kiedys zonie kupilem fajnego merola, ladny byl itd rocznik cos 2001. po roku odstawiam do znajomego komisu koles cos kreci glowa ale chuj postawil, dzwoni na drugi dzien i mowi ze to bylo taxi w niemczech i juz jakos w 2004 mialo prawie pol miliona przebiegu.... poszlo chyba za 7k . ciezko jest kupic dobra uzywke. to chyba serio w duzej mierze fart. bo moze miec nawet maly przebieg ale nigdy nie wiesz czy ostro w pizde nie dostalo albo czy jakas baba nie jezdzila na oparach oleju. mam znajomego kolesia co ma komis kupilem u niego kilka aut kilka sprzedalem kilku kleintow podeslalem. mam nadzieje ze mnie nie oszuka bo po prostu straci kleinta i poki co dziala. ale wiadomo to tez nie do konca pewne.

buehuehue, tak mi się przypomniał ziomek który tak samo uważał, kupując x letnie auto, drogo go to potem kosztowało. Niby z mechanikami oglądał, a i tak w chuja go zrobili elegancko.

Prawdziwy licznik masz tylko wtedy gdy kupujesz furę od pierwszego właściciela i auto jest jeszcze na gwarancji, a tak to należy samemu sobie obliczyć ile ma przebiegu, bo nawet jak auto od pierwszego właściciela wpada do handlarza, to on z automatu przekręca licznik.

Jako, że siedzę trochę w temacie to może się wypowiem. Obecnie nie ma żadnej gwarancji kupna auta z prawdziwym przebiegiem nawet jak ma w papierach. W Polsce i też w Niemczech (zwłaszcza wschodnie landy), widziałem już całe książki serwisowe fałszowane wraz z pieczątkami etc. Jedyny w sumie sposób to samemu jechać do Niemiec i szukać po niemieckich placach (żadne Turki czy Jugole) lub prywatne ogłoszenia i weryfikować przebieg na miejscu np. w ASO miejscowym po VIN (w przypadku niemieckich aut zero problemu). Najprostszym testem czy cena jest realna i auto w miarę ok to porównać cenę w Polsce z niemiecką na np. mobile.de i jeśli jest taka sama lub niższa to na bank wałek, albo na Vacie, na przebiegu, na niemca, wspawane całe ćwiary etc. Po prostu handlarzowi się musi opłacać, a przecież nie sprzeda po cenie z kraju sprowadzenia. Same opłaty po sprowadzeniu to 2k PLN, jak silnik powyżej 2.0 to jeszcze większe plus zarobek handlarza też gdzieś 2 - 3k biednie plus to co musiał robić. Poza tym oglądać, oglądać i handlarzowi nie wierzyć na słowo

To tak jak z motocyklami. Od handlarza to zazwyczaj ulep składany z kilku, kręcenie liczników to norma. Kupować tylko z ręki prywatnej, a do tego po znajomości, w innym wypadku 100 procentowy wał będzie. I nie kupować nic sprowadzonego, gotowego do rejestracji w kraju. Nigdy!

X.

kurwa, co za brednie. jak masz tak doradzac, to lepiej milcz.

edit; i jeszcze to pierdolenie o potwierdzaniu przebiegu "na oko" haha. jak jest mocno zajechane auto, to nie ma tylko kreconego licznika, ale tez zmieniona kierownice, mieszek skrzyni biegow, pedaly, dywaniki, fotele. to sie po prostu oplaca handlarzowi.

hehe no wszystko fajnie i rozumiem, ze samochodu nalezy szukac przez rok, zeby cos dobrego znalezc.
a co zrobic jak ktos nagle musi kupic?

@Up
Będę szczery , szybko to się da ale musisz mieć duże szczęście no i to też zależy od budżetu. Przede wszystkim trzeba jeździć, sprawdzać i być czujnym jak ważka. Nie sugerować się faktem że sprzedawca prywatny bo też cofają coraz bardziej. Nic na oko! Najlepiej z kimś kto ogarnia temat i jest rycerzem miernika Tańsze auta powyżej 10 lat trochę łatwiej kupić bo zysk żaden. Statystycznie po obejrzeniu 10 powinieneś coś wybrać, co nie będzie ulepem, wbrew pozorom handlarze też mają czasami dobre auta tylko sobie za nie liczą odpowiednio.

no ale 10 aut to tez juz w uj czasu potrzeba
masakra jakas, wychodzi na to, ze tylko nowe z salonu.

nie szukaj okazji. pomysl jesli wszystkie auta z danego rocznika chodza po 20k nagle typ sprzedaje za 18k bo musi wyjechac okazje to najgorsze kurestwo bo kazdy sprzedajac zna dokladnie ceny. znajdz jakeigos mechaniora zaplac mu nawet zeby z toba pojechal, wczesniej wybierz pare aut obejrzyj samemu wybeirz 2-3 i na koniec jedz z mechaniorem. troche roboty ale auta nie kupujesz na rok (no chyba ze idziesz na zywiol jak ja;p i auto zonie zmieniam co roku ale zwykle kupowane impulsywnie niestety) albo jakis dobry znajomy/kolega co ma komis. mozna tez sprobowac z komisami co sa przy salonach sprzedazy bo czasem sprzedaja auta ktore kleint im oddaje a kupuje nowe.

nigdy nie szukam okazji i raczej rzadko kupuje rzeczy, z ktorych jestem niezadowolony (no wyjatkiem sa jebane myszki do pc, do ktorych mam kurewskiego pecha).
no ale w tym przypadku pewnie trzeba bedzie tak zrobic.
na razie to pierdole, nie ma sensu sie tyle pieprzyc i kombinowac.

No to jak pierdolisz szukaj powoli jak ja

no to jest najbardziej rozsadne rozwiazanie.
tylko, ze ty wiedziales czego szukasz

albo ma się kasę i idzie do salonu, albo się szuka

No a wiesz czego szukasz, gdzie będziesz jeździł i w ile osób? No i ile chcesz przeznaczyć bo to w sumie determinuje wybór.

nigdy bym nie kupił od handlarza, obojętne czy w polsce czy zagranicą, zawsze miałem zakupione od pierwszego właściciela w niemczech, belgii, holandii, aut z niemiec nie polecam, ten sam syfny klimat jak w polsce, ostatnio kupione auto w komisie prosto z lawety z włoch, idealne i rewelacyjny stan, teraz z belgii, papiery sprawdzone bezpośrednio w belgii, kontakt z właścicielem wcześniejszym tez był, nie wymagam nic więcej

no mozna miec kase i szukac. bo zamiast kupic w salonie model nizej, kupie cos fajnego-uzywanego.
tylko jak tak sie czyta, to faktycznie w ogole strach kupowac samochod, chociaz w sumie nawet z rowerami juz jest to samo

i plakal jak oddawal

Mendol, ty do tej pory jezdziles nowkami z salonu? Bo zadajesz pytania jakbys nigdy uzywki nie szukal.

no nigdy nie szukalem. dlatego pytam.

też szukam auta już drugi miesiąc i kompletnie nie wiem czego szukam
auto na rok, 4-drzwiowe, niezawodne, ekonomiczne i wygodne. Tyle tego jest na rynku, że człowiek może przebierać jak w ulęgałkach..

jak można nie wiedzieć jaką chce się fure? To jeszcze kryzysu wieku średniego nie macie? Tylko nie merca, w tym jeżdżą cyganie.