Betonownia to jest, ale dres dzisiaj jest podobnie rzadkim zjawiskiem jak Polonez na polskich drogach. Pierdolisz jak zwykle nie mając o niczym pojęcia. Bo gdzieś coś widziałeś, 10 lat temu... Knajp gdzie można coś zjeść czy pubów jest dziś w centrum w masa, lepszych i gorszych. 12 lat w Wawie? Przyjechałeś ze wsi, praca za grosze, warka na ławce, nie dziwne że cekol w Londku tak pięknie pachnie.

ale torbiś możesz sobie bronić tej warszawki do woli.
Nie wiem też w ogóle po co wyjeżdżasz tutaj z Londynem czy jakimś cekolem - znów się napinasz? Niepotrzebnie.
Moim zdaniem i biorąc pod uwagę że w Wwie mieszkałem 10 lat temu, Wwa nie ma nawet podejścia do innych POLSKICH wymienionych przeze mnie miast. Przybyło trochę centr handlowych, może gdzieś w centrum powstał pub. Mnie urzekł Kraków i np. chaczapuri, nie mówiąc o pubach pełnych młodych ludzi, totalnie na luzie, z dobrą muzą, wiecznie zatłoczonych i niezłym piwem.
Urzekł mnie Wrocław - gdzie już przy Dworcu można było sobie wysączyć piwko z chlebkiem i smalczykiem. Urzekło trójmiasto.


Btw. można już w Wwie zaśpiewać "Legia to stara kurwa"? Bo kiedyś próbowaliśmy i wyszło jak wyszło

Aaa i zapomniałbym 5 zeta tygodniówki miałem. Płacone raz na rok. Z 3 letnim opóźnieniem.

warszawa zawsze byla, jest i bedzie chujowa.
bez wzgledu na to, co sie tam buduje.

Bo jest, gorzej chyba tylko w Łodzi czy ścianie wschodniej. Ale akurat tczewiak ma rację, w centrum i lepszych dzielnicach knajpy są pełne ludzi do późna. W dużym parku koło mnie (15 minut do centrum) latem w chuj ludzi do nocy, tak samo w okolicznych knajpach. Mimo wszystko zarabia się tu jak na Polskę dobrze, więc ma to odzwierciedlenie w stylu życia. Mareczek wyskoczył z dresami, których jest kilka razy więcej pewnie w jego dzielnicy Londka niż całej Wawie. Warszawa jest chujowa z innych powodów.

o nie, jesli chodzi o chujowych ludzi to wawa wygrywa zawsze, nawet z lodzia i mieszkancami wschodniej
za duzo przyjezdnych wiesniakow u was, ktorym sie we lbach poprzewracalo.
knajpy sa zawsze i wszedzie pelne.
zarabia sie dobrze ale i wydaje sie wiecej na 'zycie' niz w przecietnej polsce.
chociaz jesli chodzi o mozliwosci awansu/kariery na pewno jest 1000 razy lepiej niz w takiej lodzi.

napineczka!

byłeś kiedyś w innym mieście?
A moze trollujesz?

No już nie bądź taki skromny Mendol. Niestety duże miasto to i masa zjebów. Do tego uwzględnij mieszkanie na kredyt, bachory na 10 kursach i masz zestresowanego, wkurwionego Warszawiaka. hehe Wawa jest przede wszystkim paskudna, brzydota socrealizmu, reklamowego chaosu i nowego betonu.

Wydawałoby się nap przykład, ze będą małe sklepy z dobrym mięsem, serami, wędlinami. Ni chuja poza Almą czy PiP nic nie kupisz, ponad gówno oferowane w supermarketach. Nasrane Biedronek i Lidlii. Mały handel leży i kwiczy. Ciuchy to galerie albo jakieś budy dla biedoty. W chuj za to oddziałów banków. W centrum jacyś handlarze ze szmatami i okularami za 15PLN. No i teraz jebana polska jesień, czas mroku i szarości.

heh czyli niewiele sie zmienilo i wyglada to tak jak w lodzi.
tyle, ze u nas nawet alma jest baaardzo srednia (jesli chodzi o wybor artykulow, bo ogolnie to bardzo lubie te sklepy).
jesli chodzi o atrakcje (dla doroslych/dzieciakow) to tez masakra w chuj u nas, jednak stolica wypada tutaj zdecydowanie lepiej.
ale biorac pod uwage ludzi, to wole swoja wioche

Całe szczęście mam Almę 200 metrów od chaty, zaopatrzenie ok. Ale i tak porównując z tym co masz na zachodzie w sklepach specjalistycznych to jest ułamek oferty. Na plus masa knajp, oferta teatrów, koncertów też jest w miarę ok. I chyba tyle. Zawsze jak wracam z zagranicy to sobie zadaję pytanie co ja kurwa tu jeszcze robię i nie znam odpowiedzi. A potem człowiek zapomina, ze gdzieś tam są piękne miasta i wyluzowani ludzie.

