Adhoc napisał(a):
Tak wiem D2 social club. Wielkie przyjaźnie i szybkie romanse.
W tamtym okresie tak to mniej wiecej wygladało. Wspaniałe community.
Zreszta w wiekszosci gier online, nawet w grinderskich asian mmo, prawie nigdy nie było tak, ze człowiek logował sie na instant action. Lobby/miasteczko, czat, załatwienie handli, przywitanie ludzi, juz ktoś ma sprawe, ktoś potrzebuje pomocy z czyms, ktoś robi questa dla swojej klasy (i idziesz pomoc mimo ze tobie to nie potrzebne).
Dopiero WoW (stopniowo w trakcie, bo przez wiekszosc vanilla ta gra żyła) i GW zmieniły ten model, a potem juz cała reszta.
Teraz gry zyją w betach i przez miesiac wspolnego levelingu. Endgame to robienie tego samego dla wiekszej cyferki, po drugim czy trzecim przeskoczeniu na tier wyzej w cyferkach mozna spokojnie wyłączyć i nie wracac.
100 ojro...
D3 powtórzyło ten model, ludzie bawili sie betą, wyciskając z niej co sie dało for fun. Potem leveling grupowy bez spiny.
No i nagle jebs, nie leveluje juz, inferno łatwiej samemu a itamz nie ma, wiec zostaje AH. Jak komus sie chce to robi jeszcze całość na HC albo alty na maxa i koniec diablo. No bo po co pakować? Paragony robic? Po kiego?
PS. Dlatego zaplacilem obrzydliwie za duzo na K$ Camelot Unchained, na szanse przywrocenia starego modelu rozgrywki, modelu interakcji z grą. Jak nie wypali to bedzie koniec. Albo sie z eve przeprosze i bede udawal ze gram ;]