Plutonka napisał(a):
Tczewiak:
Nikt nie mówił, że życie jest łatwe, czasami jest cholernie niesprawiedliwe, dlatego trzeba walczyć o swoje rękami i nogami. Niestety, uważam, że moja wolność i moje prawa kończą się tam, gdzie w grę wchodzi życie innego człowieka, a poczęte dziecko jest dla mnie człowiekiem.
Twoja znajoma popełniła błąd, za który przyszło się zapłacić cenę wyższą niż przeciętna, dlatego jej historia chwyta za serce. Tylko że tak naprawdę, ona mogła to dziecko urodzić i oddać. Moja mama w przedszkolu co rok ma jakieś dziecko z adopcji, które jest szczęśliwe i żyje w dobrej rodzinie. Te dzieci nie spadają z kosmosu, biorą się między innymi z takich historii.
Nikt nie kazałby Twojej koleżance płacić całym swoim życiem za chwilę nieodpowiedzialności. To by było tylko 9 miesięcy.
Problem jest w tym, że aborcja nie jest 'jedynym' wyjściem. Jest wyjściem najłatwiejszym. Bo cholernie trudno oddać dziecko. Bo potem możesz być ciekaw, jak ono wygląda. Ale uwierz - są gorsze tragedie.
Dlatego właśnie uważam, że to wyjście dla słabych i dlatego go nie pochwalam.
Uważać sobie możesz co chcesz. Byleby tego nie narzucać innym.
Znam ów dziewczynę dość nieźle i wiem, że sama dzieci bardzo lubi, kocha z nimi pracować, ale - było jak było te kilka latek temu, jednak jest pewna, że z obecną wiedzą postąpiłaby wówczas tak samo.
Nie wiem jaki był stosunek ilości facetów do dziewczyn na imprezie, podejrzewam, że więcej było dziewczyn, ale pewności nie mam, a na pewno tematu rozgrzebywać nie będę. Miała powody by usunąć, zrobiła to legalnie za granicą i tyle. Miała na tyle fajną siostrę, że ją wsparła, a rodzice nic nie wiedzieli. Nie każdy ma tyle szczęścia w nieszczęściu.
Nie uważam, że popełniła błąd czy też kusiła los pijąc na imprezie sylwestrowej (kto nie pił za młodu ten sztywniak). Może ktoś coś dosypał, może nie - ciężko określić, skoro nie wiedziała o zdarzeniu aż do spóźniającego się okresu, a wtedy na szukanie winnego było już za późno.
To co istotne to to, że nie jest katoliczką. Więc powinna mieć wybór i móc to zrobić za zgodą rodziców (niepełnoletnia) legalnie w Polsce. Bez wpierdalania się do sprawy przez kościół.
Może gdyby miała taką możliwość porozmawiałaby z rodzicami, a ci sprawiliby, że zmieniła by zdanie, może psycholog przy klinice aborcyjnej by ją przekonał. Niestety możemy tylko gdybać, bo takiego luksusu nie miała.
Tak prawo człowieka powinno się kończyć tam, gdzie w grę wchodzi inny człowiek, ale płód to jeszcze nie człowiek.
To samo eutanazja - ja chcę móc o sobie decydować. Nie jakiś pierdolony klecha, którego nawet do domu bym nie wpuścił.
_________________
ciemny lud to kupi
Deshroom napisał(a):
jeszcze mnie lewy kciuk boli od biegania