Dzisiaj byłem pierwszy raz. Z tą monotonią nie przesadzam. Uwierz mi. Widziałem jak koleżanki robiły przy tym projekcie i nie jest to nic pasjonującego. Szkoda, że nie będę miał bardzo zróżnicowanych obowiązków, ale dam radę.

Nadal nie rozumiem, jestes w kiepskiej lokalizacji, malo roboty to czemu nie czmychniesz?

Czmychniesz w sensie robota za granicą? Chciałbym, ale jeżeli by to miała być taka mieszana robota typu trochę na magazynie i trochę w biurze. Pracowałem tak kiedyś i było zajebiście. Nocki w magazynie to było coś wspaniałego i mijały jak z bicza strzelił. Na wyjazd trzeba mieć większa kasę. Ja takowej nie posiadam.

U mnie w mieście to już prawie nie szukam, bo nie ma to sensu. Jak widzę co chwilę firmy, które dają ogłoszenia i nie mogą kogoś znaleźć przez kilka miesięcy, to coś musi być nie tak z takimi firmami.

Skad wiesz czy to sie nie zmieni? Co Ty mozesz wiedziec po 1 dniu?
Na poczatku zawsze sie komus daje monotonne i powtarzalne rzeczy...

Wiem, bo koleżanki pokazały mi od A do Z co będę robił. Oni zawsze do tego projektu biorą kogoś dodatkowego.

A no i się wkurzyłem, bo miałem angielskiego używać często a dzisiaj się dowiedziałem, że prawie w ogóle go nie będę w tej pracy używał. Po cholerę mi obiecali, że będę miał często z angielskim do czynienia?! Sam nie wiem.

Ja pierdole, ale płacz... Weź się kurwa w garsc i zacznij działać zamiast marudzić.

Jak ja się zatrudniłem u siebie to na początku tez gowno robilem. Pozniej tez się stało tak, ze przenieśli mnie do innego dzialu, do tego lepsza atmosfera i kasa. Warto się wykazywać i szukac okazji na cos lepszego np. w strukturach tej samej firmy.

Wielu ludzi mowi, ze starczy się gdziekolwiek zatrudnić później pojdzie z gorki.

Nie mowie, ze w ten sposób zbija się kokosy ale raczej 'da się zyc'.

Czytajac Wodnego mam wrazenie, ze chcialby pasjonujaca prace (zeby koniecznie mogl czesto uzywac angielskiego) blisko domu za minimum 10k i zeby przypadkiem nie trzeba bylo zostawac w pracy dluzej (a jak juz to za dobrze platne nadgodziny).

a co w tym dziwnego?

To ze nie kazdy pacuje w strazy miejskiej czy innych mocno sformalizowanych instytucjach. Sa firmy gdzie mozesz wyjsc do domu po 3 godzinach pracy bo nie ma nic do roboty, ale jak trzeba to zostajesz do wieczora. Jak firma osiaga sensowne zyski to oczywiscie pracy jest wiecej, ale tez pracownicy dostaja premie itp
Ja w swoich firmach dazylem do takiego modelu pracy. Oczywscie nie przy kazdej robocie jest cos takiego mozliwe.

To, że przy pracy biurowej to jest jak najbardziej norma. Czasami przychodzisz na chwilę - podpisać listę i do domu, bo brakuje specyfikacji czy czegoś albo masz ciężką głowę i Ci się nie chce, a czasami wyrabiasz te godziny po godzinach. Ja często zostawałem w pracy po 14-16h, z przerwą 2h na event w MMO i nakurwianko dalej, bo jest deadline/mam wenę/chcę skończyć projekt wcześniej, aby za tydzień wziąć sobie urlop.
Jak to pierwsza praca wodnego w jego branży to tym bardziej powinien chcieć zostawać jak najwięcej nawet za free, aby chłonąć wiedzę i doświadczenie.

jezeli jest tak raz siedzisz 2h, bo nie ma roboty, a potem musisz to odrobic, to powinno to byc gdzies zaznaczone w umowie. Norma to 8h i do domu.
A siedzenie za free, bo moze mi sie to kiedys oplaci to przyzwyczajanie pracodawcy i psucie rynku.
Wodny bedzie siedzial godzine dluzej, bo autobus, ktos po nim bedzie jezdzil samochodem, bedzie chcial wyjsc po 8h i uslyszy: "a wie pan, pana poprzednik to zawsze jeszcze godzinke dluzej zostawal".
Nadgodziny to, jak sama nazwa wskazuje, cos ekstra, a nie zadna norma.
Juz nie mowiac o tym, ze jezeli rzeczywiscie przepracujesz te 8h to juz nie specjalnie chlonny to nie bedziesz.

