najpierw go zapytaj czy ma psychicznie sie nadaje na wyjazd , bo wcale nie koniecznie

boisz sie, ze bedzie mial lepiej od nas?

nie wiem co to ma znaczyc, ze mialby sie "nie nadawac psychicznie" ...

wyjeżdżaj jak tylko masz okazję - przez pierwsze 2-3 lata będziesz sie zastanawiał czy dobrze zrobiłeś, potem będziesz żałował, że nie wyjechałeś wcześniej. Neokolonia to strata czasu pod absolutnie każdym względem.

sodowa uderzy mu do glowy od nadmiaru kasy :<


...no ale zgadzam sie, skoro juz szuka od miesiecy pracy w polsce i nie jest wstanie nic znalezc, to na prawde lepiej wyjechac i zalapac sie na cokolwiek co da kase na normalne zycie i przeciez dalej bedzie mogl szukac czegos ciekawszego.

ta wyjedzie a potem wroci a babe juz bedzie dymac ktos inny HEHE

Ja zaluje troche, ze zaraz po studiach nie wyjechalem. Ale w sensie takim by na wlasnej skorze obadac sprawe. Niekoniecznie z zamiarem zostania na stale.

Zamiast tego bardzo szybko dostałem w miare normalną prace i np. teraz wyjechac to juz jest jakis klopot.
Zaraz po studiach to praktycznie nie ma nic co mozna 'stracic' na takim wyjezdzie.

Pełna zgoda. Teraz już jest za wygodnie, żeby dupę ruszyć. W ogóle jak za szybko osiągnie się w miarę wygodny poziom życia to człowieka rozleniwia.

Na razie fuchy u znajomego, potem ostro pomyślę nad wyjazdem. Tutaj na razie zarobię spoko kasę, branża kompletnie mi obca, ale mogę póki co porobić fizycznie. Czemu nie.

Rozmowę w hotelu olałem, bo zrobiłem wczoraj małe śledztwo i ten hotel chyba za 100 lat otworzą. Już w tamtym roku mieli otwierać, mieli gotowy cały zespół. Nie otworzyli do dnia dzisiejszego. Poza tym skoro mam na razie fuchę zapewnioną, to mogę wybrzydzać. A co mi tam!

Dobry joke jedyne co tutaj zdobędziesz to expa.

Dobra całkowicie bez złośliwości.
Po tej robocie u znajomego jedź do UK. Znasz angielski to znajdziesz tam szybko robotę + możesz dorabiać na korepetycjach dla tardów. Jak tam nabierzesz ogłady i doświadczenia to o ile kiedykolwiek wrócisz będziesz miał tutaj już łatwiej. Nie ukrywajmy, że w PL brakuje wykwalifikowanej kadry. Ludzi bez kwalifikacji jest nadmiar i nie mając doświadczenia jesteś na szarym końcu dla każdego pracodawcy. Postaw się po prostu po ich stronie. Weź pod uwagę, że masz sporą konkurencję, która zaczynała pracować już w liceum. Za tą samą cenę :/
Sorry kolego - przebimbałeś czas jaki miałeś na guild warsy i teraz musisz to naprawić. I powtarzam - nie piszę tego jako złośliwość wyjątkowo - to są po prostu fakty. Pamiętaj, że zatrudnienie na 3 miesiące kogoś kto nic nie potrafi i okaże się, że będzie kiepski to ryzyko obarczone sporym kosztem. Dlatego każdy woli mieć kogoś z jakimś doświadczeniem. W UK będziesz mieć łatwiejszy start. Tylko przygotuj się, że prawdopodobnie pierwsze pół roku pośredniaki będą słać Cię do magazynów i sortowni. Nudna, fizyczna robota, ale kasa na życie jest. Jak załapiesz już lokalny akcent to możesz lecieć szukać lepszej roboty.

