a co dziala?
ma ktos jakas fajna diete?

12h machania rękami w lewo i prawo po ścianie, wchodzenie i schodzenie po drabinie, latanie z 5kg puszkami farby i spalisz nawet kebsa zjadanego codziennie na obiad !

Tak serio to po co dieta, wystarczy jeść mądrze i nie zaszkodzi odrobina ruchu. W zasadzie to już lepiej to pierwsze niż drugie + żarcie "gówna". Podobno taki kucharz a nie wie jak mądrze się odżywiać. ;>

Basen.
Ale nie leżenie kutasem do góry tylko 45-60min pływania różnymi stylami.

Nie jeść słodkiego na początek. Przede wszystkim nie wpierdalać jaks swinia wszystkiego co lezy na stole. Najgorsze chyba co moze byc, jest zezarcie czegos tlustego a potem na to jakiegoś torcika albo popić cola:>

atherius: gotuje to na co mam ochote, co wcale nie musi oznaczac madrze.

wez mnie nyx nie zalamuj, 1kg nutella byla w promocji

Ja wpieprzam to na co mam ochotę i obecnie wyglądam jak wyglądam (193/112 z czego ważyłem 125 6 tyg temu).
Najlepiej wyglądałem po 3 miesiącach rejsu na żaglowcu, 9ciu posiłkach dziennie i lataniu po linach i drabinach z lin Wtedy zjechałem do 95, hehe.

i basen ci tak pomogl?

Ruch i aeroby.
Nie tknąłem siłowni i ciężarów.

Najlepsze areoby w terenie, nie w zamknietym pomieszczeniu.

Dokładnie o to chodzi, dieta to w chuj wyrzeczeń i nie koniecznie jedzenie tego co lubimy. I wiadomo, że raczej na pewno trzeba zrezygnować z żarcia na stołówce w pracy kosztem przynoszenia z domu. Czas, chęci, sporo osób już na tym etapie wymięka. Oczywiście tu już mowa jak się chcemy porządnie wziąć za siebie a jak takie po prosty zrzucenie iluś tam kg to tak jak mówi nyx zacząć od "prostych" rzeczy jak słodycze, napoje, alko itp. a dopiero jak się ztym uporamy to można ingerować w resztę żarcia.

Nyx - ja na siłkę chodzę z przymusu, bo nie cierpię ćwiczyć pod dachem, najlepiej właśnie bieganko, rolki, rower, ale wiadomo, że trochę podźwigać trzeba i to takie zło konieczne, bo fanem nie jestem

Ja słodyczy nie jem od 1 lub 2 stycznia. To samo z czipsami, napojami typu Pepsi, paluszkami i innymi przekąskami. Ostatnio zmieniłem dietę - 5 mniejszych posiłków, dużo więcej warzyw i owoców. Zobaczymy za jakiś czas co z tego wyjdzie.

No bardziej otwartego terenu niż ocean nie znajdziesz HEHE.
Kiedyś ze znajomym o podobnej masie po prostu biegaliśmy po lesie, pod górę, marszobieg, ściganie się.
Godzina czegoś takiego i prawie płuca wypluwałem ale też się zajebiście czułem i waga sama na pysk leciała.
Polecam też nordic walking/runing albo blading. Ostro daje bo narzucasz sobie tempo dodatkowo prawidłowo poruszając się.
Pomijam fakt, że słodkiego nie jem od 10-15 lat a od pół roku jedyne co piję to woda i ew. kawa (zero gazowanych).

moze cos w ten desen:
http://pl.wikipedia.org/wiki/HIIT

ale jeszcze nie probowalem (bo interwaly to najwieksze chujstwo pod sloncem ;d ), ale na pewno nie musi byc to bieganie tylko cokolwiek ;p

no i raczej na pewno moze trwac dluzej niz te 25 minut.

z napojow moge zrezygnowac.
z zarcia na 'wynos' korzystam raz na 1-2 miesiace.

Ja nie cierpie robic areobow na silce, wole isc do lasu na rower chyba nie ma nic lepszego, co innego trening silowy czasem nawet 5 dni w tyg potrafie isc bo lubie.

Ja wpieprzam samo zło: tosty, czasami chipsy do filmu, parówki z sosem czosnkowym (HEHE!), burgery etc. Lubię dobre żarcie i nigdy z niego nie zrezygnuję.
Teraz za dużo na dupie siedzę więc po prostu chudnę w brzydki sposób ale powoli robi się ciepło i jak na pełnej kurwie wylecę z domu codziennie rano na godzinę to mogę żreć co chcę a i tak zjadę do 95.

W tym wszystkim i tak chodzi zeby nie przekroczyć dziennego zapotrzebowania kalorii a wpierdalając gowno nie jest trudno wyskoczyć o te pare setek kc za duzo.

no dlatego pytam sie o diete, bo od tego najlatwiej zaczac.

No i co z tego, stary jakie piękne kloce wale to aż widać, że te kalorie tam leżą, HEHE!

HAHAHAHA Oyciec.

Mendol nie katuj sie dieta tylko ogranicz pewne rzeczy i troche wiecej ruchu na świeżym powietrzu .