Eh kurwa zachciało mi się na starość uczyć jazdy na desce :/
Po tygodniu mam kilka tipów dla chętnych:)
- warto mieć swoje buty, resztę na początku można spokojnie wypożyczyć, szczególnie jak się będzie jeździło 2 tygodnie w roku
- ochraniacz na kość ogonową jest zajebiście przydatny
- kilka godzin z instruktorem zajebiście pomaga i zdecydowanie zmniejsza frustrację
- fun jest mega:)
- jezeli twoja aktywnosc fizyczna sklada się głównie z szybkiego klikania to znajdziesz zakwasy tam gdzie wydawałoby ci się że masz tylko i wyłącznie tkankę tłuszczową ;p

ale polecam naprawdę:)

Ta, zabawa przednia ja juz smigam 15 lat :>

Deska ma dwie krawędzie, nie zawsze wypieprzysz się na tylnej, więc ochraniacze na kolana też polecam .

To prawda ale mi doskwiera jakoś bardziej kość ogonowa

Spoko Neonin, ja za tydzien tez jade pierwszy raz na deske w zyciu Jak mam byc szczery, to nigdy w zyciu nie bylem w gorach.
Dlugo Ci zajelo nauczenie sie jazdy? Mam nadzieje, ze fun jest jak mowisz, juz sie nie moge doczekac. Tylko bede musial wytrwac najpierw w autokarze 30 godzin :f

Dopiero 4 sezon śmigam i nawet na nartach nigdy nie jeżdziłem. Pierwszy sezon to czas stracony. Miałem instruktora przez kilka dni, ale co z tego skoro w drugim dniu obiłem kość ogonową i koniec zabawy tylko walka, żeby nie upaść, bo boli pupa. W zeszłym roku zaprosiłem do nas w góry kumpla, który też nigdy na desce nie jeździł. Kazałem mu kupić ochraniacz na dupę i dzięki temu już na drugi dzień załapał, bo nie bał się, że będzie bolało
Moja żona na początku lat 90-tych orała stoki narciarskie na desce (Wisła, Szczyrk). Mało kto wiedział o co kaman i jeden uczył drugiego. Za ochraniacz robiła poduszka włozona w kombinezon

Ja osobiscie uczylem sie jezdzic na obozie w Czechach i bardzo dobrze wspominam. Oboz trwal 2 tygodnie i doslownie po tych dwoch tygodniach napie*dalalem jak potluczony.
Ostatnie 2 dni to byly juz w miare pewne zjazdy z czarnego szlaku , ktory byl krotki, ale cholernie stromy. Ogolem jesli chodzi o technike jazdy itp, to po tym obozie robilem kurs SITS - poziom drugi zrobilem bez problemu, natomiast z trzeciego potrafilem tylko skret ciety wn i smig ciety.
Moim problemem niestety bylo to, ze sie balem. Mialem wtedy 15 lat i nie wiedziec czemu cholernie balem sie konsekwencji z powaznego upadku, przez co bylem cholernie przezorny, wiec przestalem jezdzic juz dalej na takie obozy bo stwierdzilem, ze wiecej sie nie na ucze bo mnie lek przed tym powstrzymuje. Sam rekreacyjnie tez nie mialem jak jezdzic bo z calej rodziny tylko ja jezdzilem to zadnych wypadow w gory nie mielismy i oprocz jeszcze w pozniejszym czasie zimowego obozu szkolnego moja przygoda ze snowboardem zakonczyla sie ;<.


Lapia mnie teraz takie rozkminy bo jezdzilem na goofie, a wedlug 'testow' na noge dominujaca to lewa noga nia jest. Ciekaw jestem czy lepiej bym jezdzil, gdybym uczyl sie na regularze(zreszta bedac leworecznym myszke trzymam i tak w prawej rece i dobrze sobie radze - myszka lezala po prawej stronie to i tak ja lapalem)

Mirtul - jak zaczynasz zjeżdżać to jest naprawdę zajebiście:) ale zdecydowanie polecam ochraniacz na dupę bo ja się uczyłem z odbitą kością ogonową (ale w sumie ja jestem uparty więc tylko zaciskałem zęby i miałem większą motywację żeby nie upadać ;p). I kup sobie buty naprawdę bo w wypożyczalniach różnie można trafić.

A ile zajęła nauka? po 3 godzinach z instruktorem (i pewnie ze 20 samemu) zjeżdżam spokojnie (czytaj powoli na dół). Skręcam też spokojnie, przejście z palcy na pięty spoko, z pięty na palce prawie spoko ;p

Edit
No i przez pierwsze trzy dni jeździłem na prawą nogę, po czym zmieniłem na lewą i świat okazał się zdecydowanie łatwiejszy hehehe

Gdzie sie wybieracie/jezdzicie? Jeżeli chodzi o beskid slaski polecam Wisłę

Przeważnie jeździmy na Soszowie. Probowaliśmy na Nowej Osadzie, ale tam nuda panie.

Cienkow tez nie jest źle

A rura na Julianach w Szczyrku jeszcze warta odwiedzania?

Dobrej jakości ciuchy na deche warto kupić w TKMAX, pro spodnie + kurtkę można wyłapać łącznie za 400-500 zł.

Dobrze dobrane buty są najistotniejsze, nawet na początek nauki warto je kupić, a deskę wypożyczyć. Jak nie ma się odpowiedniego kumpla, to na pierwsze 2h koniecznie trzeba wziąść instruktora.

Sam jeżdzę od 18 lat. Na twardzielu od 1995 roku przez jakieś 10 sezonów. Potem miałem 4 lata przerwy. Potem kupiłem najtrwardszy zestaw z
"miękkich" i zasuwałem na ustawieniu 45/30 jakieś 4 sezony. W tym roku kupiłem freestylowego twintipa i na ustawieniu 15/-15 walcze w snowparkach~

Dwa tygodnie temu pierwszy raz spróbowałem snowkitingu na zamarzniętym jeziorze, bo troche było za mało śniegu na jazdę po polach. Zajebista sprawa tylko jedna duża wada - zimny sport w pizdu, po 4 godzinach aktywnego wysiłku prawie zamarzliśmy z kumplami. Przy temperaturze ujemnej ok. -5oC silny wiatr potrzeby do jazdy, potrwafi dać odczuwalne -25oC. No i gleby zdecydowanie bardziej bolesne niż na wodzie.

Z polskich miejscówek na "weekend" polecam w Kotlinie Kłodzkiej Zieleniec (b. dobry do nauki) i Czarną Górę.

Na nartach jeżdziłem jakieś 6 lat i na kolejny sezon Przesiadłem się na deskę.
Jak ktoś jest ogarem i szybko łapie takie sportowe rzeczy to w 1 sezon idzie się w miare nauczyć.
Najważniejsze to się nie bać upadku no i KASK.