To teraz kilka slow, znoof o orderze...
po wczorajszej wpadce wlasnie probowalem postarac sie cos poradzic... po krotkiej rozmowie z szerszeniem udalem sie do banku ze wszystkimi rzeczami, ktore udalo mi sie uratowac (tzn, ktore mialem na sobie)
wpadam do banku mijajac niejakiego Tharaxa (JS, Order), ktory byl w towarzystwie Morr'a (albo Moor'a) z SH (nowa gildia, neutral, Siła i Honor)...
wciskam rzeczy do skrznyki bankowej, zaczalem ukladac, mieszac (zrobilem sobie jeszcze makro na dzien dobry jubilerowi... tym razem ze sloweczkiem "schowek") - tak sie porobilo ze pol ekranu mialem zawalone skrzynkami...
kontem oka wychwycilem rozmowe dwoch wspomnianych wczesniej osobnikow i o ile sie nie myle Thorax mowil cos takiego (tzn wychwytując sam sens rozmowy): "zabije go bo jest kowalem, napewno ma swietna zbroja a mi wlasnie sie skonczyly" (Morr staral sie go powstrzymac)... oczywiscie slowo kowal nie padlo (albo nie zauwazylem) ale o to mniej wiecej chodzilo - podpowiem ze pojecia nie mialem ze oni mowia o mnie, zreszta malo mnie to interesowalo bo jedyne co na sobie mialem to cloak, robe, bone chest i... mitrilowy gorget, zadnej broni w lapkach oczywiscie...
nagle slysze ze ktos baty dostaje... ale totalnie olewam bo na glowie mam inne rzeczy... tylko kiedy zamknalem skrzyneczke, ktora zaslaniala moją postac okazalo sie ze tą ofiarą bylem ja
- tak wiec nie mam zalu ani nic, ze niby jeszcze zdązylbym sie uzbroic i spuscic im wpierdol...)
no nic mysle, pewnie wlasnie leze a oni mnie lootują... wpadam do gry... okazalo sie ze Morr padl (chyba nie wiedzial ze jest instant), ale mial nade mna przewage jednego ekranu do healera
... no nic, wskrzeszam sie, wracam do banku i laskawie pytam ktoren to zrobil... chwila wachania... "ja" powiedzial Thorax, "jestes z chaosu", morr dodal ze "chaos zawsze jest uzbrojony" (on zabil nieuzbrojonego i nalezy do gildii Siła i HONOR)
powiedzialem ze z checia spuszcze im lansko, tylko czasu nie mam bo wlasnie wychodzilem (mialem zrobic porzadki i uciekac z domu
)
szkoda ze chlopaki graja od kilku dni i nie wiedza jakie sa realia... (hi Scorpio - to chyba jedni z tych nb ktorzy szybciutko rozwineli skrzydla jakis tydzien temu
)... chyba nie wiedza ze ja walczy tylko kiedy mam przy sobie chocby szabelke, nie jestem "w pracy" (czyli nie kopie/kuje) i raczej tylko w pojedynkach... z checia wyzwalbym go ale nie wiem czy jest nawet sens (jak powiedzialem czy chce dostac to odpowiedzial ze leci po butelki
)...
ale co tam, jak go zobacze to kill na miejscu (tylko odlatego ze mnie obrazil zachowujac sie niehonorowo)
a caly ten posta mial pokazac tylko czego mozna sie spodziewac po kolezkach z Sily i Honoru oraz zwrocic uwage przelozonych JS (w sumie nie musicie mu nic mowic, ja z nim pogadam
)
================
...
-Czemu zatem łzę srebrną widzę na twej twarzy?
-Bo niczego dać z siebie nie potrafię, poza tym jednym...
-Czym zatem TO jest?
Spojrzał w jego oczy i nagle zrozumiał...
-Śmierć - wyszeptał.