Havok napisał(a):
Niższy stopień oficerski na froncie to prawie gwarancja powrotu w worku, bo w razie czego to taki oficer musi przykładem prowadzić swój odział na wroga
.
tzn. co? Krzyczy "za mną" waląc serię z karabinu w niebo, podrywając swój oddział, jako pierwszy wybiegając z okopu i szarżując na umocnione wrogie pozycje? Za dużo filmów
Havok napisał(a):
Druga sprawa, w obecnych czasach armia z poboru zebrana ot tak bez sensownego przeszkolenia to gwarancja strat. Nie wiem czy coś zmieniło się od czasów gdy przeciętny poborowy (za czasów jak służba była obowiązkowa) rocznie strzelił kilka razy do tarczy. To nagle polske ma być stać na fachowe przeszkolenie mas poborowych? Toż to w chuj czasu trzeba. Pewnie jedyne szkolenie jakie nasz piękny kraj będzie w stanie zapewnić to biegi, musztra i niedzielna msza. Zbieranina z poboru to w obecnych czasach jedynie przepis na spektakularną porażkę. Szkoda gadać.
niewiele pewnie. Strzela się 2-3 razy w ciągu roku, bo amunicja droga. Wartość bojowa takich żołnierzy jest bliska zeru. Zresztą to to betka, na 30 ludzi w oddziale 3 potrafiło się podciągnąć na drążku więcej niż 5 razy, 5-ciu potrafiło przebiec 1km w pełnym oprzyrządowaniu.
No ale po drugiej stronie byłoby identycznie.
A straty? Taki żołnierz, ba cały oddział jest spisany na straty.
Zresztą tak jak pisałem, ja uważam, że starcia armii na terenie Europy nie mają żadnego sensu. Wyszkolone grupy specjalne zostałyby przerzucone różnymi sposobami miesiące jak nie lata wcześniej. W odpowiednim czasie zajęłyby cele strategiczne - dezorganizując państwo/państwa i trzymając resztki rządu w "szachu", np. grożąc wywaleniem w kosmos jednej czy dwóch przejętych elektrowni atomowej.
Okopywanie sie na Bugu nie ma już żadnego sensu.