Dracos napisał(a):
Wezmy przyklad przemyslu motryzacyjnego ktory liczac fabryki, poddostawcow etc moze miec spory wklad w eksport, zatrudnienie, a takze budowanie brandu narodowego. To mogla byc galaz ktora powinna byc chroniona troche tak jak przemysl petrochemiczny okreslic ja jako strategiczna i jezeli wpuszczac na nasz rynek partnera zagranicznego to tylko w postaci joint venture. W 25 lat kapitalizmu, a moze ciut wczesniej nasze firmy bylyby juz gotowe do konkurencji na zasadach rynkowych z zachdonimi nawet jezeli nie na ich rodzimych rynkach to na wszystkich innych mniej rozwinietych gdzie bysmy mogli konkurowac z nimi cenowo. Nie mowie przeciez ze trzeba bylo kazda galaz gospodarki zamknac na cztery spusty przed konkurencja ale mozna bylo ich katalog sporo poszerzyc w stosunku do tego co sie dzialo w latach 90. I wcale by to nie wplynelo negatywnie na nasze wejscie do EU bo to wciaz byl najwiekszy i najbardziej perspektywiczny rynek ze wszystkich ktore wstepowaly razem z nami.
Nie wiem czy się interesujesz motoryzacją, ale Fiat 125p czy Polonez to już na lata 89/90 były przestarzałe konstrukcje. Silniki w Polonezie były bliższe latom 60' niż 90'. Po prywatyzacjach ani Fiat ani Koreańczycy z Deawoo nie zrobili na tym biznesu. Nie wiem ile czasu by zajęło nam zbudowanie samodzielnie marki konkurencyjnej choćby z Oplem czy innym Citroenem. Ale znów gdybanie. A co do wejścia do UE, to nam bardziej zależało gospodarczo, a UE politycznie. Polska nie była istotnym rynkiem zbytu dla towarów zachodnich, bo byliśmy za biedni. W perspektywie owszem, ale na początku mogli oczekiwać, że będziemy długo głównym beneficjentem ichniego budżetu, jak oczywiście było. Nie negocjowaliśmy z pozycji silniejszego.
Wiem, że teraz jest moda na kontestowanie i "Polskę w ruinie po PO", ale moim zdaniem mieliśmy świetne ćwierćwiecze i wykonaliśmy skok cywilizacyjny. Oczywiście nie wszystko się udało. Zamiast powtarzać tezy ekonomistów, polecę np. lekturę opracowanie prof. Gomułki:
http://www.pan.poznan.pl/nauki/N_314_01_Gomulka.pdfChciałbym, żeby wypalił "plan Morawieckiego", który pchnąłby gospodarkę na tory innowacyjności, podnoszenia aktywności zawodowej, kapitału ludzkiego. O ile nie wierzę w państwową gospodarkę, to rolą państwa jest właściwa dystrybucja dochodów z podatków w celu wspierania przedsiębiorczości. Musiałoby to iść z obniżeniem podatków, debiurokratyzacją, a tego socjalistyczny rząd nie uczyni, teraz modna jest społeczna redystrybucja, więc środki zostaną przejedzone.