Xanth, jazda na motorze to nie wyprawa na orbitę dla milionerów, więc nie wyciągaj wniosków z kapelusza. Bawi cię bzyczenie na ścigaczu, każdy ma inny gust. Nie neguję przyspieszenia czy co tam ktoś szuka. Ja po prostu wolę samochody, w których można motocyklistów na drodze zbierać jak power upy. Przewaga motorów jest taka, że dobry motocykl przy sportowym aucie kosztuje śmieszne pieniądze. :/

Zaraz dojdziemy do wniosku, że motocykle są dla plebsu.

Nie tyle dla plebsu, co łatwiej dla plebsu dostępne. Stąd może tylu gówniarzy rozsmarowanych po drzewach na motocyklach za kilkanaście tysięcy.

Havk, myślę, że generalizujesz. Jako PH jeżdżę naprawdę spokojnie i bezpiecznie. Oczywiście zdarza mi się "zaszaleć", ale wszystko w granicach rozsądku. Nie pamiętam kiedy

(i czy w ogóle) wyprzedzałem coś w taki sposób, żeby koleś z naprzeciwka musiał spierdalać poboczem.

A tak btw....skąd wiedziałeś że mam białą służbówkę?

nie generalizuje.
ty bys moze jestes wyjatkiem lamoon jesli chodzi o 'przedstawicieli'. duza czesc z nich nie potrafi jezdzic, jezdza jak babcie po 70 albo wydaje im sie, ze sa jak robert kubica.
nie wspominajac o tym, ze duza czesc z 'was' to baby.
najczesciej sluzbowki sa biale albo niebieskie. czasami czarne.

Ludzie, ludzie - wszystko inaczej wygląda zza sterów motocykla. Zatłoczone miasto, auta stoją, to coby się nie przedzierać - jeden zmechanizowany w korku mniej, szybciej samochody dojadą do celu.

Szybka jazda? Ja non stop jeżdżę szybko i dynamicznie, bo znam trasę, znam ulicę, więc mogę sobie pozwolić. Pierwszy do świateł, ruszam szybko - 100 w 4 sekundy, dalej 140 i już trzeba hamować, redukcja i do świateł, i znów pierwszy... Jeżeli jest to minimum 4 pasmowa jezdnia + buspasy po obu stronach, to warto nimi śmigać. Motocykl lekki, mały, zmieści się na pas, zjedzie kiedy trzeba.

Boję się jeździć po nowych ulicach, ze względu na dziury i koleiny. Miałem kilka nerwowych sytuacji przy 60 km/h gdy najeżdżałem na koleinę i robiło się nerwowo. Co dopiero przy 120 km/h, heh. Każdy normalny motocyklista o tym wie i jak latamy wieczorami, to to widać.

Reasumując - jeżeli puszkarze się ogarną, to dzięki motocyklom rozluźni się ruch i korki. Zapierdalanie po mieście jest zwykle przez ludzi wiedzących, gdzie można.

Każdy popełnia błędy - "My", jak i "Oni". Trzeba tylko robić swoje i nie być chujem na ulicy. A Wam koledzy, naprawdę radzę siąść i się przejechać parę razy, bo by się wypowiadać w tej materii, trzeba znać dwie strony, serio serio.

Ano sam widzisz zdarzają się jeżdżący normalnie PH i zdarzają się jeżdżący normalnie motocykliści. Niestety duża liczba jednych i drugich utrwala stereotyp. Może dla tego pierwsze pytanie każdego z moich znajomych w kwestii motocykla brzmi "ile najszybciej jechałeś" i za cholerę nie da się przetłumaczyć, że nie potrzebuje, nie lubię i nie muszę zapierdzielać. A w ogóle to staram się jeździć przepisowo o_O.

cyklisci to chuje!

wprawdzie o rowerach ale mentalnosc podobna.

http://jakzyc.eu/2012/11/14/jak-byc-pieprzonym-rowerzysta/

ogolnie polecam jedyny blog jaki w zyciu czytalem/czytam.


fajny jest jeszcze jebac hipsterow zreszta spoko pisza.

X.

PS. BTW, mistrz: http://www.scigacz.pl/Najmniej,kompeten ... 20903.html

Ciekawe, bo z mentalności przypomina te opis kierowców samochodów... albo motocykli... albo pieszych

Grafomanię piszących tego blogaska pominę

Po prostu jesteś zwykłą parówą na drodze i tyle. Zapomniałeś oczywiście dodać, że to wszystko robisz w terenie zabudowanym, gdzie...uwaga, bo to pewnie dla Ciebie

nowość...obowiązuje 50 km/h! Zdarzają się odcinki w miastach gdzie można jechać powiedzmy 70 czy nawet 80, ale 100 czy 140 to jeszcze nie widziałem.

Nie wiem czym się tutaj chwalić. Jestem ciekaw co powiesz jak przypierdolisz w inną zwykłą parówkę na drodze (która nie będzie taki świetnym i zacnym kierowcą jakim bez wątpienia

jesteś), bo np. wyjedzie Tobie z podporządkowanej, albo..tak ot, nie spojrzy w lusterko.

Pierwszy na światłach Brawo, jesteś moim drugim ulubionym do kolekcji rodzajem kierowców (pierwsi to skoczkowie z lewego na prawy, bez migacza), którzy zapierdalają, żeby być 2

sekundy wcześniej na następnym czerwonym.

Nie ma to jak zaawansowana hipokryzja. Może jeszcze będziesz nam wmawiał, że jeździsz samochodem w miescie 50kmh?

X.

nie wszyscy walą 150km/h i do setki przyspieszają w 4s.

Wbrew pozorom Xanth niektórzy jeżdżą zgodnie z przepisami. Trudno uwierzyć?

Jasne. https://www.youtube.com/watch?v=5KUZ-p-VgT8 pierwsze dwie minuty. Wisłostrada od Trasy Torunskiej w kierunku centrum, ograniczenie 80. Jadę ~100 (w pewnym momencie nawet przyspieszam).

X.

Zdziwiłbyś się. Już z pewnością nie jeżdżę 140 po mieście.

Z pewnością. 50 też nie. Jak każdy jeden.
Bo to raz jadąc 100 Wisłostradą nie mogę nikogo dogonić?

X.

Chmm, ja często jeżdżę 50. Co prawda głównie w trosce o punkty ale...

Ja też. Jak jest korek, albo duży ruch. Jak masz średnio pustą 2 pasmówkę z ograniczeniem do 60/70, wątpię czy jedziesz zgodnie.

X.

PS. Przy okazji, ja też jeżdżę samochodem. I to całkiem często.

W miastach (np. w Poznaniu) gdzie faktycznie jest to ograniczenie do 50 km/h i tak więcej nie pojedziesz, bo ruch samochodowy jest duży i milion świateł po drodze.

Na "osiedlówkach" też nie jadę więcej niż 50, a czasami i mniej, bo to wiadomo, wąskie ulice, piesi i zaparkowane byle jak pudła.

Na takich przelotówkach, ale ciągle w mieście gdzie jest 70 np. jadę to 70-80.

Widzisz jakiś problem w tym?

Xanth, robię naprawdę sporo km samochodem (myślę, chociaż oczywiście mogę się mylić, że dużo więcej niż Ty) i jedyne punkty jakie mam...to za pasy niezapięte. Dlatego wybacz, ale

naprawdę wiem co mówię, bo niejedno już na drodze widziałem.