Zawsze może zaaplikowac do truskawkowego Barona na sezon

Nu patrz, wlasnie u mnie szukaja tempa na 6-9 miesiecy na zastepstwo dla ciezarnej od pazdziernika. Nie robie jednak nadzieji...zatrudnia pewnie kogos, kto odszedl na poprzedniej fali zwolnien

Zreszta kumpel teraz przyjezdza, chce sie do IRL przeniesc z rodzina, takze jestem zabookowany pewnie na 2-3 miechy co najmniej

ktos swego czasu pisal gdzie mozna zlecic cos freelancerom jesli chodzi o strony www, linka pls zlecilem firmie po 3 miesiacach 0 postepu niby maja zrobic do konca tygodnia ale za chuja im juz nie wierze;/

Mysle, ze ludzie by się skusili nawet do łopaty jakbys się zaczal rozgladac hehe, co jakiś czas by ojrosy wpadaly ;]


ee... ?
http://www.zlecenia.przez.net/
http://oferia.pl/
http://www.freelancer.pl/
...
https://www.google.pl/#q=freelancing+polska

pogadaj z kominkiem...on zna jakiegos eksperta chyba

chciało się oszczędzić, co?

na czym? na zleceniu firmie poprawek na stronie? bo niby w firmie taniej? jakos nie kumam twojej logiki z dupy.

no właśnie, jakbyś kumał, to byś nie czekał 3 miesiące na 0% postępu.

THIS

jako facet ktory czesto zmienia prace bo nie moze byc w zyciu zbyt nudno , potwierdzam co powiedzial tomu

i dodam ze generalnie zle robisz oceniajac tak HR-panienki , bo od nich duzo zalezy , jak chociazby to ze moga dac rekomendacje i zwiekszyc twoje szanse na posade

Potwierdzam, też często zmieniam pracę, a nawet jeżei w danym czasie nie szukam zmiany to i tak czasami biorę udział w rozmowach rozmowy rekrutacyjne dla wprawy. Po nabraniu doświadczenia etap rozmów z panienkami z HR-u jest banalnie prosty. Wiem, co one chcą usłyszeć i trzeba do nich mówić prosto, ich językiem, żeby zrozumiały i najlepiej uzywać słów kluczy pasujących do formatki. W 99% sikają po nogach ze szczęścia i serio może dwa razy odpadłem na tym etapie na kilkadziesiąt odbytych rozmów (ale wtedy od początku nie czuć było "chemii" podczas rozmowy).

Prawdziwa rozmowa faktycznie testująca twoją wiedzę i umiejętności i tak odbywa się później z osobą, z którą będziesz faktycznie pracować.

Muszę natomiast przyznać, że z mojego doświadczenia przez ostatni rok znacznie poprawił się poziom rekruterów. Mniej jest głupich pytań i częściej zagadują faktycznie o sprawy projektowe wykazując się odrobiną pomyślunku. No i teraz praktycznie standardem jest screening w poprzednim miejscu pracy, więc nie warto palić mostów.

Dostałem propozycję awansu w Firmie oraz szkolenia tygodniowe w Barcelonie w swoim fachu. Brzdękam trochę po angielsku, ale nie żeby to była płynna wymowa.

Czy ktoś kiedyś był na tego typu szkoleniach z zakresu obsługi jakieś konkretnej maszyny? jak to wygląda jeżeli chodzi o rozmowę i praktykę? bardziej się naciska na takich szkoleniach na teorię czy zajęcia praktyczne?

Nie mam kompletnie z tym doświadczenia i chcąc nie chcąc jestem trochę przerażony aczkolwiek jeszcze moja Firma nie podjęła oficjalnej decyzji kto ma jechać. Zajebiście bym chciał, nie tylko z powodu rozwoju, kasy i satysfakcji, ale z powodu papierka który dostanę.

Jak ktoś z Was był na tego typu szkoleniu to fajnie by było jakby się podzielił doświadczeniem.

papierek > all

Jak Twoj angielski jest komunikatywny to nie powinienes miec zadnych obaw. Na serio za granica wiedza, ze english nie jest dla polakow/czechow/ruskich itd. native i nie kazdy zna ten jezyk biegle. Pora wyzbyc sie kompleksow - to jest norma, ze ludzie posluguja sie jezykami obcymi z roznym stopniem bieglosci.

Pocieszyłeś mnie jak wiele osób już

Zamiast napierdalać w gry to byś się poduczył języka. ;> I byś nie płakał, że spolszczenia do divinity nie ma itp. To się nie tylko do pracy przydaje. ;p
Jak masz okazję to próbuj najwyżej się nie uda a nie będziesz sobie pluł w brodę, że nie skorzystałeś.

Angielski u Hiszpanów na szkoleniach powinien wyglądać mniej więcej tak:

"Hola Amigo, Let's drink coffee, then learn a bit till siesta and afterwe come back to sign in and let's go watch mundial replays and drink Tinto con Lemon!"

and fuck this, lets go to corrida ;P



+1 ;P

zbyt poprawna angielszczyzna, popraw

Screw You esé

Sobtainer - a naprawdę dużym plusem jest obcojęzyczny akcent w języku angielskim. Przynajmniej wszystko da się zrozumieć za pierwszym razem bez żadnych pardonów/sorry/repeatów jakie padają w rozmowie mniej więcej co dwa zdania dwóch native anglików z dziada pradziada.

Sobtainer w Barcelonie bedzie najlatwiej sie dogadac jak znasz katalonski , trudny jezyk , calkowicie rozny od kastylijskiego

angielski ...wiesz hiszpanie maja ten rzadki komfort ze moga powiedziec "no hablo ingles" i nie odczuwac z tego tytulu wielkiego dyskomfortu bo ich jezykiem
bedzie zaraz gadac cala north america ...plus polowa swiata