Kylo Ren aka Ben Solo = Jacen Solo. Niemal kropka w kropke. Postac co do ktorej ciezko pozostac obojetnym. Troche przerysowana, ale jednak czlowiek sie zastanawia co go przyciagnelo do wlasciwej strony mocy.
Smierc Hana Solo juz w tym epizodzie w pelni zrozumiala. Tzn. Ford, mlody juz nie jest i nie mogli ryzykowac, ze niedozyje kolejnych czesci (;.
Leia - dlaczego nie przedstawiono jej jako Jedi ?
Rey - szczerze ? Postac calkowicie mi obojetna. Jakby jej nie bylo to bym pewnie nie zauwazyl. Nie przekonała mnie.
Wyzalanie sie do Vadera bylo troche weak. Wszyscy kurwa wiedza, ze Vader ostatecznie zjednoczyl sie z moca, czytaj przeszedl na jasna strone moce, Luke o tym wiedzial, zakladam, ze studneci i Ben na Yavin IV tez o tym wiedzieli.
Cytuj:
Snoke nie musi być sithem by być tym największym złym w nowych filmach, cholera wie, książkami nie ma się co sugerować bo wywalili je w większości do śmieci.
A jednak zagrali bezpieczna karta i Kylo Ren = Darth Cadeus.
Snoke (co za zjebana nazwa), nie musi byc Sithem, ale byloby troche biednie jakby nie byl. Szczegolnie, ze Disney, nigdy nie anulowal histori Starej Republiki (5000 BBY), gdzie jest duzo o Sith, Jedi etc.
Cytuj:
Snoke - jest teoria ze to mistrz Palpatine'a o ktorym mowa byla w trzecim epizodzie.
Mistrzem Plapatine byl Darth Plagueis, ktorego zgodnie z zasadni Order of The Sith Lords, Palpatine zabil.
Juz predzej bym mogl sie sklonic do teorii ze Snoke to odrodzony Palpatine.
Edit. To co mi sie najbardziej niepodobalo to Finn i Rey z mieczem świetlnym. Broń, która praktycznie nic nie wazy, ktora ma srodek ciezkosci wylacznie na rekojesci, w rękach ktore nigdy nie mialy doczynienia z czyms takim, jedyne co moze spowodowac, to, ze ktos taki potnie sam siebie.
A fakt, ze niemal pokonali Kylo, ktory pewnie trenowal walke taka bronia 15+ lat, wedlug mnie zakrawa na smiesznosc. I nie. To ze Chewbacca go postrzelil nie ma najmniejszego znaczenia. Sitha by to nie tyle powstrzymalo, co daloby jeszcze wiecej energii.