kolejna sprawa, tak jak napisał sula, większość obecnych filmów i seriali nazywających się sci-fi ma z tego tylko tło, często to mydlana opera z wieloma wątkami i często tylko inny księżyc na niebie lub fioletowe jabłko przypomina o tym że to sci-fi

Babylon 5 jest super:) Koniecznie obejrzyj Firefly, niestety tylko jeden sezon (jest jeszcze pełnometrażowy ale jego ogląda się po serialu) ale to jest mesjasz seriali sci-fi czczony przez tysiące w tym przeze mnie.
Ja się wychowałem na kinie sci-fi i to co jest teraz w porównaniu z latami 80/90 to masakra.
Niestety czasy się zmieniają.

Absolutnie na takie rzeczy sie nie nastawialem. Jak widze 6,7 to zakladam, ze to przyjemny film, ktory nie bedzie wymagal uzywania lba. Ale sa pewnie granice minimalnej aktywnosci mozgowej. Niektorych idiotyzmow sie nie da przelklnac. I mam tu na mysli idiotyzmy fabularne, bo brak 'realizmu' mi w science-fiction nie przeszkadza (poki film nie stara sie bezmyslnie uzasadniac swoich pomyslow; snowpiercer nie probowal tlumaczyc w jaki sposob pociag jezdzi bez przerwy, wiec nie mam sie o co czepiac. po prostu jezdzi i juz, spoko).

Tylko, że od wyjątków jak Blade Runner, Alien, Odysja Kosmicza i paru innych nie powstały w ostatnich 20 latach lepsze filmy. Kiedyś efekty stanowiły ograniczenie, więc nadrabiało się treścią.

^

No i nie parę a dziesiątki :)

To dla prawdziwych fanów jest jeszcze komiks który uzupełnia historię pod nazwą Serenity(tak jak film). Ale fakt że jak w końcu zrobią coś co podoba się hardcorowym fanom to ma kiepskie ratingi w gen pop i ściągną serial i zaczną promować teenage drame albo inne cudaki..

IMHO Firefly to jeden z najbardziej niedocenionych seriali SF. No i "R. Castle" jako kosmiczny awanturnik niczym Han Solo wypadl zajebiscie.

Ja go obejrzałem, uwaga, w zeszłym roku. Kilka lat mnie korciło ale znajomy mówił żeby żyć nadzieją, że ktoś podchwyci temat i będzie kontynuacja bo inaczej będę cierpiał:) Nie dałem rady ale smuteczek pozostał :(

Blade Runner wtedy też miał słaby wynik finansowy, m.in. przez premierę ET.
Also:

ahahahahahaha