Obejrzałem dziś Nietoperka. Film uważam za dobry. Nie taki fenomen jak z Ledgerem, po prostu dobry. Z początku mnie nudził ale szybko dotarło że Nolanowy Batman to nie tylko gość który robi kuku przestępcom ale także Bruce Wayne który ma duże problemy ze sobą. Lokaj faktycznie (mimo małego wątku) zagrał zajebiście.
Mam jednak mieszane uczucia co do Bane'a. Pierwsza sprawa: nie rozumiem dlaczego ludzie sie tak zachwycają jego głosem. Ja się cały film śmiałem w sobie, nie wiem czemu jak tylko się odezwał to miałem przed oczami mistrza Yodę. Ponadto jak pamiętam komiksy to tam dysponował on nadludzką siłą, a tutaj z nietoperzem szli łeb w łeb. Ostatnie i najważniejsze: w drugiej części praktycznie każda zła rzecz, każdy wybuch, strzał automatycznie przypisywałem Jokerowi. Na pewnym etapie czułem się tak na niego wkurwiony że chętnie bym mu wpierdolił. Bane miał zdecydowanie większy i okrutniejszy zestaw ale jakoś nie czuję tego aby był groźniejszy. Może to przez to że praktycznie wszystko robili za niego inni a on tylko planował.
Anyway film zamiata wszystkie gnioty tego roku pod dywan łącznie z Avengersami. I potwierdzam ostatnie 30-40 minut to jakiś cholerny majstersztyk. Aczkolwiek całe "oblężenie" jakoś przypominało mi zakończenie Transformers 3.
@Ravushimo - a to nie było tak że Batmana zastąpił (i poza tym pokonał Bane'a) dawny Azrael? Z tego co pamiętam gość miał skilla jak Wayne tylko mu odpierdalało i zabijał zamiast wysyłać za kratki.
Tak na koniec coś mi przyszło do głowy. Zasadniczo to możnabyło zrobić Bane'a jak w komiksie nakoksowanego. Hardy musiałby żreć tylko steryd podawany krowom błękitnym belgijskim, link poniżej.
http://c.wrzuta.pl/wi8626/2133d54500111 ... _sterydach