Bo w HR pracują debile głównie, była jakaś moda na posiadanie własnych działów HR (prestiż dziwnie pojmowany?), ale nadają się co najwyżej do rekrutacji pani Jadzi na kasę w markecie. Czasem są po to, żeby odsiać idiotów z drugiej strony, zanim CV trafi do kogoś merytorycznego i decyzyjnego.

@SvD
Tia politykierstwo.
Jak planowałem w żarciu FMCG, to Prezesa i Dyrektora Operacyjnego co przyszli ze mną do firmy wyjebali w jeden dzień po tym jak wkład intelektualny i zyski z niego się skończył i trzeba było inwestować.

Teraz ta firma, co się rozwija i kopie w dupę zajebiście wykwalifikowaną osobę. W imię oszczędności 1-2tys zł? Ciekaw jestem ile strat będzie podczas okresu wdrażania się jak wepchną kogoś na jego stanowisko z zewnątrz.

@Tor
HR w Polsce, to tak na prawdę Kadry z możliwością organizacji imprez integracyjnych + może jakaś premia za obecność jako system motywacyjny.

Jeszcze dobrze organizuja szkolenia/popijawy z negocjacji, asertywnosci itp. ;]

SvD to pani Jadzia z HR

btw. http://www.bankier.pl/wiadomosc/Bunt-po ... 06977.html
Bunt polskich humanistów. Chodzi o wprowadzoną nowelizacją ustawy z 2011 r. odpłatność za drugi kierunek studiów - wyjaśnia "Rzeczpospolita". Zdaniem Komitetu Kryzysowego Humanistyki Polskiej takie rozwiązanie jest niezgodne z konstytucją, która gwarantuje obywatelom powszechny, równy i bezpłatny dostęp do edukacji.
;d

Ale są chujowe te rozmowy. Podaje widelki odnosnie kasy. I gosciary instant "to moge wpisac: i tu podana dolna granica", wtf...

Moze od razu niech stawiaja pytanie czy podejme prace za najmniej ile moga dac, a nie bawia sie w ceregiele.

no bo w ogole co to za debilne pytanie odnosnie widelek. To tak jakby sprzedawac samochod i napisac "sprzedam za 35k-37k."

Sam sie nie zgadzam z tematem secret plac, i staralem sie w naszej firmie przeforsowac jawne place ale niestety byla sciana.

Czasem, jezeli wywrzesz dobre wrazenie na HR i powiesz wyzsza kwote niz zabudzetowane na to stanowisko to HR moze nagiac widelki placowe. U nas sie tak pare razy zdazylo jezeli przyszedl jakis ciekawy kandydat. Bo wbrew pozorom znalesc dobrego kandydata to tez sztuka.

Po za tym, jezeli firma jest ogarnieta to ma baze danych CV z informacja na co startowales i jaka podales kwote, po to zeby w przyszlosci wiedziec czy np. wyslac do Ciebie info o tym, ze jest wakat czy nie.

Zacznij od tego, ze debilnym pytaniem jest 'ile chcialbys zarabiac', dla mnie jedyna odpowiedz to 'milion milionow'...

Ja odpowiadam po prostu zawsze, ze na to stanowisko na rynku daje sie od X do Y i ze chcialbym zarabiac w gornej granicy. I nie widze nic zlego w tej odpowiedzi. Nie umie tego zanotowac czy jak? Mnie sie wydawalo to najbardziej kompleksowa odpowiedz w jakich granicach mozemy rozmawiac, gdzie nizej nie zejde. Przeciez nie przyjme za mniej niz obecnie...

Przeciez na koncu pracodawca i tak na koncu zaproponuje swoja kwote niezaleznie od tej o ktorej sie mowilo.

Zazwyczaj pada pytanie, "Ile chciałby Pan zarabiać na tym stanowisku". Oczywiście podajesz najbardziej poprawną odpowiedź, na tym stanowisku płaci sie xxx - yyy więc ja chciałbym zarabiać bliżej yyy. Teraz pytanie czy jest ogarnięty HRowiec który połączy fakty - ile ma zabudżetowanego hajsu na to stanowisko, ile ty masz doświadczenia w danym obszarze i w jakim sektorze się oni znajdują (bo Ty patrzysz na xxx - yyy w danym sektorze czy średnio na to stanowisko?). Po za tym, Twoja odpowiedź pokaże też jak bardzo się cenisz i powie nieco nt. Twojego charakteru i ambicji.



Niekoniecznie. Przed rozpoczęciem procesu rekrutacji powinno odbyć się tzw. wartościowanie stanowiska w którym określa się płace od/do. Co nie oznacza, że jeżeli jesteś wybitnym kandydatem pod względem charakteru, umiejętności i w ogóle będziesz pasował świetnie do zespołu firma nie będzie w stanie nagiąć swojej oferty.

Po za tym, w dobrej firmie jeżeli jest budżet np. 5000 - 7000 brutto a Ty powiesz 6000 to Ci dadzą 6000 albo 6500 na zachętę. Jeżeli jednak powiesz pow. 7000 patrz wyżej, a jeżeli powiesz poniżej 5000 to np. u nas w firmie nie dawało się poniżej ustalonej płacy na danym stanowisku (chociaż takich sytuacji raczej było mało żeby ktoś powiedział mniej niż był budżet) - chyba, że przychodził studenciak, świeżak bez doświadczenia to ich się traktowało inaczej w pierwszym roku pracy.

