Pamiętam chodziłem na religię w liceum i mieliśmy trzech prowadzących. Pierwszym był Cysters, surowy, z brodą, ale dowcipny człowiek, umiał nas zainteresować tematem. Słuchał naszych dyskusji, konkretnie argumentował, czasem nawet coś śmiesznego powiedział. Pamiętam że te lekcje były fajne, bo na podstawie tematu jaki on miał wywiązywały się dyskusja a on to umiał dobrze poprowadzić. Odnosił tematy wzięte z Biblii do współczesności. Potem mieliśmy takiego innego księdza, też był do pogadania, spox. A potem mieliśmy takiego katechetę świeckiego, rypniętego nawiedzonego. Z kolesiem nie dało się dogadać wogóle, wszyscy sobie z niego jaja robili i nic z tych jego lekcji nikt nie wyniósł.
Oceniam, że naprawdę te lekcje religii to mogłyby być czymś fajnym, pożyteczny. Jednakże katecheci nie powinni traktować ich jako możliwości katolickiej indoktrynacji i łopatowania dogmatycznych twierdzeń do główek.

Przez PO ludzie maja koklusz i hemoroidy

I trzęsienie ziemi mają, zapomniałeś o trzęsieniu ziemi !

Niezły z Ciebie radykał. Czyli co ,powysadzać wszystkich Arabusów, Żydków do komory powstadzać, Palestyńczyków zakopać w ziemi, której nigdy mieć nie będę a całą reszte tych bezbożników , którzy kiedykolwiek podnieśli rękę na prowowitego chrześcijanina powybijać do nogi?

Nie radykal tylko "myslacy inaczej". Kto ma oceniac czy taka wojna "prewencyjna" jest sluszna czy nie? Ten ktory napada na drugiego?
To oznacza mniej wiecej tyle: ja uznaje ze ty jestes zagrozeniem i w zwiazku z tym Cie fizycznie eliminuje ZANIM zrobisz cos zlego. A potem mowie ze zbawilem forum przed zagrozeniem.

Hmmm.... moze i faktycznie to ma sens.
WTB AK-47

To ja bym prewencyjnie zrobił zamach na kaczki i ojca prowadzacego...

Słuszność takiej wojny ocenia nie kto inny jak jej zwycięzca
A na poważnie po mimo istnienia takich organizacji jak NATO, OBWE, Rady Europy, UE i reszty organizacji regionalnych, po mimo istnienia machanizmów łagodzenia konfliktów, dyplomacji prewencyjnej (mających tyle związanego z działaniami wojennymi co ja z nietoperzem )
i takich programów jak: peace making, peace keeping, peace building ostateczna decyzja kto jest uznanym członkiem społeczności międzynarodowej (a przy tym kogo można bezkarnie pojechać) należy do państw o pozycjach mocarstwowych, w tej chwili chyba tylko USA, chociaż Chiny szybkim krokiem zbliżają się do tego miana. Nie ważne jakimi hamulcami się w danym ładzie międzynarodowymi dysponuje, jak szlachetne są cele takich inicjatyw ale dopóki USA będzie miało prawo Veta w Radzie Bezpieczeństwa, dopóki ich interes w danym rejonie nie będzie zagrożony, dopóty wojny "prewencyjne" będę wybuchać.
Żadne państwo na świecie nie ma monopolu na wojnę, przemocą przeciw przemocy nie można rozwiązać kwestii wybuchu wojen światowych. Co z tego że Polacy odzyskali niepodległości dzięki heroicznym czynnom na wielu frontach świata jak wszystko przegraliśmy w Jałcie. Później w związku z konferencją w Szklarskiej Porębie dostaliśmy się w łapy naszego niedoszłego wybawiciela. Stalin niepopuścił smyczy ani w kwestii politycznej, ekonomicznej, żadnej, byliśmy zabawką ZSRR przez prawie pół wieku i co z tego teraz mamy ?

To już powoli przestaje być prewencja... niestety...

Afaik Francja mobilizowala sie do wojny, budowala slynny bunkier wzdluz granicy, ale jakis debil nie pomyslal ze Niemcy moga przejsc przez Belgie Khe Khe
Anyway nie widze tu zadnego pacyfizmu ze strony Francji, oni zostali poprostu "wych..ani".
A Anglia zwodzila nas jak i panstwa OSI ze jada z pomoca (tak naprawde kupili sobie troche czasu).

@MoPs
Co do Mocarstw, to pewnie dozyjemy wojny typu NATO <> Chiny, Korea, moze i kraje Arabskie, a jak Rosja sie nie pochapie na przeczekanie to tez sie zabawia.
Najgorsze jest to, ze jakby ta teoria wypalila to znowu Polska bedzie deptakiem w Europie....

