http://nowaprawicapoznan.pl/przymusowa- ... mozgu.htmlCytuj:
Rozpoczął się rok akademicki. Państwowe uczelnie po raz kolejny serwują studentom dawkę jedynie słusznej doktryny ekonomiczno-społecznej. Niedawno na wykładzie z przedmiotu ”Architektura Miejsc Pracy” na Politechnice Poznańskiej pan profesor wykładał teorię projektowania obiektów industrialnych. Przy tej okazji nie omieszkał przedstawić nam – studentom brutalnej historii ludzkości, a szczególnie prymitywnego XIX wieku, w którym ludzie wedle jego słów „nie wiedzieli jak się obcina paznokcie”…
Ciekawe skąd profesor czerpał inspirację do takich twierdzeń, bo na pewno nie z historii najbardziej rozwojowego przecież wieku w dziejach ludzkości. Słowom wykładowcy towarzyszyły wyświetlane na ekranie obrazy pracujących (o zgrozo!) dzieci, umorusanych węglem i sadzą, a do tego zapewne przepracowanych, wyzyskanych i niedożywionych. Komentarz prowadzącego tę indoktrynację był następujący: ”w XIX wieku działy się takie oto skandale”. Postępowe audytorium młodych i wykształconych słuchało w największym skupieniu. Na sali cisza jak makiem zasiał. Mózgi studentów zostały szeroko otwarte na wtłaczanie propagandy.
Cel tego wątku wykładu był prosty. Przekonać studentów do tego, że praca dzieci jest barbarzyństwem, wyzyskiem i okrucieństwem ze strony dorosłych (zapewne krwiożerczych kapitalistów). Główny nurt polskich naukowców, będących na usługach obecnego reżimu propaguje system społeczny, w którym państwo decyduje o wieku zdolności podjęcia pracy zarobkowej. Przy czym im później człowiek podejmie pracę, tym lepiej. Najpierw musi przecież zostać dobrze wykształcony, uświadomiony o swojej zawodowej roli społecznej… Otóż idąc tym tropem, państwo będzie stopniowo opóźniało czas osiągnięcia niezależności finansowej przez obywateli. Nie tylko poprzez wiek obowiązku szkolnego, ale również przez tworzenie faszystowskich regulacji zawodowych, z którymi młodzież będzie musiała się uporać zanim podejmie pracę. Nikogo nie zdziwiłoby, gdyby politycy zakazali podejmowania pracy fizycznej przez osoby poniżej 21 roku życia. Przecież organizm do tego wieku jeszcze się rozwija, więc niebezpiecznie jest go obciążać… Być może doczekamy czasów, w których zawód robotnika budowlanego będzie wymagał 5-letnich studiów z machania łopatą. Obecna klasa polityczna jest w stanie zrealizować każdy pomysł, jeśli tylko przysporzy to kolejnych godziwie opłacanych etatów dla urzędników państwowych. Oczywiście wszystko za pieniądze podatników. Obym mylił się w tych fatalnych przewidywaniach.
