No, może nie aż tak - ale bardzo podobnie. Wnioski krótkie i na bieżąco:
1. Śmierć jest cholernie bolesna - każda to pół, w najlepszym przypadku, dnia gry. Exp rośnie straszliwie wolno. I może ding! co pół poziomu jest tu jakimś pocieszeniem, ale niewielkim...
2. Daje się zauważyć "zmęczenie materiału", czyli po prostu znudzenie... Człowiek staje się ostrożniejszy za względu na to, co w punkcie 1., ale w związku z tym jest bardziej podatny na zachowania nuuuudne, czyli bicie niebieskich czy nawet żółtych.
3. Jedynym pocieszeniem tutaj jest walka RvR - tutaj facet taki, jak ja (40 lvl paladyn) jest jeszcze mało znaczącym szczeniaczkiem i jest po co się schylać
4. RvR ostatnio zrobiło się dwojakie - tzn. normalne (czyli zdobywanie keepów, ganianie się od mg1 do portalu do mg2 i z powrotem) oraz sesje pojedynków. I tu widać różnicę w zawodach - w tych 1. rządzą faceci z łukami i fireballami, w tych 2. - tanki
I to może być dla paladynów pocieszenie, bo inaczej mają przerąbane. Nawet armsman - nie dość, że lepszy tank - to jeszcze ma kuszę! Oj, zapłaczę się na śmierć
5. W związku z tym, co w pkt.1 najlepszym sposobem zdobywania exp jest bezsensowne tłuczenie stosunkowo niskich mobów - byle z prędkością karabinu maszynowego. Dobra, zgrana grupa i zielone do pomarańczowych moby i tatatatat...
6. Ciekawe, jak to jest być na 50 poziomie??