hmmm, pewnie wkrótce i u nas tak będzie.
Policja na Wyspach spycha ciężar gromadzenia dowodów na obywateli w wielu sprawach. Pokazał to ogłoszony we wrześniu raport Inspektoratu Policyjnego Jej Wysokości. W przypadku włamań, kradzieży samochodów czy wandalizmu zgłaszający często słyszą, że mają najpierw pogadać z sąsiadami, poszukać odcisków palców, sprawdzić nagrania z kamer przemysłowych, rozejrzeć się za przedmiotami na aukcjach w internecie.
"Daily Telegraph" opisywał niedawno perypetie kobiety, którą pewien mężczyzna nękał telefonami. Gdy zgłosiła się na policję, poproszono ją, by ustaliła, kto świadczy mu usługi telekomunikacyjne.
Raport ostrzegał, że w Wielkiej Brytanii działają rzesze "dochodzeniowców za biurkiem", którzy walczą z przestępczością przez telefon, i jeśli nie podsunie im się dowodów pod nos, odpuszczają sprawy. W Cleveland w północnej Anglii funkcjonariusze odwiedzili w zeszłym roku wszystkie miejsca przestępstw (!), ale np. w Warwickshire - niespełna 40 proc. Gdy w grę wchodziła kradzież samochodu, policjanci fatygowali się na miejsce rzadziej niż raz na dziesięć przypadków. W końcu po co przyjeżdżać, skoro auta już tam nie ma...
Cały tekst:
http://wyborcza.pl/1,75477,16773073,Bry ... z3FcfkiERB