I to jest pojebane.
Robota ma być zrobiona, i tyle. Tak powinno być, szkoda tylko, ze jest to często nierealne.

candidoser tego nie zrozumie, kupe ludzi jest takich. Wszystko musi byc na maxa zformalizowane. Najlepiej jakby UE wprawdzila normy, ze np. na wypicie herbaty sa 4 min. a na zjedzenie kanapki 2 min. i zeby kamery w pracy tego skrupulatnie pilnowaly.

W mojej poprzedniej firmie bywalo, ze siedzialem trzy dni pod rzad od 6 rano do 23.00 i sie powaznie zastanawialem czy nie nocowac w pracy, ale za to po takim maratonie bylo mnie stac na wyjazd do Tajlandii na 2 tygodnie.
W sformalizowanej firmie pewnie by sie dostalo 146,50 premii i pracodawca by sral w gacie zeby PIP sie nie przyczepil za lamanie norm czasu pracy.

lol, jak pojebane? To bys dostal tyle roboty, ze bys w ogole z niej nie wyszedl.
Nigdzie nie napisalem, ze wszystko ma byc sformalizowane. Ma byc przejrzyste i jasne dla obu stron.

Sam tez nieraz zostawalem dluzej (1-2h, dwa dni w tyg. bo projektow bylo wiecej). Ale to bylo w czasie kiedy znalem juz firme, przelozonego. Byl to tez moj wybor i mialem za to placone, albo moglem innego dnia sobie wyjsc wczesniej.

Ja pisałem o ideale gdzie ani pracownik ani pracodawca nie próbują siebie wyjebać.
Wtedy nie ma co robic - idziesz do chaty. Jak jest to zostaniesz dluzej itp. Kasa niezależnie od ilości czasu spędzonego w pracy. A jeśli pracy zaczyna być więcej to naturalnie powinna być podwyzka lub zatrudnienie kogos nowego. Ale jak pisałem... mało realne.

Można powiedzieć, ze tak czasem pracują ludzie na wlasny rachunek. Z tym, ze często jebia więcej niż na etacie.


Ale działa to zazwyczaj tylko w jedna strone. jak będziesz miał nadgodziny -> możesz odebrać godziny. Ale jak nie ma co robic to siedzisz jak debil.

No o tym mowie przeciez. Wiadomo ze nikt nikogo nie moze zmuszac do pracy dluzej niz 8h.
Jest sytuacja, ze w firmie jest kupe roboty i wszyscy zapierdalaja zeby sie uwinac, a jeden koles mowi: minelo 8 godzin, papa. Spoko, ma do tego prawo, ale na jego miejscu nie liczylbym na to ze go przelozony pusci wczesniej innego dnia, bo np. ma cos do zalatwienia waznego albo poprostu nie jest w formie do pracy. Nie mowiac o tym, ze pewnie rozglada sie za kims bardziej elastycznym.

Jest duzo roboty to jest tez kasa w firmie (zazwyczaj) wiec normalny pracodawca napewno wynagrodzi pracownikom dluzszy dzien pracy i to sensowniej niz 7,5zl za godzine.

no to teraz przeczytaj, co napisales wczesniej i jak to sie ma do sytuacji wodnego. Albo zostawanie za free.

Wodny mial wybor zostac 1h za free (i sie czegos moze nauczyc w tym czasie w firmie, albo miec sznase zostac docenionym przez przelozonego) czy stac jak kolek przez 1h na przystanku.

Ja jako pracodawca bym docenil takiego pracownika. Nie ma nic gorszego niz pracownik ktory spoglada na zegarek kiedy bedzie 16.00 i bedzie mogl wypierdolic z pracy. Dla pracownika taka praca to tez meczarnia.

Jak juz sie cos robi to trzeba w tym znalezc przyjemnosc, nawet jak to jest wywozenie smieci, ale nie - lepiej poplakac kumplom przy piwie czy na forum jakie to zycie jest chujowe.

doceni, albo i nie. To, ze ktos chce wyjsc po 8h, nie oznacza automatycznie, ze jest zlym pracownikiem.
Imo twoj komentarz o nadgodzinach (a zwlaszcza o zaplacie) byl totalnie chybiony.