Trochę moich wrażeń z po niecałym miesiącu grania w WAR.
Niewątpliwie gra wniosła duży element świeżości do rynku gier MMO zdominowanego przez Blizzard. wyraźnie widać jak bardzo ludziom brakuje open, mass RvR. Bardzo ładna wręcz urzekająca grafika jest dużym plusem także. ( abstrahując od tego iż by ją zobaczyć wymagane jest wymuszenie antyaliasingu i filtrowania anizotropowego w menu karty graficznej ) Nowe taktyki i unikalne skile bardzo ponoszą wyzwanie związane z comabatem. Niektóre klasy takie jak Black Ork czy Swordmaster maja ciekawy system używania ich sekwencyjnie, poniekąd przypominający combosy z AoC. Questów jest od groma i nie czuje się nigdzie braku contentu jak w AoC.
Niestety mimo tych wszystkich pozytywów jestem bardzo rozczarowany podejściem twórców gry do aspektów RvR. Dumne hasło gry „War is everywhere” okazało się zwykłym kłamstwem.
Wojny nie ma nigdzie, jest sielsko i nudno.
Wszystkie krainy są zrobione tak by order z destruction się nie spotykał WCALE. Zony i huby questów są przegrodzone prawie szczelnie jakimiś górami, a tam nawet gdzie się da przejść to nie ma po co: 99% questów robi się na tylko swoim terenie który gwarantuje nietykalność od zagrożeń strony przeciwnej. Niby można grac na serwerach open RvR ale oprócz nawiedzonych gankerów nikt nie będzie się kłopotał by dostać się na tereny przeciwnej frakcji, bo po prostu nie ma po co tam chodzić. Niby są zony na każdej mapce do RvR, ale zwykle opustoszałe i wymarłe. Najbardziej brakuje tego by public questy i inne były umieszczane w jednych miejscach dla obu frakcji z automatycznym oflagowaniem graczy na wszystkich mapach. WAR ma całkiem martwe i drętwe RvR na tą chwilę. Pamiętam jak bardzo intensywne było PvP w WoW , gdzie w STV toczyły się nieomalże całodobowe boje o każdy skrawek ziemi i mobka. Wspólny teren, przeciwne interesy to jest to czego tu najbardziej brakuje.
Kolejnym problemem jest zbyt duża ilość doświadczenia zdobywanego w scenarios względem questów/solo/public/ grindu. Sytuacje zaczyna już wyglądać żałośnie bo ludziom się odechciewa robić cokolwiek na otwartej przestrzeni gdy stojąc przed quest giverem do scenario robią podwójny exp. Zapisuja się, wchodzą, nie istotne czy wygrają czy przegrają i tak są do przodu z lvlem. Jest to najszybsza metoda by zrobić 40 rank, metoda nużąca i osobiściewedług mnie całkowicie sprowadzająca tę grę to smutnej farmy WSG/AB za dawnych czasów rangi 14 w WoW.
Mimo wszystko będę grał dalej, ciekawi mnie czy po zrobieniu 40rank/80 RR rank twórcy gry będą w stanie mi zaoferować sensowny endgame. Levling w WAR niestety jest FAIL-em. Wojna miała być wszędzie, tymczasem nie ma jej nigdzie. I nie piszcie że sieges się zdarzają, bo wyjątki tylko potwierdzają smutna regułę, ludzie są leniwy i dzięki takiej na nie innej mechanice całej gry będzie to miało stopniowo coraz gorsze konsekwencje. Liczyłem na dobra zabawę w czasie rozwijanie postaci, a wyszło jak zwykle , czyli bardzo średnio. Tak sobie marzę gdyby w WoW usunęli mounty latające całkiem, dodali sporo zamków do zdobywania i zoptymalizowali kod by się nie sypał serwer przy 300 osobach młócących się po łbach w jednym miejscu mogłaby to być zajebista gra
eeechhh