Aenima napisał(a):
moje sa ochrzczone, a na cała religie kosciół mam wyjebane po całości. Mialem chrzest, komunie, bierzmowanie, pare razy nawet byłem w kościele i sam stwierdziałem że to pojebane. i nie mam pretensji do rodzicow ze miałem chrzciny, nie czuje sie z tym źle.
Na dodatek oszczedzam sobie roboty, bo nie bedzie mi sie chcialo mlodemu tlumaczyc dlaczego wszystkie dzieci maja komunie za pare lat a on nie.
Zreszta lubie tu uczucie kiedy wszyscy ludzie kosciele klecza przed dwoma deskami na krzyz a ja sobie stoje i ogladam.
mniej wiecej moj punkt widzenia. Z tym, ze ja podchodze jeszcze bardziej lakcikowo - od czasu do czasu (jak jestem u tesciow) to nawet do kosciola sie przejde w niedziele. Postoje przez godzinke, poogladam sciany, sufit, wycisze sie i poukladam sobie w glowie plan na najblizsze miesiace coby ta godzina nie byla kompletnie stracona. Dalem rade wysiedziec bita godzine na fotelu dentystycznym wiec spokojnie daje rady postac w kosciele.
Katolicyzmu do tego nie uwazam za cos zlego a ich nauk za jakichs negatywnych czy glupich. Jak mala bedzie chciala to niech sobie biega do kosciola co niedziele - watpie, ale chrzest ma, komunie dostanie bierzmowanie pewnie tez.
Bratowa mam za to kompletnie pojebana pod wzgledem kosciola. Przedwczoraj dostalem od niej egzemplarz "Egzorcysty" (w srodku jakies artykuly udowadniajace jaki to Harry Potter jest zly nawet przeczytalem ze dwa akapity ale dalej mi sie nie chcialo). Nie chce z nia sie wdawac w zadne dyskusje (bo po co?) ale wnioskuje z tego, ze jak ktos nie biega w piatek/swiatek do kosciola to jest opetant przez demona i "zycie wieczne" spedzi gotujac sie w kotle.
Korci mnie by ja zapytac jakby sie zachowala gdyby bog tak jak to ma w praktyce zazadal od niej zlozenia w ofierze jej corki jako dowod swojej wiary. Zreszta nie wiem czy chcialbym uslyszec odpowiedz..
Tepota ludzka nie zna granic.