Nie wiem. Jak mieszkałem na Marszałkowskiej to było całkiem spoko. Żadnych dresów, do jakiś knajpek i pubów zawsze blisko, sklepiki lokalne były całkiem ok zaopatrzone. Metrem można było dojechać do pracy.
Mam wrażenie, że niektórym się wydaje, iż w dużych miastach to trzeba mieszkać w slumsach. Ja tam Warszawę bardzo miło wspominam. Co śmieszniejsze nigdy nie spotkałem się z tym medialnym "słoikowaniem". W sklepach wręcz przemili ludzie dla przyjezdnych, w pracy pewnie z połowa ludzi to przyjezdni. Było naprawdę bardzo fajnie. Jedyny problem to brak morza, a co za tym idzie - znacznie cięższe powietrze.

50m do Waitrose > 200m do ALMY
Waitrose > ALMA

OMG.. Me >> Torbiś (again)





Tczewiak - zaciągasz z kaszubska? Nosisz koszulkę z napisem "jestem przyjezdny"? Serio pytam, skąd do ch.. jakaś ekspedientka (pewnie przyjezdna, bo prawdziwa warszawianka nigdy nie podjęłaby się tak prostej, słabo płatnej pracy) miała wiedzieć, że obsługuje przyjezdnego czy tam słoika jak to nazywasz?
A może to nie był uśmiech, tylko radość wymalowana na jej pucołowatej twarzy, że może wielkiego pana informatyka obsługiwać, zamiast za pługiem gdzieś tam pod Radomiem iść.

o jak ty pierdolisz marek, to juz nawet mi sie nie chce czytac.
uwierz mi, ze gdybym mogl to bym wyjechal do uk i olal ta smutna polske.
ale musze tutaj siedziec, wiem, ze tam masz lepiej, zajebiste sklepy, dostep do produktow z calego swiata (na co nie zwracasz uwagi bo wpierdalasz kurczaki z kfc), inna kulture ludzi, inne podejscie do zycia.
ale ile mozna o tym kurwa pisac?

Offtop panowie.

Donosze do prokuratury.
<An Lor Xanth>

X i tak sie dopierdala bez sensu....no jak można skasować obrazek z zaledwie 200tys px wysokości :/

@Mendol
Musisz siedzieć w PL? W sensie też chcesz odczekać aż dziecko się nauczy pisać/mówić poprawnie w PL czy inny powód?

A co on by robił za granicą w tym wieku, cieciował ? Skoro tutaj mu się jako tako żyje to już tak dociągnie do emki, lepiej tak niż narażać się na potencjalną poniewierkę na uchodźstwie.

Zależy jaka branża.
Poniewierka jest w budowlance, gastronomii i hotelarstwie oraz wszystko co sezonowe.
Jednak IT/Logistyka/EE Business Development czy inne to źle nie jest. Wystarczy trafić na firmę, która nie szuka obsadzenia stanowiska po kosztach.

to chyba 1% takich firm ;d

zle sie wyrazilem, nie musze.
ale wygodnie mi tutaj.

A ja dziś byłem na rozmowie na testera oprogramowania. Ja nie z branży, generalnie niskie stanowisko dla kogos z doświadczeniem (znacznie gorsza kasa niż to co tera zarabiam). To w ogole pierwsza moja taka rozmowa, poszedlem by sobie zobaczyć jak sobie poradzę mimo low skills, jaki klimat, jacy ludzie, co maja do zaoferowania

Jedna z fajniejszych rekrutacji jakie miałem. Bez zbędnej formalnej etykiety. 0 pytan o pierdoly w stylu 3 zalet 3 wad, powiedz cos o sobie. Spytali doświadczenie w testowaniu/IT (którego nie mam), o linuxa i edytor vi / vim z którym akurat mało miałem do czynienia ale spoko, pytali o SQLa + a ze robia w javie to tez dostałem pytanie o jakas klase albo o implementacje interfacu, jako pytanie dodatkowe.

mendol - po prostu mnie zaciekawilo calkowicie alogiczne podejscie tczewiaka do "sloikowania". Osobiscie tez nie zauwazylem niczego takiego, akcentu regionalnego nie posiadam, koszulek "ja nie z wwy" nie nosilem. Wiec proste pytanie skad panie zza kasy wiedza, ze maja do czynienia nie z warszawiakiem z dziada pradziada a z przyjezdnym?
I slowem o UK tu nie wspomnialem. Ba wyraznie pisalem, ze porownujac Wwe do Krak, Wroc czy Trojmiasta pod wzgledem klimatycznych studenckich pubow to Wwa wyglada bardzo biednie.
Jak z dziewczyna chodzilem po centrum Kraka to w odleglosci 1km mialem ze 20 pubow, 10 kafejek i 4 chaczapuri
W Wwie w tym samym promieniu - puby masz 3, w tym 2 mafijno-snobistyczne (3osoby w srodku, wiekszosc stolikow z kartka reserved - w tym momencie uderzam do dwoch bratnich pubow tuz za Domami Centrum), z kafejkami bardzo podobnie. Chcac nie chcac jechalo sie do jakiegos Centrum Handlowego i ladowalo w Pizza Hut..
Jedyny fajny pub jaki pamietam to Lolek na polach mokotowskich. Z Krakowa/Trojmiasta nie pamietam nic konkretnego - za duzo tego bylo

Ja jej normalnie zazdroscilem wtedy Krakowa i tyle.

No ale to na pewno chujowa dzielnica, nie Marszalkowska (chociaz te 3 puby to startujac spod rotundy) albo za daleko do Almy.