eagleeyes napisał(a):
Embe, daj spokój juz z tym eve. Gdzie nie spojrze to wszędzie to zaznaczasz
. Sojusze mam nadzieje sie zrobi, zwłaszcza polski. Świat jest tak ogromny, ze by miec realny wplyw w kazdym zakatku świata, trzeba te kilka setek ludzi mieć. Nie mówie juz o obronie miasta gildiowego. Po porażce wszystko znika, łacznie z zainwestowanym kapitałem. Prawdziwy hardcore
. No dobrze małe gildie będą w sojuszu z małymi gildiami, duże z duzymi. Dużym gildia łatwiej jest znaleść dobry sojusz.
Zari - zdefinuj pokonać. Chyba mylisz pojęcia. Moga popsuć troche krwi gankując pojedyncze osoby, memberów gildii. Ale pokonac to sobie oni mogą mobka w dungeonie. Jest jeden kluczowy element w darkfallu co daje przewage : Ilość > jakość . Jest to STAMINA.
Bo EVE to wyzacznik gry z plityka i ekonomia. Jesli DFO drowna mu chociaz w 50% to juz bedzie cos.
A tak ogolnie, wyciagasz bardzo bledne wnioski, bo chyba nigdy nie miales doczynienia z podobna gra ;o.
Duzy sojusz == duze problemu z zarzadzaniem, a do tego czesto niechec mniejszych sojuszy (dziala to na zasadzie, lejemy dla zasady bo sa wiekszy wiec trzeba im nakopac).
Pozatym miasta nie wybudujesz z niczego. Dostawy surowcow, transporty trzeba bronic na drogach. Male, dobrze zorganizowane badny sa w stanie napsuc krwi i to bardzo powaznie. I czesto jednym sposobem na radzenie sobie z takim elementem, jest poprostu organizowanie wiekszej ilosci transportu niz sa w stanie napasc jednoczesnie ;p (oczywiscie wylobrzymiam troche w tym momencie).
Sojusz malych gildii == sojusz duzych gildii. Jedyna roznica to taka ze jest mniej ludzi. Ale po przykladzie EVE widac, ze takie Alliances tez sobie swietnie radza, a moloch BoB trzyma sie tylko dzieki swojej wielkosci.