Nie można brać wszystkiego pod jedną kreskę.

W poniedziałek mam rozmowę o świetną pracę. Jak się uda to zesram się ze szczęścia.

Dzieki SvD za odpowiedz, troche naswietlilo mi to jak to wyglada z drugiej strony.

No ja mowie, ze swojego doswiadczenia, to zazwyczaj pracodawca wychodzil z jakas propozycja. Ale zazwyczaj mialem do czynienia z HR bezposrednio z firmy, a nie z 3 ręki.

Ogolnie bylem tez dzis w amazonie, w sumi bardziej z ciekawosci, pytania o same pierdoly typu podaj przyklad sytuacji X. Na dodatek kwestia zarobkow ma byc poruszona na następnym etapie. (ogolnie nie ma na razie planow na amazon.pl, magazyny w Polsce beda obslugiwac niemiecki rynek, gg polaczki)

Serio kurna podajecie płace brutto?
Ja zawsze mówię ile chcę mieć co miesiąc na koncie. Nie interesują mnie zusy, srusy, a dodatkowe świadczenia też chcę aby mi podawano oddzielnie.
Podawanie pracy brutto ma sens tam gdzie odliczany jest jakiś stały i znośny procent, a nie w PL gdzie odlicza się od 30 do 40% kwoty i tyle zostaje na koncie...

Ja tez zaczalem podawac brutto... bo ponoc wiekszosc ludzi tak podaje. Bo niby lepiej tak podawac bo pracodawca 'moze zle zrozumiec'... to jak faktycznie zapisza netto jako brutto to gg.

kwestia dogadywania sie o zarobki w PL to dramat, jakby nie moglo to byc traktowane jako cos zwyczajnego.

Tak, podajemy brutto. Nie wiem skąd to zdziwienie? Większość firm tak robi. Co za różnica skoro zawsze jest odpowiednia adnotacja i możesz sobie obliczyć ile dostaniesz na rękę. Po za tym, zauważ, że wszystkie portale rekruterskie pytają o zarobki brutto. Jest to standard.

Jak dochodzi do etapu zarobków i pada jakaś liczba ze strony kandydata to dopytuję czy to netto/brutto - mi to osobiście bez różnicy - a podają różnie

Brutto to jak podawanie wymiarów penisa licząc z kręgosłupem
W IT podaje się w netto. Nie lubimy być najwidoczniej robieni w chuja. Mogę sobie przeliczyć? Nie nie mogę, bo jest pierdyliard wkaźników i różnie wychodzi zależnie od kwot i dodatków w danej firmie. Prościej chyba jednak podać ile dostanę na rękę, a nie mambojumbo jak na konferencji u tuska...

Ummm w naszej firmie jest dział informatyki ~200 osób od helpdesku, bazodanowców, ekspertów SAP i Bóg tam wie co jeszcze... wszystkim podajemy kwoty brutto.

Po za tym, przybliżoną kwotę możesz sobie przecież wyliczyć a jeśli masz jakieś wątpliwości to na rozmowie własnie mówisz netto ew. dopytujesz jak wygląda wyliczenie.

tczew masz racje, ale 'standard' jest niestety chujowy i inny.

Serio pierwszy raz się spotykam. No może nie pierwszy raz, bo kilka lat temu dzwoniła jakaś HRówka podając kwotę brutto. Tak to absolutnie przy każdej rozmowie w poważnej firmie rozmawia się o netto. Tyle, że ja rozmawiałem tylko z firmami typowo programistycznymi (ew. bankiem), a nie czymś co ma jedynie dział. Może to też trochę wpływa i z mojej branży nauczyli się już, że programista to prosty człowiek - nie chce sobie takimi pierdołami głowy zawracać

Gadajac z dzialem HR zawsze jest to brutto imo, jak czasem firma nie ma takiego dzialu i rekrutuje gosc np. przelozony dzialu do ktorego aplikujemy (nie hr) to raczej powie netto bez ogródek.

Do firm ktore ja aplikuje to sa raczej duze i maja dzialy HR. Pewnie firmy programistyczne nie musza byc zawsze duze.

Standardem jest brutto. Na zachodzie zresztą też. Netto to ewentualnie raczej na końcowym etapie rekrutacji gdzie rozmawiasz z jednym ze swoich bezpośrednich przełożonych i dogadujesz szczegóły zatrudnienia i płacy. W ogłoszeniach (na zachodzie + w pl jak się od święta trafi) i na początku rekrutacji w HR zawsze jest brutto.

Kwotę netto jest bajecznie prosto obliczyć w dość dokładnym przybliżeniu na poczekaniu w trakcie rozmowy w pamięci. No chyba, że firma chcę mocno kombinować z formą zatrudnienia i jakieś kombinacje alpejskie robić w tym względzie, ale podejrzewam, że raczej o takim przypadku nie mówimy.