W twoim wypadku nie ma znaczenie przez agencje czy nie. Popracuj troche, zlap doswiadczenie i z tej perspektywy szukaj pracy juz na wlasna reke.

Trzymam kciuki.

zabol - zostan przy cobolu ;d

wydaje mnie si ,ze z certyfikatami jak wszedzie. Nie zaszkodzi, ale pewnie tez niewiele pomoze ;p i raczej nie pomoze w tym by moc aplikowac na wyzej niz juniora.
Ale ogolnie chyba sam egzamin certyfikacyjny nigdy nie jest drogi a do egzaminu mozesz sie sam przygotowac? MS zdaje sie bije dodatkowy hajs na tych swoich szkoleniach.

ja troche probowalem szukac 'ofert edukacyjnych' ale nic ciekawego nie znalazlem... no chyba, ze nie Ty placisz. Chyba zostaje tylko nauka w zakresie wlasnym + proba stworzenia swojego portfolio, a certyfikat to tez w formie nauki dla siebie. Tylko nie wiem czy na tych certyfikatach nie ma sporo rzeczy malo przydatnych.


PS. ja sie duzo nie znam ;]

kuzwa nie ten temat

Więc po co się wypowiadasz? ;>

bo nikt wiecej nie odpowiedzial ;d

Dzięki. Przydało się. Właśnie się dowiedziałem, że mam tą robotę. Nie mogę w to za cholerę uwierzyć, bo spóźniłem się na rozmowę kwalifikacyjną aż 45 minut. Od środy zaczynam.

Ale zes zjebal, zamiast wyjechać

później będziesz gadal sobie, ze nie sprobowales

mimo wszystko gz.

No robota jak na razie do końca roku. Potem nie wiadomo. Fajnie bo praca z angielskim i kasa nie jest zła. Cieszę się, że w końcu się udało.

Po jakims czasie pewnie stwierdzisz, ze to wcale nie jest dobra kasa.
A bez perspektywy wiekszych zarobkow pewnie zaczniesz sie wkurwiac

A co miałbym robić za granicą po filologii angielskiej i z rokiem doświadczenia w różnych firmach?

Np. to co marek. Balansować na drabinie za dużo lepsze pieniądze, niż prawdopodobnie kiedykolwiek tutaj będziesz w stanie zarobić.

pewnie cokolwiek bys nie robil zarobilbys lepiej niż w Polsce i tez zyloby się lepiej, nikt Ci później nie broni w takim UK rozwijać się w jakims nowym kierunku, zrobić jakiś kurs, cokolwiek. Poza tym pojechałbym i najwyżej bym wrocil, i tyle. Obecnie już rzadko ktoś ma 1 zawod na cale zycie, tylko jest on zmienny. Wiec tak naprawdę wszystko przed Toba. Nie jesteś skazany na filologie.

Przynajmniej w krótkim czasie moglbys nas razem z Markiem wyzywac od eastern peasantow.

Dobrze napisałeś ju filty istern juropijan. Z dobrym angielskim i <26 to jeszcze poszedłbym na studia w UK.

Na drabinę nie chcę, wolę do biura. Jeżeli miałbym robić fizycznie to wybrałbym zdecydowanie sprzątanie.

Muszę obczaić dojazd do tej firmy gdzie mam od środy zacząć. Moja droga na rozmowę kwalifikacyjną tam to było istne piekło. Może ktoś z autem się znajdzie. Fajnie by było.

W ogóle to szkoda, że skasowałem maila od jednej z firm, która zajmuje się tłumaczeniami. Za namową kogoś z Was postanowiłem aplikować do kilku takich fifm. Oczywiście wiązało się to z wypełnieniem formularza i przetłumaczeniem krótszych i dłuższych fragmentów tekstu. Jedna z firm odpisała mi, że moje tłumaczenie nie spełniało odpowiednich wymagań i nie mogą mi przyznać oceny 8/10, która jest wymagana do podjęcia współpracy. Oczywiście nie napisano jakie te błędy popełniłem ani w jaki sposób tekst jest oceniany. Przynajmniej mi humor tego dnia poprawili.

Nie rozumiem czemu jest takie parcie na biuro, nawet gównianą, papierkową robotę. Dużo lepiej zrobić jakieś papiery jak Mareczek na elektryka. Fizyczna nie znaczy zapierdalanie na łopacie z menelami bez szkoły. Ewentualnie zrób jakiś konkretny kurs za granicą, np. księgowość i będziesz miał konkretny fach. Znajoma wyjechała z mężem do Australii, była po szkole hotelarskiej czyli jakiś badziew. Tam zrobiła kurs księgowy i problemu z pracą nie ma.

Lepiej zapierdalac z łopatą niż robic chujwieco co w biurze. Ale to moje zdanie. Nienawidze papierkowej roboty.
W ogole jak ktoś podaje argument, ze 'chce pracować w biurze' a nie mowi co chce tam robic to mnie rozpierdala.

Przy moim trybie pracy, czyli niemal zawsze przy biurku to az ciesze się jak czasem ktoś poprosi mnie o pomoc by cos wnieść czy cokolwiek na magazynie...

W sumie jakbym zapierdalal 'fizycznie' pewnei rozrywka elektroniczna sprawiałaby większy fun
U mnie w firmie serwisanty pracują w terenie i sobie chwala - wiedza branzowa + elektryka w sumie.

hehe, nie. Wiekszosc raczej malej postury, musza lazic po dachach itp. to wieksza masa nie sprzyja

Najlepiej mieć chyba robote w polowie biurkowa w polowie np. warsztatową jeśli chodzi o aspekt trochę zdrowotny.

No ja w biurze robiłem do tej pory następujące rzeczy:
- kontrola procesów produkcyjnych i wydajności pracowników
- wprowadzanie danych
- gospodarka magazynowa
- obsługa korespondencji
- obsługa klienta telefoniczna i bezpośrednia
- przygotowywanie raportów i tabeli
- wystawianie i korekta faktur
- robienie raportów kasowych
- obsługa reklamacji
- zajmowanie się obiegiem dokumentów
- robienie ankiet marketingowych

Większość z tych rzeczy naprawdę była fajna. Bardzo lubiłem pracę gdzie pracowałem dużo w biurze i trochę na magazynie. Ważenie palet i takie tam. Fajna odskocznia, ale nie chciałbym jednak przez 8 bitych godzin zajmować się tylko ważeniem.