Normalnie ale zes z CV pojechal ;]

swoja droga wolalbym ważyc palety niż wprowadzać dane caly dzień ;P

Hehe.

No mi się dobrze te palety ważyło, bo robiłem to z kumplem z biura. Inaczej byłaby porażka. Nie chcę nikogo obrażać, ale ludzie pracujący na tamtym magazynie byli naprawdę kiepscy. Jak raz jedna babka zaczęła coś pod nosem na nas gadać, to myślałem, że mnie rozszarpie. Oskarżyła nas o coś czego nie zrobiliśmy. Jak przyniosłem jej skrzynkę z "zagubionym" towarem, rzuciłem ją pod nogi tej babki i powiedziałem, że nie życzę sobie by mnie o cokolwiek oskarżała i jeszcze jeden taki numer a porozmawiam z jej przełożonym. Potem nie mieliśmy żadnych problemów a ludzie, którzy pracowali z tamtą babką podchodzili do mnie i mówili, że dobrze jej pojechałem. Co to były za czasy.

Nazwijcie mnie głupkiem, ale w ogóle nie cieszę się, ze jutro idę do roboty. Jest jedna rzecz, która nie daje mi spokoju - dojazdy. Trochę się zorientowałem jak tam można dostać się bez auta i jest jedna wielka masakra. Nie wiem czy wspominałem, ale na rozmowę kwalifikacyjną jechałem 2 autobusami i potem szedłem dwa kilometry poboczem drogi szybkiego ruchu. Znajomy uświadomił mnie, że złamałem prawo i na taką drogę mają wstęp tylko auta. Spaceru i tak nie da się ominąć. Alternatywna drogi to jakieś lasy i teren budowy. No i ta alternatywna droga to około 3 kilometrów. Masakra.

W co ja się kurwa wpakowałem?

Wiadomo, każdy by chciał mieć robotę obok domu albo najlepiej w domu, ale skoro już masz robotę to się ciesz a nie szukasz kolejnej dziury w całym. Chyba, że się robić nie chce to każda wymówka jest dobra. ;>

Ponad półtora godziny w jedną stronię to nie żadne wymyślanie. Źle zrobiłem, że porwałem się bez auta na taką egzotyczną lokalizację. Mój błąd. Poza tym na autobus powrotny będę musiał czekać ponad godzinę, bo nie pokonam ponad 3 kilometrów w 15 minut przez co nie zdążę na autobus wcześniejszy.

Kup sobie skuterek.

X.

Jak mi na niego dasz to chętnie.

Stary, znam osoby, które dojeżdżają ponad 2h w jedną stronę i jakoś żyją.
Masz wybór, albo dalej zostajesz bez roboty albo pracujesz i w między czasie szukasz innej, wybór należy do Ciebie. :) Jak masz możliwość żyć bez pracy i nie masz ciśnienia to sam zdecyduj..

Jak firma jest na zadupiu pod miastem, to czasem nie podstawiaja gdzieś busa? (ekologia, wygoda i te sprawy).

Zawsze mozesz godzine dluzej zostac w pracy. Szef powinien sie ucieszyc.

No też słyszałem o takich osobach co długo bardzo dojeżdżają. Już dojazd na rozmowę kwalifikacyjną do siedziby tej firmy był dla mnie czymś nieprzyjemnym. Co dopiero przeżywać to codziennie. Jakoś nie widzi mi się chodzenie po lesie przez ponad 2 kilometry dwa razy dziennie. Na dodatek ten autobus powrotny - tego za chuja nie przeskoczę. Zamiast być w domu po półtora godziny to będę wracał 2 i pół godziny. Po lesie to ja sobie biegać mogę. Lol.

Pytałem o busa - nie ma. Serio. Duża firma, istniejąca grubo ponad rok nie ma żadnego busa. Nawet żaden przewoźnik prywatny się nie zainteresował. Najbliższy przystanek jest cholernie daleko. Żyć nie umierać.

W ogóle mam teraz branie, bo pracodawcy odzywają się co chwilę. Dzisiaj dzwoniłem do jednej nowej firmy w moim mieście i mam jakieś szanse. Może coś z tego wyjdzie. Tutaj dojazd wynosiłby 20 minut.

Zostawanie w pracy dłużej nie wchodzi w grę. Czytałem o tej agencji i nie wypłacają za nadgodziny. Także za darmo nie będę zostawał dłużej.

To chociaż rower wykombinuj, na pewno będzie dużo łatwiej.

X.

Znowu nie wyszło. Jak wejdę do przepełnionych autobusów z rowerem?

Będę jeździł autobusami dwóch różnych firm komunikacyjnych i wchodzenie do autobusu z rowerem wiążę się z dodatkową opłatą i musi na to wyrazić zgodę kierowca.

Pomęcz się miesiąc i za pierwszą wypłatę kup jakiś piździk. ;>

Ile tam jest kilometrów? Z 20? W godzinę objedziesz i na zdrowie wyjdzie.

X.

Zapożyczyłem się na dojazdy i inne rzeczy potrzebne do pracy, także z wypłaty zostanie tyle, że nawet na piździk nie starczy taki zardzewiały.


Mniej niż 20, ale nie chcę jeździć w godzinach rannych autobusem kiedy na ulicach jest masa aut. Nie czuję się pewnie na rowerze jak jeżdżą przy mnie auta. Tak już mam. Kiedyś o mało by mnie auto nie potrąciło i od tego czasu nie jeżdżę po ulicy.

Ja widzę, że po prostu nie chce Ci się pracować. :P

E, to ile ty tam masz zamiar zarabiać, że cię nie będzie stać na prosty chiński skuter za 2 tysie w 10 ratach z byle marketu? Coś za bardzo tu fatalizujesz.

X.

moze blabla car?

Przemęcz początek, pewnie ktos dojezdza i Cie zgarnie.
Podpytaj, zawsze ktos chetnie wezmie kogos kto dolozy sie do paliwa.


idealnie to miec wybudowane biuro blisko, praca w chacie not funny ;p

Jakby mi się nie chciało to nie spędzałbym kilku dni w tygodniu na szukaniu roboty. Nie rejestrowałbym się w urzędzie pracy. Nie dzwoniłbym po firmach. Nie przeglądałbym gazet z ogłoszeniami. Nie prosiłbym znajomych o rady i pytał czy nie ma u nich jakiejś pracy.

Poza tym przecież pracuję z moim znajomym na tej fusze, o której wcześniej wspominałem i nie jest to robota lekka. Robimy często na nocki i daję radę. Tylko, że tam jedziemy autem i jedzie się 50 minut.

No umowę mam od połowy tego miesiąca do połowy przyszłego. Także z pierwszej wypłaty po oddaniu kasy znajomemu zostanie mi tylko na przejazdy na kolejny miesiąc. Smutne, ale prawdziwe.

Nie chcę pracować w domu, ale nie chcę też mieć pracy gdzie ponad 3 godziny dziennie stracę na dojazdy.