Na targu baca sprzedawal gadajacego psa. Turysta nie bardzo wierzyl, ze pies
potrafi gadac.
- Pewnie, ze potrafie - wtracil sie do rozmowy pies - to nawet sprawilo, ze
przez pewien czas pracowalem dla MI-5 jako szpieg... Wie pan, nikt nie
sadzil, ze pies potrafi mowic i rozumiec, co sie przy nim mowi, Rejewski,
Rozycki i Zygalski cos tam liczyli, ale gdybym nie podsluchal rozmowy
pewnych niemieckich oficerow i nie zdradzil ich tajemnic, Enigma do dzis
pozostalaby zagadka... No, a po zakonczeniu sluzby pracowalem troche jako
tlumacz, potem emeryturka, dzieci, stabilizacja...
- Baco, wy na pewno sprzedajecie tego psa?
- Tak.
- A za ile?
- Za 5 zlotych.
- Takiego psa?!
- A bo on takie glupoty pierdoli...
++++++++++++++++++++++++++++
Panie graja w golfa. Jedna z nich uderzyla pileczke - chciala prosto, poszlo
w lewo. Z obserwujacych je panów jeden zgial sie w pól, wsadzil dlonie
pomiedzy uda i wrzasnal. Pani podeszla do niego:
- Ja bardzo pana przepraszam, ale to bylo niechcacy.
Pan dalej jeczy
- Jestem fizykoterapeutka, moze bede w stanie panu pomóc.
Pan nadal jeczy. Pani rozpoczyna masowanie okolic krocza; po chwili pyta:
- No i jak?
- Bardzo przyjemnie, ale kciuk nadal boli...
++++++++++++++++++++++++++++
Pewna para ktora wybrala sie na wystawe malarska zatrzymala sie na dluzej przy
jednym z obrazow. Obraz przedstawial 3 bardzo czarnych i kompletnie nagich
mezczyn - 2 mialo czarne penisy ale srodkowy rozowego. W czasie gdy tak stali
zastanawiajac sie nad symbolika dziela podszedl do nich autor - Irlandczyk.
- Moge wam pomoc z tym obrazem? Jestem tym ktory go namalowal.
- Bardzo nam sie podoba ten obraz, ale kompletnie nie rozumiemy dlaczego
namalowales trzech murzynow na lawce i srodkowy ma rozowego penisa podczas gdy
dwaj pozostali maja czarne.
- Oooooo, zle zinterpretowaliscie moj obraz, to nie sa murzyni, to sa
irlandzcy gornicy a ten posrodku byl na lunchu w domu
++++++++++++++++++++++++
Staremu aktorowi, cierpiącemu na sklerozę, udaję się namówić
renomowanego
reżysera, aby ten obsadził go w niewielkiej rólce. Reżyser nie jest
zachwycony, wiedząc że aktor nie jest w stanie zapamiętać choćby trzech
linijek tekstu. Ale licząc na zainteresowanie widzów, daje aktorowi
niewielki epizodzik. Ma on wyjść na scenę, trzymając delikatnie w dłoni
różę, równie delikatnym gestem unieść ją do twarzy, z radością i
utęsknieniem powąchać ją i powiedzieć: "Ach, słodki zapachu mej
kochanki...". Próby idą pomyślnie, nadchodzi premiera. Aktor bez
najmniejszego potknięcia wychodzi w światła sceny, unosi dłoń, rozmażony
delektuje się zapachem i wygłasza swoją kwestię. Widownia natychmiast
pogrąża się w nieprzystojnym rechocie i tymże nastroju do końca ogląda
sztukę. Aktor, zaskoczony reakcją widzów biegnie do reżysera, zastając
go
rwącego sobie włosy z głowy. Zaskoczony pyta się go:
"Co się stało? Źle powiedziałem swoją kwestię"
Reżyser, nie przestając rujnować sobie fryzury, odpowiada:
"Nie, idioto, zapomniałeś róży..."