Isengrim napisał(a):
(...) Bandy Dirlewangera czy reszta bandyterki były przeznaczone do walk w mieście, bo oddziały regularne nie sprawdzały się (czyli spadało im zbytnio morale) podczas tego typu operacji. W Warszawie bandyci też się nie sprawdzili (...)
Trudno się do tego odnieść, bo oddziały niemieckie walczyły w wielu miastach i dawały radę. Nie pamiętam w tej chwili jakie jednostki stacjonowały podczas wybuchu powstania w warszawie i jaka była ich wartość bojowa. Niemniej ze strategicznego punktu widzenia lepiej było wysłać do miasta oddziały Dirlewangera, które i tak nie nadawały się do niczego innego poza mordowaniem cywili niż angażować tam regularne wojsko, które można było wykorzystać gdzie indziej. Co resztą zrobiono.
Isengrim napisał(a):
Siły niemieckie tylko nominalnie liczyły 5 dywizji i powodzenie kontrataku tłumaczyć należy raczej biernością sowietów niż przymiotami ss-manów. Kontratak sowieckiej jednej armii zmiótłby Niemców, a w rejonie operowało ich z 7. Zresztą tak się stało podczas ofensywy zimowej. Być może gdyby Powstanie wybuchło kilka dni później i sowieci byliby w trakcie kontrataku (jak to było planowane oskrzydlenie Warszawy) inaczej by się potoczyły losy, bo niewykorzystanie takiego powodzenia byłoby błędem zbyt dużym. Ale w takiej sytuacji jaka zaistniała mądrość etapu kazała tow. Stalinowi poczekać wymawiając się zewnętrznymi okolicznościami.
Warszawa nie miała być wyzwolona siłami tylko powstańców - atak sowiecki miał odciążyć rejon, powstańcy mieli zdobyć przyczółki sowieci mieli sobie jechać dalej, po przełamaniu frontu (...)
Pytanie czy powinno się podejmować ryzyko walki mizernymi siłami mając pod bokiem kilka regularnych dywizji. Nawet jeśli "tylko nominalnie" było to 5 dywizji. Oczywiście, że niemcy zostaliby bo było to wiadome od 1943 (a może i wcześniej, to nie aż tak istotne). Ale dysproporcja sił była ogromna. Teraz załóżmy, że powstanie by się powiodło. Po Techeranie było już pozamiatane. "Sowieci mieli sobie jechać dalej". Dobre. Myślisz, ze stalin olałby miasto i pozwolił polakom na tworzenie jakichś niepodległych rządów etc? Powiedziałby raczej, fajnie że wyzwoliliście warszawe a teraz wypier***.
Isengrim napisał(a):
Co do nazw ulic i pomników...Anders, przeciwnik Powstania też ma ulice i pomniki, a Monte Cassino to była jedna wielka zagłada, nikomu niepotrzebna. Wystarczyło poczekać przecież.
Mimo wszystko walki we włoszech blokowały część sił niemieckich. Więc ze strategicznego punktu widzenia walki te miały jakiś sens. Jeśli jednak przyjąć, że walki o MC były bezsensowne, to warto zauważyć, że walczyła tam regularna armia dysponująca środkami do prowadzenia walki. Jeśli nie widzisz różnicy miedzy wysyłaniem do walki żołnieży a pół cywili do tego kiepsko uzbrojonych (1000-3500 sztuk broni na 36500 zmobilizowanych) i szastaniu życiem kilkuset tysięcy cywili to raczej się nie dogadamy. No ale każdy może mieć swoje zdanie.