Tak sobie postanowilem opisac moja przygode z tpsa bo mysle ze szkoda zeby sie zmarnowala
Zarys historyczny.
Dawno dawno temu bylem szczesliwym uzytkownikiem SDI az pewnego razu firma mojej zony zadeklarowala sie ze bedzie oplacac moj domowy internet jesli zmienie SDI na neo512+.
Tak tez zrobilem. Zamowilem neo+ jako R.Karolak, tpsa neo zainstalowala i co miesiac wystawiala mi rachunki ktore ja wysylalem do firmy zony i dzielnie inkasowalem zwrot kosztow.
Az do czasu gdy ktos z tpsa przekonal kogos w firmie zony ze bezpieczniej i wygodniej bedzie zalozyc wszystkim dsl a jako platnika faktur podac bezposrednio "firme".
Na pozor to byla prosta operacja. Uzytkownik R.Karolak likwiduje sobie neo+ a na tej samej linii telefonicznej zostaje zainstalowany dsl za ktory placi "firma" ktora podpisuje umowe z tpsa na swiadczenie uslugi "dostarczenia internetu do domow swoich pracownikow".
Formalnosci zajely tpsie ok 2 tygodni i jakies 7 miesiecy temu pojawil sie u mnie monter ktory zainstalowal mi dsl i zabral stary modem od neo.
Problemy.
Pojawily sie praktycznie od razu
Bron boze nie problemy z praca samego dsl bo do tej sie przyczepic nie moge ale z administacja/ksiegowoscia/logistyka tpsa - dziwnym trafem ciagle przysylali rachunki za neo.
Dodatkowo firma zony zachowala sie ponizej krytyki odmawiajac zwrotu kasy za nie. Argumentowali to tym, ze skoro placa za dsl to dlaczego maja placic za neo... ktorego dodatkowo nie ma
Zadzwonilem wiec na blekitna linie tpsa z reklamacja i dlugo tlumaczylem milej Pani dlaczego nie powinni mi wystawiac rachunkow za neo.
Rozmowa byla mniej wiecej taka:
Pani: "Ale ja mam tu napisane ze Pan uzywa neostrady"
Ja: "Nie, mam dsl, neostrade mi odlaczyliscie 2 miesiace temu"
Pani: "Acha... wiec mamy wystawic Panu korekte faktury"
Ja: "Tak, bardzo prosze".
Pani: "Ale wie Pan ze bedzie Pan musial doplacic bo dsl jest drozszy?"
Ja: "Nie bede musial doplacic bo fakturujecie za to juz firme zony"
Pani: "Ale telefon jest zarejestrowany na firme zony?"
Ja: "Nie"
Pani: "Ale miesci sie pod tym samym adresem? No tak czy inaczej bedzie Pan musial go przejestrowac bo Pan jest w tej chwili wlascicielem..."
Ja: "Nie - firma zony jest w w-wa, ja mieszkam w otwocku. Firma placi za lacze dsl, nie ja".
Pani: "To jakie lacze ma firma mnie nie interesuje - pan w domu na linii 788XXXX ma jakie lacze?"
Ja: "DSL"
Pani: "A ja mam wpisane neo... czyli chce Pan placic za dsl?"
i tak jeszcze z pol godziny
Wreszcie udalo mi sie wytlumaczyc... zle powiedziane... MYSLALEM ze udalo mi sie wytlumaczyc ze co prawda dsl jest u mnie ale placi firma a neo nie ma wogole i w zwiazku z tym dobrze by bylo jakby tpsa juz mnie za to przestala chargowac.
Minal miesiac i zgadnijcie... znowu przyszla faktura za neo
Znowy zadzwonilem na blekitna, znowu odbylem rozmowe, tym razem z jakims Panem. Pan byl na tyle kumaty zeby sprawdzic ze faktycznie jest adnotacja ze neo zdemontowano i choc nie udalo mu sie ustalic ze ktos za mojego dsl'a placi (firma zony dostaje 1 fakture za dsl dla ok 150 pracownikow wiec nie ma 1 rachunku/wplaty do kazdego dsl'a) to obiecal sprawe wyjasnic i POZWOLIL mi zaplacic rachunek pomniejszony o "abonament za neostrade tp".
Od tego momentu postanowilem olac sprawe, nie wykazywac sie zadna inicjatywa i poczekac az to tpsa zacznie do mnie dzwonic.
Nie czekalem dlugo....
Ciag dalszy.
Telefony zaczely dwonic po miesiacu z czestotliwoscia 1-2 tygodniowo.
