wodny napisał(a):
Na razie fuchy u znajomego, potem ostro pomyślę nad wyjazdem. Tutaj na razie zarobię spoko kasę, branża kompletnie mi obca, ale mogę póki co porobić fizycznie. Czemu nie.
Rozmowę w hotelu olałem, bo zrobiłem wczoraj małe śledztwo i ten hotel chyba za 100 lat otworzą. Już w tamtym roku mieli otwierać, mieli gotowy cały zespół. Nie otworzyli do dnia dzisiejszego. Poza tym skoro mam na razie fuchę zapewnioną, to mogę wybrzydzać. A co mi tam!
błąd. Pozostawanie w Polsce to strata czasu. Zostajesz w Polsce miesiąc - jesteś miesiąc w plecy, zostaniesz rok - jesteś rok w plecy. Po co odwlekać to co nieuniknione, raz kozie śmierć jak to w tczewie mówią, zresztą wyjazd to nie dentysta.
Nad czym tu się kurwa zastanawiać? Jak ja gadam z kolegami, którzy w wieku dwudziestukilku lat zwiedzili już pół świata, na lajciku sobie pracują robiąc kursy i uprawnienia zarabiając na następny wyjazd na rok do jakiejś Australii by poserfować czy zrobić sobie uprawnienia dla nurka to mnie szlag jasny trafia. Bo ja w tym wieku gniłem w Polsce i mimo, że zarabiałem powyżej średniej to mnie stać było by przejść się nad Wisłę z piwkiem w ręku oglądając się czy pały przypadkiem mnie nie tropią bo mandat na który potem będę tydzień jebał mi jeszcze wlepią.
Przyjeżdżaj, zapisuj się do szkoły na to co Cię interesuje, zacznij zarabiać normalne pieniążki i pierdol ten neokolonialny obóz gdzie itowcy z wypiętą piersią i dumnym marsem na czole maszerują na przerwie do starbucksa raz w tygodniu by kupić sobie kawę, a iphony to się kupuje jedynie dla szpanu, by pół miasta zazdrościło.