Dzisiaj zdarzył się cud i ukończyłem "Call of Cthulhu: Dark Corners of the Earth". Kilka dni temu postanowiłem powrócić do tego tytułu i dobrnąłem do końca. Było warto muszę przyznać. Jeżeli ktoś lubi klimaty Lovecrafta to tutaj poczuje się jak Cthulhu w Innsmouth. Czemu porzuciłem "Ciemne Zakątki" jakiś czas temu? Odpowiedź jest prosta - mimo całego uroku i świetnej atmosfery gra niemiłosiernie wkurza bugami i wszelkiego rodzaju niedoróbkami. Syndrom nieoszlifowanego diamentu się tutaj kłania. Z tego co pamiętam gra była tworzona przez dość spory okres czasu i wiele razy zmieniał się koncept rozgrywki. To na pewno miało wpływ na ostateczne problemy z grą. Miałem nikłą przyjemność natrafienia na bug, który uniemożliwiał mi ukończenie gry. Na szczęście dzięki odpowiedniemu programowi zrobionemu przez fanów udało się ominąć tą kłopotliwą sekwencję.
Jak już wcześniej wspomniałem gra poraża swoim klimatem. Jest naprawdę mrocznie i wcale nie dziwię się głównemu bohaterowi, który wraz z rozwojem akcji powoli traci zmysły. W sumie kwestia zdrowia psychicznego jest tutaj ważna jak w większości dzieł Lovecrafta. Jeżeli nasz bohater natrafi na przykład na posągi przedstawiające przedwieczne bóstwa to nagle obraz zaczyna pływać mu przed oczyma, serce zaczyna mu mocno bić i zaczyna się majaczenie. Wtedy trzeba szybko przycupnąć w jakimś bardziej normalnym miejscu i po chwili wszystko powraca do porządku. Raz za długo narażałem Jacka na dziwne obrazy i w końcu strzelił sobie w głowę.
Klimat podtrzymuje również brak HUDa. Nie ma tutaj licznika zdrowia, amunicji, celownika i innych tego typu elementów. Na ekranie widzimy tylko to co widzi nasz bohater. Stan amunicji można sprawdzić na ekranie ekwipunku. Jeżeli nasz bohater jest ranny to obraz zaczyna szarzeć i pojawiają się plamy krwi. Krwotok, który nie zostanie szybko zatamowany prowadzi do nieuchronnej śmierci.
Mimo całego niedopracowania gra oferuje naprawdę sporo pomysłów jeżeli chodzi o właściwą rozgrywkę. Jest dużo elementów polegających na skradaniu się, jest walka, zagadki łatwiejsze i trudniejsze, uciekanie przed różnego rodzaju niebezpieczeństwami, sekcja strzelania do wrogów z pędzącego auta, ochranianie pewnych osób i nie tylko. Wystarczy tylko się wczuć i na nudę narzekać nie będzie można. Czasami tylko drażni rozmieszczenie punktów zapisu gry i powtarzanie pewnych kłopotliwych momentów po kilka lub kilkanaście razy.
Graficznie zachwytów nie ma. Jest ciemno, obraz jest ziarnisty, fajerwerków brak. Oprawa muzyczna intensyfikuje klimat i pasuje do tego co akurat dzieje się na ekranie.
Polecam. Perełka skażona niedoróbkami to nadal perełka.