Pitu pitu jak zwykle...
Generalnie zasada jest taka w przypadku zakłócania ciszy nocnej:
1. Straż miejska to pipki, nawet nie warto dzwonić.
2. Składając zawiadomienia na policji wyraźnie zaznaczamy, że składamy
wniosek o ukaranie (inaczej policja z reguły tylko pouczy delikwenta).
3. Zakłócanie ciszy nocnej to wykroczenie z kodeksu wykroczeń zagrożone karą do 500 zł mandatu.
4 Jak mamy hałasy pod budynkiem to piszemy do:
a. zarządcy terenu
b. Komendanta policji
c. miejscowej gazety
d. itd. itd.
Wystarczy jeden wzór i tylko zmieniać adresatów.
5. Oczywiście w sprawach "nagminnego łamania ciszy nocnej przez te same osoby" możemy złozyć zawiadomienie na komendzie w wydziale wykroczeń, gdzie zostanie spisany protokół, trzeba będzie podać świadków itd. a komenda po zbadaniu sprawy może ją skierować do sądu gdzie kara może być już dużo wyższa.
Pamiętamy przy tym, iż w przypadku sprawy prowadzonej przez organy ścigania oskarżony ma prawo wglądu w akta sprawy, gdzie będzie napisane kto się pożalił. Można przez to potem dostać w gębę od miejscowej żulni. To tylko tak informacyjnie, żebyście wiedzieli, jak polskie prawo chroni ofiarę
Aha. Powyższe działa w godzinach "ciszy nocnej" tzn od 22:00 do 6:00. W pozostałych godzinach pozostaje zakłócanie porządku publicznego, ale nie trenowałem.
Na pijących batem sa jeszcze przepisy ustawy o wychowaniu w trzeźwości - zakaz picia w miejscach publicznych i mandat chyba do 100 zł.
Ps. Jak ktoś cwiczył skuteczny sposób np. na hałasującego nagminnie psa sąsiadów (sposó prawny a nie dac w mordę sąsiadowi) to prosze o info.