No moze to nie jest generalizowanie?
Totez napisalem, ze czesto praca czlowieka za biurkiem jest tak rutynowa, ze az tak bardzo nie rozni sie od fizycznej.

Poza tym, a gdzie niby ktos napisal na odwrot, a jesli nie to po co ta dyskusja, bo wnioskuje, ze wziela sie znikąd.

jeszcze tylko 'imo' brakuje.

Totez napisalem, ze czesto praca czlowieka za biurkiem jest tak rutynowa, ze az tak bardzo nie rozni sie od fizycznej.

Rotfl.. w kółko to samo.
Żadna praca fizyczna nie wymaga posiadania mózgu. W odwrotności od tej intelektualnej za biurkiem. Prawda?

jasne, powiedz to np. szwaczkom, ze ich praca nie wymaga posiadania mozgu badz umiejetnosci.

To nie ja zaczalem uogolniac, tylko Ty marek.

Ogolnie chodzilo o to, ze jak cos już wchodzi w krew, wchodzi rutyna, nic nowego nie trzeba wymyslic to trochę mało musi wielce myslec. W końcu zostaje klepanie tego samego. Niewazne jakie stanowisko.

Marku, ale czego ty się czepiasz?
Zarobki przekładane na stanowiska i dzielone czy to fizyczne czy umysłowe czy rutyna w cholerę są zawsze uwarunkowane wolnym rynkiem.
Wyobraź sobie, że taki kierownik produkcji w spożywce może liczyć na 2500-3000 netto na wejściu. Zaś w stali, elektronice czy podobnych dziedzinach to jego asystenci tyle zarabiają.
Dodajmy jeszcze rentowność firm, cele rekrutacyjne, polityka zatrudniania.
Dlatego, wielu "fizoli" robi często więcej kasy jak taki w administracji, ponieważ do administracji pchają się wszyscy młodzi psując rynek. Dlaczego? Bo taki w wykończeniówce, nie dość że jest ich mało (tych dobrych) to o dziwo musi mózgu używać każdego dnia.

Nie ma czegoś takiego jak "godne zarobki warte wykonywanej pracy" - bo w każdej firmie to ma inną wartość. Dla przykładu:
A. Dyrektor handlowy na 8k netto podstawie i na 4,5% premii od zysków netto. Firma posiada obroty 15mln rocznie, z czego zysk po odjęciu wszystkiego wynosi 180k. Wypłata premii wynosi 8,1k/12=675zł miesięcznie do wypłaty
B. Dyrektor handlowy na 3k netto podstawie i na 0,8% od wartości sprzedaży. Firma posiada obroty 15mln rocznie, z czego zysk nie jest obliczany na jego premii. Wypłata premii wynosi 120k/12=10k miesięcznie do wypłaty.

Praca tych ludzi jest taka sama, a jednak wartość niższa. Pan A ma bardziej socjalny kontrakt, a pan B ma bardziej wolno rynkową umowę z gorszymi warunkami podstawowymi.

Jak to się dzieje marku? Neokolonia w PL - czy może jednak co firma to zarobki?

Nie rozumiem tej rozmowy, pracownicy nie dzielą się na fizycznych i umysłowych, tylko wykwalifikowanych i niewykwalifikowanych. To, że ktoś skończył cośtam i przekłada papiery nie oznacza, że jest wykwalifikowany i to, że ktoś nie skończył żadnej szkoły i układa płytki nie oznacza, że nie jest wykwalifikowany.

błędy w nomenklaturze i skróty myślowe ;]

Oczywiście, że się dzielą, jest to najbardziej podstawowy podział.

ale czesto fizyczny powinien zarabiac wiecej, niz umyslowy.

i wcale nie jest to takie rzadkie jakby się wydawalo.

często fizole zganiają jakie to gupki z tych za biurkiem, a jakby przyszlo co do czego to sami gowno by zrobili.

Można tak bez końca. wiec, gwoli scislosci:
fizol nie/wykwalifikowany
umysłowy/biurkowiec nie/wykwalifikowany

Na przykład operator koparki vs referent ds. fakturowania.
Taki operator zdecydowanie będzie więcej zarabiać.

operator koparki to fizol? to kapitan statku czy kierowca też jest fizolem?

