Udzielałem kiedyś korków. Z tłumaczeniami nigdy w pracy do czynienia nie miałem. Tutaj to tutaj. Na rozmowach zachowuję się według mnie naprawdę dobrze. Zauważyłem, że w pracy czy na rozmowach jestem dużo bardziej otwarty, mój język polski brzmi zdecydowanie lepiej i jestem bardziej pogodny. Staram się czytać różnego rodzaju poradniki, rozmawiam ze znajomymi i wydaje mi się, że wiem jak odpowiadać i co robić by wypaść pozytywnie. Oczywiście mogę się mylić, bo to tylko ocena z mojej strony.
Staram się po każdej rozmowie uzyskać feedback, co niestety w naszym kraju graniczy z cudem. Z reguły są to jakieś głodne kawałki i powody typu - w takim razie skoro nie spełniam tego wymogu to po co zaprosiliście mnie na rozmowę. Wiem, że są pracodawcy, którzy chcą w kogoś naprawdę uwierzyć i dać mu szansę, ale należą oni do rzadkości. Jak dostaję konkretne powody czemu mnie nie chcieli, to biorę sobie to do serca i nad tym pracuję.
Tor-Bled-Nam, może i najgorszy, ale na pół roku czy trochę dłużej czemu nie. Spodobała mi się tamta oferta, bo był kontakt z angielskim dzień w dzień. Na pewno bym się ucieszył jakby mnie przyjęli.
Może i na co dzień jestem ponurakiem, ale na rozmowach nie. Aktorem jestem dość niezłym także wątpię by ktoś się połapał. Zawsze na każdym stanowisku byłem pomocny i pozytywny. To, że mam chujowy charakter nie oznacza takiego samego zachowania w pracy. Za to HRowcy często są po prostu do bani i sprawiają niemiłe wrażenie od samego początku. Mimo to zawsze się uśmiecham i jestem wyluzowany. W tym roku miałem rozmowę w dużej firmie - laska, z którą miałem rozmowę była taka zdystansowana, nie uśmiechała się i czuć było taką wyższość. Potem przyszedł dyrektor i okazał się fajnym, sympatycznym gościem.
Także jestem młody, niebrzydki, świetnie gadam po angielsku, jestem otwarty na kontakt z ludźmi, biorę sobie do serca feedback i staram się z siebie dawać bardzo dużo i przez rok jestem już bez roboty. Tadam. Wkurwia mnie już ten stan rzeczy i każdemu muszę zatruwać dupę swoimi porażkami i pustką na polu zawodowym. Chciałbym by to w końcu się zmieniło, bo jak tak dalej pójdzie, to chyba zwątpię w samego siebie. Oby do tego nie doszło.
Highlander napisał(a):
Może na asystenta zarządu idz? Mój znajomy niedawno takim zaostal i pierdoli jak to wlasciwie jest to 'dyrektor generalny i będę zajmowal się restrukturyzacja' lulz
Rozważałem by aplikować na takie oferty, ale tam wymagają z reguły minimum roku doświadczenia na podobnym stanowisku. Poprzeczka nie do pokonania.