Lokken napisał(a):
Mark24 napisał(a):
Dalsze podnoszenie podatków, uszczelnianie systemu podatkowego, zwiększanie ilości kontrol NIE zwiększy wpływów do budżetu - a wręcz odwrotnie. Każdy ekonomista Ci to powie.
Uszczelnianie systemu podatkowego z definicji ma zmusić do płacenia tych co nie płacą i nie wpływa na tych co już płacą, więc nie bardzo rozumiem jak miałoby to nie zwiększyć wpływów. No ale to jedynie szczegół.
Domyślałem się, że ktoś wrzuci krzywą Laffera. Kozas już wszystko ładnie wytłumaczył, więc nie będę się za bardzo powtarzał.
O samej krzywej słyszałem bo uczyłem się o niej studiując ekonomię (wyprzedzając kolejne posty - o Hayeku też słyszałem). Fajny koncept teoretyczny zwracający uwagę na realny problem, ale będący skrajnym uproszczeniem. Jedyne co wiemy to, że podnosząc stopę podatkową spowodujemy a) wzrost wpływów do budżetu b) spadek c) brak zmian. Jeśli dałoby się ją w ogóle narysować to na pewno nie wyglądała by tak ładnie jak na wykresie i nie miałaby takiego rozkładu. Zasada ceteris paribus stosowana przy praktycznie wszystkich modelach makroekonomicznych kompletnie nie działa w realnym świecie. Poziom dochodów do budżetu zależy od dziesiątek innych czynników, które ulegają ciągłej zmianie. Stopa podatkowa jest tylko jednym z czynników, która jeszcze dodatkowo wpływa na inne czynniki.
No ale niewątpliwie krzywa Laffera jest bardzo medialna. Pamiętam, że Korwin w jednym z wywiadów rysował ją na kartce papieru. Ludzie słyszą o niej, wpisują do googla i doznają olśnienia - "kurwa jakie to proste, ale nas rząd dyma". Ja nie twierdzę, że nas rząd nie dyma, ale sprawa jest o wiele bardziej skomplikowana i nie można kwestii podatków rozwiązać stosując krzywą.
Wracając do programu KNP.
Nie widzę, żadnej merytorycznej odpowiedzi na to jak niby mieliby oni pogodzić te dwa postulaty w realnym świecie.
Zaczynając od podatków. Chcą obniżyć podatki i zlikwidować PIT. Pytanie - chcą całkowicie zrezygnować z opodatkowania pracy i dochody czerpać z podatków pośrednich ? To by oznaczało spory wzrost VAT w celu rekompensaty ubytku. A może inny podatek zamiast PIT ? Pamiętam, że kiedyś Korwin proponował podatek pogłówny lub coś podobnego. Cokolwiek by to było oznaczało to będzie drastyczny wzrost obciążeń podatkowych i realny spadek siły nabywczej dla tych co zarabiają najmniej. Ktoś kto zarabia niewiele ponad płace minimalną płaci bardzo niski PIT. Pogłówny musiałby być większy niż płaci teraz. Z kolei jeśli w ogóle nie będzie płacił podatku od pracy to znacznie więcej wyda na konsumpcję (większy VAT). Z którejkolwiek strony by nie patrzyć oznacza to natychmiastowy spadek realnej siły nabywczej sporej liczby ludzi. Ewentualne pozytywne skutki (wzrost konsumpcji, wzrost płac ect.) będą znacznie opóźnione. Natychmiastowymi efektami będą rosnące koszty społeczne i wzrost przestępczości.
No chyba, że planują po prostu znaczne obniżenie podatków czyli de facto spadek wpływów do budżetu.
Jak w takim razie chcą zrównoważyć budżet ? Musieliby drastycznie obniżyć wydatki budżetowe. A jakie konkretnie ? Cięcia w administracji nie wystarczą.
Dodatkowo jak rozumiem chcą wprowadzić pełny kapitałowy system emerytalny (btw taki system w Chile właśnie okazał się lipą). Jak się domyślam składka na ZUS miała by zniknąć. O ile dla młodych ludzi taki system może być lepszy to z czego będą płacone obecne emerytury i renty skoro cała kasa idzie na rynek kapitałowy ? Po wprowadzeniu OFE liczono, że dziurę tą uda się zasypać wpływami z prywatyzacji. Wtedy było jeszcze co prywatyzować a i tak nie starczyło kasy. A co teraz ?
Nie twierdzę, że obecny system jest dobry, ale rzucanie jakimiś nierealnymi hasłami nie rozwiąże problemu.
Na koniec pytanie. Nie jest to ukryty atak, ale zwykłe pytanie bo nie śledzę zbyt uważnie KNP. Piszecie, że najlepiej jakby odsunąć Korwina i dopuścić do władzy pozostałych rozsądnych ludzi. Czyli kogo konkretnie (poza Wiplerem) ? Pokażcie mi tych ludzi bo tych pozostałych trzech co się dostało do PE jakoś mnie przekonuje.
P.S. W pracy nie siedzę na forum, więc jakby co to będę mógł odpisać dopiero po powrocie.
Już Ci wyjaśniam jak pogodzić te dwa postulaty.
1. Definitywnie obniżyć PIT do poziomu ~10%.
2. Wypierdolić 80% urzędasów na zbity pysk. Muszą albo nauczyć się czegoś przydatnego albo gryźć tynk.
3. Zlikwidować zasiłki i świadczenia socjalne. Jak ktoś jest nieudacznikiem to niech zdycha - selekcja naturalna.
4. Z podatków utrzymywać jedynie infrastrukturę, policję i straż.
5. Ubezpieczenia tylko i wyłącznie prywatne. Państwo odpowiedzialne jedynie za egzekwowanie sprawiedliwych warunków umowy.
Odnośnie punktu 2. W chuj ludzi musiało wypierdalać z kraju, bo tu nie było już dla nich perspektyw. Z powodu utrzymywania darmozjadów. Po obniżeniu podatków ruszy gospodarka i praca się znajdzie. Chociażby dla niewykwalifikowanych robotników. Oczywiście na powrót emigrantów nie ma co liczyć. Bo po co wracać jak tam nadal będzie lepiej niż w odbudowującej się dopiero Polsce?
Odnośnie zusu. Obecnie to jest odwlekanie nieuniknionego. Prawda jest taka - nie ma co ruchać kolejnych pokoleń. Wypłacić ile się da tym, którzy w tym systemie byli, a potem - niech im pomagają dzieci/robią po godzinach/zdychają. Sorry, ale to oni się nie postawili, oni dali się ojebać. Ja płacę składki na siebie (w teorii), a nie na dwa pokolenia wstecz. Płacę od 10 lat. I jak tego nie usuną to i tak przestanę już płacić. Po prostu zmienię kraj. Ciągnięcie tego gówna spowoduje tylko jeszcze większą zapaść.
Studia - tylko płatne/stypendia sponsorowane przez przedsiębiorców (potencjalny student podpisuje lojalkę na n lat). Darmowych, w szczególności humanistycznych nam nie potrzeba. Do podawania frytek w mcd nie potrzeba magistra.
NFZ - wypierdalać.
Szkoły i przedszkola - tylko prywatne. Koniec mieszania dzieciaków z rodzin pracujących z dzieciakami z rodzin patologicznych.