Mark24 napisał(a):
dokładnie. My nawet mieszkania nie bierzemy już pod uwagę. I jeszcze cicha okolica - poprzednio mieszkaliśmy przy samej highstreet, ze sklepami często otwartymi 24/7 po jednej i drugiej stronie - teraz mieszkamy w miejscu gdzie jest tylko szpaler domów i jest super. Sąsiedzi znośni - nic więcej do życia nie trzeba.
Landlord grzeje dupę w Australii czynsz nam podnosi bardzo symbolicznie co roku (+50), aktualnie płacimy ~500GBP/miesięcznie ponizej ceny rynkowej wynajmu. A obawiam się, ze jak w końcu nas wyrzuci i jeszcze nie przejdziemy na swoje (ja powoli tracę nadzieję obserwując zapierdalające ceny, teraz siedzę i "zazdraszczam" - serio!) to przenosimy się gdzieś pod Londyn.
Ja nawet nie myślałem o Dublinie. Mieszkałem w ścisłym centrum prawie rok, potem 4km od centrum przez 3 lata i po tym jak wynająłem dom na dalekich przedmieściach to poczułem, że to jest to.
Zresztą teraz ceny znowu zapinają w górę i nawet nie stać by mnie było. Na sensowny dom w Dublinie, to teraz trzeba mieć w sumie roczny dochód minimum 90-100k euro na dwie osoby i najlepiej bez dzieci.
My w porywach dobijaliśmy do 70k, z czego koło 10k "nieoficjalnie", a kolejne ~8k w postaci bonusie (więc do zdolności nie liczone przez banki mimo, że go dostaje od 10 lat), więc max kredyt jaki mogliśmy wziąć to było ~180k.
Za tyle to ja bym mógł może jakiś 2 bed apartment w Dublinie sobie kupić (może jakiś 3 bed na obrzeżach). Niby można żyć, niby na 70-80m2 mieszkania idzie żyć w 4 osoby, ale to już nie dla mnie
Na szczęście nie chorujemy z żoną na mieszkanie w mieście, więc miałem luz, ale ludzie, którzy planują żyć w granicach Londynu, czy Dublina aktualnie, to szczerze współczuje.