Dopadaly mnie w pracy, w domy, podczas obiadu, porannego stawiania klocka etc etc etc.
Za kazdym razem dzwonila inna osoba i za kazdym razem chodzilo im pozornie o cos innego. A to dzial windykacji grozil ze odlacza mi telefon jak nie ureguluje "reszty rachunku", a to ksiegowosc dzwonila dopytac sie czy chce placic za dsl, a to jakas mila dama pytala czy "uzywam neostrady razem z dsl" (jakby to bylo fizycznie mozliwe na 1 linii tel.) itp itd.
Mniej wiecej po 5-6 miesiacach od instalacji dsl pomyslalem ze sprawa ma sie ku koncowi bo przyszly faktury korygujace kasujace mi oplate za neo z ostatnich 5 miesiecy.
Bylem w bledzie - telefony dalej dzwonily choc juz z mniejsza czestotliwoscia.
W pamieci zostal mi telefon sprzed kilku dni.
Jakis Mily Pan: "Dzien dobry, telekomunikacja...czy uzywa Pan neostrady?".
Ja: "Nie".
Pan: "A to przepraszam".
15 min pozniej DSL przestal dzialac
Powrot bo blekitnej laguny.
Zmuszony brakiem netu na 2 dni przed swietami musialem znowu dzwonic na blekitna linie. Wszystko wskazywalo na to ze mnie odcieli ale pomyslalem ze nie moga byc tak glupi i to pewnie modem padl a rozmowa na 15 min przed awaria byla zwyklym zbiegiem okolicznosci.
Na blekitnej linii przyjmowali moje zgloszenie 30 min - znowu musialem tlumaczyc ze mam dsl ale placi za niego ktos inny, ze neo mialem ale pol roku temu itd.
Finalnie dostalem odpowiedz ze "najpierw monterzy musza sprawdzic linie" i powinienem czekac.
No to czekalem.
Monter zadzwonil w wigilie z pytaniem co mi sie zepsulo.
Jak powiedzialem ze dsl to powiedzial ze on sie na tym nie zna i musi przyjechac ktos z warszawy a wogole to "dlaczego mu glowe zawracam".
Jak odpowiedzialem ze to chyba on do mnie dzwoni a nie ja do niego to rzucil sluchawka ale przysiegam ze mimo tego uslyszalem w kilka sekund pozniej "pierdol sie"
W jakies 2 godziny pozniej, zadzwonil inny monter z pytaniem czy linia telefoniczna dziala. Na moja sugestie ze chyba tak skoro DZWONI NA TEN NUMER TERAZ I ZE MNA ROZMOWA tez rzucil sluchawka - czy oni ich tam nie ucza magicznego slowa "do widzenia"?
Postanowilem nie czekac na kolejnego montera i sam zadzownilem ponownie na blekitna.
Po dlugich bojach dotarlem do osoby ktora potwierdzila mi ze na 100% dsl zostal odlaczony przez tpsa a pozniej trafilem do osoby "opiekujacej sie" od strony handlowej firma zony.
Wyjasnilem swoj problem i spytalem z kim musze porozmawiac zeby mi ponownie wlaczono dsl.
W odpowiedzi uslyszalem ze (cytuje doslownie!) "z Panem Bogiem".
Tym razem ja rzucilem sluchawka wspominajac jednak wczesniej ze ja bym tak nie traktowal klienta ktory podpisal umowe na 150dsl'i dla pracownikow i lacze do centrali firmy szerokie jak wisla.
15 min pozniej dsl zaczal dzialac.
Epilog.
W pierwszy dzien swiat zadzwonily jeszcze 2 osoby z tpsa dowiedziec sie czy dsl dziala.
Moze dzwonilo ich wiecej ale przed wigilia wylaczylem komorke.
Generalnie sprawe uwazalem za zamknieta ale dzis rano zadzwonil facet z tpsa pytajac czy skoro zwrocilem modem to czy maja mi tez odlaczyc neostrade.
No zesz kur... wasza mac - jak musi byc zorganizowana firma, ktora nie jest w stanie odnotowac jednej, prostej zmiany u jednego szarego klienta.
Anyway - tym razem nie odpowiedzialem facetowi zwyklym "tak" tylko sila przytrzymalem go na telefonie az opowiedzialem mu cala historie i z 10x powtorzylem "tylko niech Pan nic juz nie odcina prosze".
Najwytrwalszym dziekuje za uwage. Mam nadzieje ze moje przygody uchronia was przed podobnymi problemami