Nie do końca
Co z tego że Francja wraz z innymi państwami wygrała I WŚ, jak odniosła straszne straty moralne, gospodarcze etc. Wojsko zostało nastawione na defensywe (w/w linia obrony, podział czołgów zamiast tworzyc samodzielne oddziały zostaly przypisane do oddzialow piechoty, i co najwazniejsze nastoje wsrod politykow/generalow). Imho taka armia była nie zdolna do (skutecznego) ataku...

Ale dalej, nie widze tutaj pacyfizmu.
Zrojenia byly, zamiary tez, ale fakt iz Francja byla, ze tak powiem, taktycznie uposledzona to juz inna bajka.

Jak można przeczytac na poprzedniej stronie, pacyfizm nie neguje posiadania armii a jedynie wykorzystywanie jej do ataku/etc. Chyba ze albo autor sie myli albo znow cos pokrecilem

pieszczoch jak twoje dark future sie sprawdzi to wrocimy do ery kamienia lupanego , i wspolnoty pierwotnej , chociaz w sumie tak zle nie powinno byc wszystko bylo wtedy bardzo proste od zdobywania pokarmu do "namiawiania" samic do kopulacji

Tylko że samice pewnie zarosną .

Nachyl sie! Uga!

Anyway:
pacyfizm nie neguje posiadania armii a jedynie wykorzystywanie jej do ataku/etc

Te armie, o ktorych wspominales wczesniej byly uzyte do ataku, a ze powniej podczas Niemieckiej inwazji wygladali troszke "zaskoczeni" nie swiadczylo o pacyfistycznym nastawieniu
Mieli albo umocnic defensywe, albo zasilic swoja Legie w regionach Afrykanskich i rozpoczac "prewencyjne wojny" jak juz mamy isc w szczegoly.
Czyli albo obrona albo zadyma w afryce. Jak dla mnie to max udawany pacyfizm.

tylko chuck norris wie co z ta polską

Oczywiście wojny prewencyjnej nie mozna prowadzić, dopuszczenie do II wojny światowej w najbardziej cywilizowanej części europy jest dopuszczalne, ba nie dało się tego uniknąć. Dla tych kilkuset milionów ludzi już na całym świecie nie dało się nic zrobić.
Ewentualnie można było głośniej skandować swoje pacyfistyczne hasła "peace", "love", etc. ale jak już to trzeba było to robić wtedy w Berlinie, kilka lat później już w Berlinie, Moskwie, Rzymie i Tokio - może odniosłoby to jakiś skutek - chociaż bardzo w to wątpię. Pierdla i pał chyba się pacyfiści strasznie boją bo nie mają odwagi głosić swoich racji tam gdzie są naprawdę potrzebni...

Analogicznie teraz zamiast korkować miasta w Polsce, Anglii, USA można przecież pojechać na tereny zapalne i uświadomić tym ludziom od 30 lat pogrążonych w wojnach, że da się żyć w pokoju i miłości dla bliźniego (bliski wschód), można wybrać się z kolegami i gołąbkami pokoju do Korei Płn. i uświadomić panu Kim Dzong II, że budowanie bomby nie poprowi pozycji tego kraju w świecie. Można wybrać się w dowolny inny punkt zapalny i tam głosić swoje poglądy i mądrości.
A może pacyfizm to taki światopogląd - wyjść na bezpieczną ulicę w centrum europejskiej stolicy, bezpieczny, najedzony, po przeczytaniu porannej prasy, pomachać trochę hasełkami, pokrzyczeć i wrócić bo trzeba zdążyć na mecz w TV i obiadek. I w dupie mamy to, że od 30 lat gdzieś ludzie giną, że kobiety się traktuje jak zwierzęta lub gorzej, że gdzieś tam ludziska niewolniczo pracują nad bombą atomową - ważne, że my jesteśmy cool i pragniemy pokoju i dobra na świecie... Obowiązek został spełniony.

Nie trzeba wojny prewencyjnej zeby II WS nie wybuchla i tak samo wojna w Iraku. Wystarczyloby gdyby Amerykanie nie dali dupy (po raz nasty) w czasie Pustynnej Burzy, a nie byloby teraz takich problemow w Iraku (i zreszta nie tylko tam). A jesli chodzi o II WS ugodowosc Francji/_w szczegolnosci_ Anglii a takze (znow) Amerykanow wobec Niemiec!

@ Mark24

Co więc chcesz robić? Prewencyjnie uderzyć z powietrza na Koreę Pół.? To by Cię satysfakcjonowało? A może Iran albo Rosję? Mówisz o psioczeniu ale to najwięcej co zwykły człowiek może zrobić. Mówisz o wracaniu do domu na mecz. Chciałbyś rzucić dotychczasowe życie i wieść żywot pustelnika?

PS. Myślę, że większość ludzi uczestniczących w II wojnie światowej nigdy nie zastanawiała się nad pacyfizmem. Oni po prostu walczyli za Ojczyznę.

Bedzie jak w koncowce Ucieczki z L.A lub Deus Exa, jakis gosc znisczy cala elektronike i bedziemy polowac na jelenie, a nie rozwodzic sie na tym forum