Taka nowa polityka ekonomiczno-podatkowa zresztą nie tylko w Polsce i nie taka zupełnie nowa bo ma prawie 30 lat ;p Tylko się nasila.
Chodzi mianowicie o to, że zmniejszane są podatki bezpośrednie szczególnie dla zarabiających najwięcej zarówno firm i osób fizycznych (zarówno w formie stawek jak i bardzo dużych ulg podatkowych szczególnie dla dużych firm oraz przepisów ułatwiających transfer kapitału i unikanie opodatkowania), przy jednoczesnym częściowym ograniczaniu funkcji państwa oraz przy dużym wzroście podatków pośrednich oraz podatków lokalnych oraz różnego rodzaju opłat. Co oczywiście uderza w klasę niższą i średnią oraz w małe i średnie firmy.
Teoria oficjalnie była taka, że dzięki temu inwestycje oraz konsumpcja dużych firm, korporacji miedzynarodowych oraz najbogatszych osób prywatnych bardzo wzrośnie stając się 'kołem zamachowym' całych gospodarek. Oczywiście na dłuższą metę to tak nie działa, a obciążenia wszystkich innych ciągną gospdarkę jako całość oraz jakość życia w dół.
Jakość życia i konsumpcja były jeszcze napędzane bardzo tanim kredytem oraz bardzo tanim importem artykułów przemysłowych z Azji, ale jak to się skończyło(czy kończy) to wiemy
Zresztą inaczej się skończyć nie mogło.
W jednym zdaniu. Biedni robią się biedniejsi, a bogaci bogatsi.