USA to nienajlepszy przykład akurat. Wbrew filmom - w USA nie istnieją tylko wielkie aglomeracje jak LA czy NY, ale większość stanowią prowincjonalne miasteczka. Tam innowierca ma przerąbane jak w ruskim czołgu.
W aglomeracjach zaś spróbuj zaśmiać się z Żydów czy opowiedzieć dowcip o holocauscie....
IMHO - prawo powinno być całkowicie oddzielone od religii - lać na islam, chrześcijaństwo, sekty, buddystów i wszystko inne. Niech w sferze wiary każdy robi to co lubi, wierzy w to co zechce. Skoro katolicy mogą sobie żartować z ateistów, muzułmanów, taoistów, hindusów to czemu "inni" nie mogliby robić sobie zabawy z wiary katolickiej? Uczciwe? Uczciwe.
Mnie tam dowcipy o "papie" nie śmieszą, ale także nie bulwersują. Za to gdy publikuje je szwabski szmatławiec w taki, a nie inny sposób to nie jest to atak na samego papieża tylko na nasz naród - wówczas reakcja nie powinna być w dyplomacji uwzględniana jako obraza uczyć religijnych lecz obraza narodu (dziwnie cicho przeszedł fakt szwabskiej reklamy MediaMarkt). Owszem - istnieje grupa Polaków (a właściwie polaczków), którzy wyjeżdżają na zachód licząc na łatwy i szybki zarobek, pozostawiając po sobie fatalną opinię. Ale to tak jakby powiedzieć, iż każda Niemka bez wyjątku to skończony pasztet.
To samo przy naśmiewanu się z polityków - nam wolno śmiać się z naszych, to nasze sprawy wewnętrzne. Szkopom i żabojadom jednak wara. I czy u władzy będzie kaczor, ciapciak, facet z muchą, kwas - to każda obraza z zewnątrz JEST skandalem dyplomatycznym. Tak się na świecie przyjęło i bierność tylko nas kompromituje w oczach świata.
Za sprawę "seksafery" też parę osób powinno beknąć i to ostro. Pseudodziennikarze zrobili z Polski pośmiewisko, a jak co do czego przyszło to jeden wielki psi narząd rozrodczy - kobieta była po prostu pospolitą kurwą i żaden chuj, który w niej zamoczył nie jest pewien czy to nie jego wystrzał stał się zalążkiem afery słynnej na cały świat. Jeszcze nasza pseudoopozycja chlubiąca się tym, iż z rządu śmieją się w jakiejś Mikronezji. W polityce obowiązuje zasada, że imię PAŃSTWA na arenie międzynarodowej jest bronione i przez rząd i przez opozycję. Tylko w tym pojebanym kraju arena międzynarodowa stała się polem przepychanek. Chociażby sprawa ostatnich tygodni - Gieremek nie poddający się lustracji. W normalnym kraju każdy polityk - otrzymując nakaz z góry o konieczności złożenia nawet próbki swojej śliny by to wykonał - potem najwyżej zaskarżyłby ów nakaz do sądu, a PO skończeniu sprawowania rządów przez daną ekipę wyciągałby brudy do trybunałów międzynarodowych. W normalnym kraju - rząd po olaniu przez Gieremka lustracji wydałby ułaskawienie ze względu na okoliczności (złożył już wcześniej). Ale w wypadku gdy G zaczyna już robić syf w Europie to nie można nawet takiego manewru wykonać. Pamiętajcie, iż rząd został wybrany przez naród. Szary obywatel europejski ma w dupie to kto rządzi w Polsce. Skoro o tym rządzie mówi się źle to znaczy, że POLACY są idiotami skoro taki rząd wybrali. A na arenie międzynarodowej śmierdzimy już od czasów SLD i zabawy z Rywinem. Francuzi już się śmieją, że dla naszego dobra powinni zesłać nam "brudasów" (imigrantów - ciekawe czy to asfalty określają mianem brudasów Arabów?), którzy poszliby chociaż do urn, a nie olewali kolejne wybory, którzy mieliby jakieś zasady, a nie wbijanie sobie ciągle noży w plecy.
No dobra powstał mi trochę zbyt przydługi wywód. Już nie chce mi się dłużej pisać. Chodziło mi jednak o to, że nam się śmiać wolno z tego co nas śmieszy. Lać na papieża, boga, jezusa, kaczorów, donaldów. Jednak wara do nich ludziom spoza naszego kraju. Niech zajmą się swoim burdelem (który zazwyczaj również jest niemały, ale nikt go nie pierze poza własnymi granicami).
_________________
ciemny lud to kupi
Deshroom napisał(a):
jeszcze mnie lewy kciuk boli od biegania