Nie będę wchodził w szczegóły, ale na tej robocie, którą mam ugadaną zarobię ponad 2 klocki w pół miesiąca. Dla mnie spoko.


tczewiak, po części masz rację. Niektórzy pracodawcy jednak nadal szukają takiego krasnoludka. Jak widzę ogłoszenia z wymaganiami - 2 lata doświadczenia, 2 języki obce, różne programy i prawo jazdy. Ile dają - 1680zł brutto. Doskonale zdaję sobie sprawę, że mało kto by chciał mnie zatrudnić, bo mało komu chce się kogoś przeszkolić od nowa. W firmie, w której pracowałem ostatnio moja Pani kierownik przeszkoliła mnie bardzo dobrze. Wszystko wyjaśniła, nauczyła obsługi różnych programów, podszkoliłem sobie Excela. W innej znowu firmie pani kierownik mnie nie lubiła, co często okazywała. Dlatego po czasie posłała mnie na recepcję gdzie nie dawałem sobie rady, bo wszystko co miałem tam robić było kompletną nowością. Proszenie koleżanek o pomoc to była zmora. Nigdy więcej.

W każdej robocie, którą dostałem starałem się wiedzę jak najszybciej przyswoić by po prostu robić i wykorzystywać wiedzę w praktyce.


Największą rzeczą, która mnie wręcz wkurwia na rozmowach jest to jak mnie zaproszą na rozmowę a potem wyskakuje jakiś kwiatek. Byłem na takiej rozmowie w tym roku. Zaznaczyłem przez telefon, że mój hiszpański jest tylko na poziomie podstawowym. Coś mogę przetłumaczyć, przeczytać, napisać. Z mówieniem jest kiepsko. Potem na rozmowie na żywo babka do mnie, że oni szukają kogoś z biegłym hiszpańskim w mowie i w piśmie. Myślałem, że padnę.

Czy jakbym zawołał wtedy, że chcę zwrot za bilety to by mi oddali? Lol.

a miales wczesniej zrobione jakies praktyki i staże?

ja mam wrazenie, ze odbyte praktyki, nawet krótkie, byle wpisac jakas wszystkim znana firme juz mi zaprocentowaly.
Ale ja to robilem w czasie szkoly.

btw. imo magazynier > pracownik biurowy na fejsie, przynajmniej lepsza kasa.

na czarno pewnie te 4k ;>

4k na miesiąc poza Warszawą to całkiem spoko.

Jeśli stała praca to pewnie tak. To jest 2k w pól miesiąca - zasadnicza różnica.

A ma ktoś jakieś doświadczenia z legalną pracą w USA? Wiem jak jest na czarno ale mi chodzi o zatrudnienie w normalnej firmie z branży IT. Ciężko jest dostać pozwolenie, nawet jak ktoś cię chce zatrudnić?

Sami jesteście czarni. Normalna, uczciwa robota. Na razie fucha jedna, ale kasa się przyda. Naprawdę wolę robić 2 tygodnie u kogoś kogo znam i zarobić dobrze niż pracować w jakimś telemarketingu za 1200zł na miesiąc.

Staże - nie. Praktyki - jakieś pierdoły na studiach. Papierów z praktyk chyba nawet już nie mam.

czyli kompletnie nic nie zrobiles w trakcie studiow a podejrzewam, ze na anglistyce byl czas.

https://www.youtube.com/watch?v=Fa6qf7avM1s

srsly, masz jakies kompleksy.

Proponuje ten kawałek jako oficjalny podkład muzyczny dla tego tematu:
https://www.youtube.com/watch?v=N5xKYzAB4n8

No dałem ciała, bo nie. Udzielałem korków i tyle. Szukałem roboty, ale nikt nie chciał mnie przyjąć, bo studia od 15:00 do 21:00.

a nie mozesz po prostu dalej uderzac w korki/tlumaczenia? tlumacz przysiegly itp. stuff?

nawet bzdurny etat w jakiejs szkole jezykowej + wlasne korki, wydaje sie spoko.

Nie znam sie na tej 'branzy' ale taka droga brzmi ok na logike.

PS. i tak najpierw bym wyjechal.