Zawsze maiłem szacunek do policji (jako do instytucji) bo krewny pracuje w prewencji, ale zgodzę się że tak jak wszędzie trafiają się osoby nieodpowiednie.
Przypadki przez was opisane tylko udowadniają że coś tam jest nie tak.
Nie jestem znawcą, i nie chce źle doradzać. Ale jak kumpel jest bogaty to wziąłbym dobrego prawnika i się odwoływał. Policjanci nie "przedstawili się" i nie wezwali do zaprzestania wykonywania czynności/rozejścia się czy wylegitymowania. Dlatego nie może to być czynna napaść na funkcjonariusza tylko naruszenia nietykalności cielesnej.
Cytat
Cytuj:
art. 223 k.k (..) Czyli sprawcą tego przestępstwa jest osoba, która: (...) wspólnie i w porozumieniu z innymi osobami lub używając broni palnej, noża lub innego podobnie niebezpiecznego przedmiotu albo środka obezwładniającego, dopuszcza się czynnej napaści na funkcjonariusza publicznego lub osobę do pomocy mu przybraną podczas lub w związku z pełnieniem obowiązków służbowych.
Oni (kumple) nie dokonali napaści, to policjanci zaatakowali was bez ostrzeżenia (są przecież świadkowie). Ciekawe czy wogóle byli w tym czasie na służbie...