W całej tej szopce wcale nie chodzi o dobro dzieci. Wcale nie chodzi o wykształcenie dobrze wykwalifikowanej kadry. Nie chodzi nawet o zapewnienie uczniom/studentom dobrej edukacji na wysokim poziomie. Spójrzmy prawdzie w oczy: celem jest wstrzymanie jak najdłużej młodych przed wejściem na rynek pracy. Cwaniacy etatystyczni utworzyli klikę sprawującą kontrolę nad dostępem do zawodów. Istnieje państwowa machina która hamuje naturalny proces wchodzenia młodych i dynamicznych w konkurencję z dojrzałymi i doświadczonymi. Wykształceni i utytułowani zawodowcy bronią swojej niezachwianej pozycji na rynku pracy. Nic w tym dziwnego, skoro koryto jest wspólne, a oni sami musieli przez całe edukacyjne bagno przechodzić żeby się do tegoż koryta dorwać. Po co mieliby zatem ułatwiać życie swoim następcom? Tymczasem w normalnym kraju o zdrowym systemie ekonomicznym człowiek indywidualnie decyduje o tym kiedy chce podjąć dowolną działalność gospodarczą. Ewentualnie decydują o tym rodzice niepełnoletniego dziecka. Nie byłoby nic szkodliwego w zatrudnianiu dzieci i młodzieży za zgodą rodziców. Gospodarka zyskałaby większy dochód narodowy, powstałyby nowe miejsca pracy. Przecież żaden przedsiębiorca nie zatrudniłby dziecka do ciężkich robót fizycznych, z prostego powodu braku zdolności do zrealizowania zadania. Postępowcy krzyknęliby zapewne, że praca jest niebezpieczna i szkodliwa dla młodego człowieka. Można ich wtedy zapytać czy praktykowane obecnie ładowanie ogromu wiedzy do młodego umysłu jest zdrowe dla jego rozwoju psychicznego?
Profesor Marian Mazur – wybitny cybernetyk, wielokrotnie podkreślał w swoich licznych publikacjach, że możliwości ludzkiego mózgu można określić parametrycznie i tak jak komputer ma określoną pojemność pamięciową, tak samo ma ją ludzki mózg. Dowodził również, że najlepszym okresem na przyswajanie wiedzy dla człowieka jest okres dzieciństwa. Warto zatem byłoby wykorzystać młode lata do nauki zawodu i przyswojenia nie tyle wiedzy co umiejętności praktycznych. Poznanie empiryczne ma tutaj zdecydowaną przewagę nad nauką wiedzy teoretycznej. Obecnie mamy do czynienia z sytuacją w której państwo narzuca obowiązek odbycia edukacji w szkole podstawowej i gimnazjalnej zanim podejmie się jakąkolwiek decyzję o rozpoczęciu drogi zawodowej. Uczniowie są przetrzymywani w klasach, w pozycji siedzącej, są biernymi słuchaczami. Za mało rozwijania umiejętności motorycznych, mało interakcji międzyludzkich w zakresie podejmowania decyzji. Wszystko to sprawia, że młody człowiek w czasie procesu kształcenia odcięty jest od rzeczywistości gospodarczej i podejmując pierwszą pracę przeżywa zderzenie z realiami życia. System w którym człowiek tak późno wchodzi na rynek pracy musi prędzej czy później upaść.
Jedynymi drogami uzdrowienia tych patologii są całkowita prywatyzacja szkolnictwa oraz deregulacja zawodowa. Uczelnie oraz szkoły zmieniłyby wtedy radykalnie program swojego kształcenia, dostosowując go do wymogów gospodarki realnej. Powstawałyby prywatne, szybkie szkolenia zawodowe, głównie zaoczne, które przekazywałyby jedynie wiedzę potrzebną do uprawiania zawodu, bez chorego przekazu ideologicznego. Nie może być tak, że żywotna część Narodu marnuje najważniejsze lata swego życia na naukę bezwartościowej wiedzy służącej wychowaniu obywatela idealnego do zmanipulowania. Obecne państwowe szkoły i uczelnie produkują konformistów, pokornie przyjmujących wykładnię życia jaką dyktuje im władza oraz służalcze media. Należy umożliwić ludziom uczciwe zarabianie pieniędzy, żeby zapobiec powstawaniu przestępczości. Idee leseferyzmu są tutaj jak najbardziej aktualne pomimo upływu czasu od ich powstania. Laissez faire! Laissez passer! Pozwólcie czynić, pozwólcie przechodzić! Ten apel powinien być powtarzany jak katarynka obecnym decydentom. Dopóki nie uwolnimy rynku zawodów i rynku pracy, dopóty gospodarka nasza cierpieć będzie na brak wykwalifikowanej kadry. Bo czy można dobrze wytrenować konia do skoków rzucając mu kłody pod nogi?