Tera po zawodówkach itp. to dużo pewniejsza robota niż po studiach ;p

ogolnie jakby się komus chciało to chyba niezla droga to:
zawodówa jakies instalacje, praca jako nie wiem pomocnik projektanta, wieczorowe liceum, studia zaoczne i można być jakims tam projektantem ;p

Tak, źle napisałam - dzielą się, tak samo, jak się dzielą na leniwych i pracowitych, kobiety i mężczyzn, blondynów i brunetów. Chodziło mi o to, że jeśli rozmawiamy o płacach, to nie jest to podział, który akurat w tej dyskusji powinien być brany pod uwagę na pierwszym miejscu. Generalnie mam wrażenie, że to jest nazewnictwo jeszcze prosto z komuny, gdzie faktycznie bardzo zwracano uwagę na klasę robotniczą i ludzi mniej poprawnych światopoglądowo. W tej chwili trzymanie się tego nie ma sensu, czego dowodem jest ta właśnie rozmowa.

bzdury totalne piszecie ale niech bedzie. wszystko i tak zalezy od nas samych, naszej intelignecji zaradnosci charakteru. papierek to narzedzie ale nie droga. zanim niah jebnie znowu posta ktorego i tak nikt nie rozkmini peace

ale akurat w polszy dość mocno jednak na te papierki potrafią patrzeć. Tylko, ze tutaj raczej nikt o papierkach nie pisal, bardziej chodzilo o realne umiejetnosci.

A niektóre firmy czasem wola wziąć bez doświadczenia, zamiast ze złymi nawykami.

Latwo Ci mowic 'wszystko zależy od nas samych', ciekawe czy jakbys teraz startowal to czy dalbys tak samo rade tak jak X czasu temu

bo imo rozkręcić swój jakiś maly byznes to jest dość chujowo...

No prawda, ale większość ludzi nie może tego ogarnąć. Mam wrażenie, że w dużej mierze jest to wina poprzedniego pokolenia - oni mają do głowy wbite papiery i naukę i nie przyjmują do wiadomości, że świat się zmienił. A młodym to jest na też rękę, bo mają wszystkie problemy z głowy - idąc gdzieś na studia za jednym zamachem odraczają sobie bezrobocie i zadowalają rodziców.

Moi rodzice do tej pory jeszcze nie mogą ogarnąć dlaczego nie zaczęłam pracy w zawodzie, a z drugiej strony zawsze mówię, że bardzo przydały mi się moje studia. Akceptują to, bo w sumie nie mają żadnego wyboru, w dodatku widzą, że jest mi całkiem dobrze, ale tak naprawdę to chyba cały czas są zawiedzeni, że 'zmarnowałam studia'. Nie ogarniają, że papierek to jedno, a umiejętności to drugie i zamiast się cieszyć, że studia pomogły mi rozwinąć umiejętności, to skupiają się na formalnych kwestiach.

A ja kompletnie nie rozumiem HRów i polityki inwestorów ;D
Jak wspominałem, ostatnio rozmówki toczyłem w sprawie pracy PM z Kierownikiem logistycznym. W zeszły piątek "headhunter" się ze mną kontaktował w celu aktualizacji CV.
Od słowa do słowa - tego kierownika co mnie odpytywał firma potajemnie chce zwolnić, a moje oczekiwania były najprawdopodobniej za wysokie. Tak oto moje CV zostaje odrzucone w oficjalnym procesie, trafia do headhuntera, kierownik będzie zwalniany, a mnie pewnie czeka rozmowa dalej pod znakiem "?" wraz z resztą kandydatów

Serio - jak w telenoweli. Na goldenie oczywiście powiadomiłem tego kierownika o ukrytej rekrutacji. Bo to jednak bezczelne zachowanie ze strony HR "Po co nam aktualny kierownik, weźmiemy tych kandydatów z innych wysokich stanowisk i możliwe że kilku będzie się nadawać za mniejszą cenę".

Ja ostatnie dwa lata opiekowałem się działem logistyki w branży FMCG (~500 osób) jako tzw. Młodszy HRBP i przyznam bez bicia, że takie sytuacje zazwyczaj są powodowane przez politykierstwo w danej firmie. Im więcej tego gówna tym mniej można zrobić, smutna prawda a niestety będąc w HR jest się tego kurewsko blisko