Ale mi smutno! Skończyłem "Half-Life 2" oraz te dwa epizody. Masakra. Pierwsza gra od jakiegoś czasu, która dała mi tyle radochy. Aż sam się sobie dziwię. Naprawdę. Ostatnio mam tak, że zaczynam w coś grać i potem dupa - nie gram dalej. Tutaj było zupełnie inaczej.
Grywalność - dawno się tak nie bawiłem. Na nudę zdecydowanie nie można narzekać. Podoba mi się różnorodność - jazda samochodem, podróżowanie łodzią, łamigłówki, kierowanie tymi robalami, obrona przed ciągłymi falami wrogów, wykorzystywanie tego przyrządu grawitacyjnego, unikanie laserów i tak dalej.
Grafika - zdecydowanie robi wrażenie. Podoba mi się, że świat w tej grze jest po prostu taki normalny i zwyczajny. Oczywiście inwazja obcych na naszą planetę to nic zwyczajnego, ale mimo wszystko wszystko przedstawione jest w miarę realistycznie. Mimika i wygląd postaci dają radę. Nawet teraz. Różne tereny i miejscówki, po których przyszło mi się poruszać przykuwały uwagę. Nie zauważyłem żadnego elementu, który byłby dodany na siłę tylko by pokazać moc silnika.
Muzyka - pojawiała się rzadko, ale jak się pojawiła to nie było na co narzekać.
Postacie niezależnie - Alyx to kobieta-cuda. Przyjemnie się z nią podróżowało i nie jest głupia. Dog - bardzo fajny zwierzak.
Bronie - przyrząd grawitacyjny to czysta moc!!! Bardzo fajna zabawka. Szczególnie jak pod koniec "HL2" i w pierwszym epizodzie zostaje dopalony. Inne bronie to standard jak na gry FPS. Kulka pozwalająca kierować robalami to coś na nowego i w miarę świeżego.
Fabuła - widać i słychać, że za tym całym strzelaniem i zabawami przyrządem grawitacyjnym jest jakaś historia.
Ogólnie polecam każdemu kto jeszcze nie grał. Niesamowite przeżycia gwarantowane. Polecam.