iniside napisał(a):
W tym przypadku mozna conajwyzej toczyc dyskuje bez argumentow. Ewntualnie z argumentami wymyslanymi na poczekaniu ktore akurat popra nasza hipoteze i mozliwe najskutecznie osmiesza druga strone (aka obraza ;p).
Dyskusja na temat tego czy Bóg istnieje czy nie, nie ma sensu. Bo jest to nie do udowodnienia w żadną stronę atm. To jest kwestia wiary.
Dyskusja na temat tego, czy
osoba A która <wierzy/nie wierzy> ma prawo wyrządzić kuku/obrazić się/żądać więzienia czy kary dla
osoby B za to że <wierzy/nie wierzy> ma jak najbardziej sens.
Sam jestem osobą wierzącą w Boga, starającą się czynić w życiu jak najlepiej i nie szkodzić za bardzo innym ludziom. Nie czuję jednak z tego powodu potrzeby chodzenia do kościółka/meczetu/whatever ani obsmarowywania/obrażania osób które mogą sądzić inaczej (no i ateiści nie mają swojego symbolu/księgi, więc ciężko jest się nim podetrzeć ;) )
Wszelkie problemy związane z wiarą pojawiają się w momencie powstania religii mającej na celu kontrolę/zarabianie na motłochu który czuje potrzebę przynależności. Dopóki mózg ludzki nie ewoluuje jakoś w tym aspekcie, będziemy mieli problemy z religiami. Zmienić się tego za bardzo w obecnej chwili nie da.
Nergal jako osoba dosyć ogarnięta powinna zdawać sobie z tego sprawę, więc można uznać jego "popisy" na scenie jako tanią próbę zwrócenia na siebie uwagi.
_________________
wodny napisał(a):
wolałbym by ludzie pukali się w pupę niż mieli broń.