Co do kserowania książek:
http://olgierd.bblog.pl/wpis,nielegalne ... 35636.html
"w ustawie jest przecież 3-procentowa opłata na rzecz OZZ od importerów i producentów sprzętu i nośników (art. 20 ust. 1 pr.aut.) -- zadając całkiem sensowne pytanie: skoro kopiować nie wolno (nawet w ramach dozwolonego użytku), to może przepis jest przykładem paserstwa z mocy prawa?"
inny wynik z google:
"Prawnikiem nie jestem, ale z tego, co się orientuję, to sprawa ma się następująco: - kserowanie całych książek nie jest legalne, ponieważ istnieje coś takiego jak prawo autorskie, - kserowanie pojedynczych stron, oczywiście na własny użytek (nie dla celów zarobkowych, rzecz jasna), nie jest zabronione Ponieważ jednak wielokrotnie ludzie się do tych zasad nie stosują, wobec czego chyba wszyscy właściciele punktów ksero oraz producenci sprzętów do powielania (kserokopiarski, skanery itd.) muszą płacić pewną kwotę od swych dochodów na tzw. organizację zbiorowego zarządzania, która 'opiekuje' się prawami autorskimi w ogólności, pieniądze te rozchodzą się bodajże pomiędzy członków zrzeszonych w takiej organizacji."
Mój wniosek : kserowanie książek przez chociażby studentów jest jakoś usankcjonowane 'milcząco' przez państwo, choćby z powodu tego zapisu na OZZ, albo tego, że nie słyszałem o ksero/studencie pociągniętym do odpowiedzialności za kserowanie książek (chyba, że punkt ksero kopiował masowo i celowo na sprzedaż [słyszałem o takich punktach, mają podobno gotowe zbindowane książki z cenami na okładkach]), jednocześnie państwo nie mówi, że taki proceder jest 'pożądany'.