Dobry tekst kobiety, nie tylko o gotowaniu, czyli Jak odróżnić pizdę od faceta?:
http://malvina-pe.pl/post/290-jak-odroz ... -od-faceta"Mężczyzna, który nie potrafi gotować [ewentualnie szczytem jego możliwości jest woda na herbatę i jajka na twardo], to pizda, a nie facet.
Pozwólcie, że pozwolę sobie zacytować fragment książki Piotra C. W sensie „Pokolenie Ikea. Kobiety”. Piotrek to taki aspirujący Bukowski. Sporo mu brakuje, ale się, chłopak, stara.
Jest coś podniecającego w gotowaniu. Możesz jej podać łyżkę z sosem, żeby spróbowała. Możesz stanąć za nią, napierając na jej pośladki, aby pokazać, jak trzeć ser. Może usiąść na blacie, rozchylając uda. Możesz dolewać jej wina bez ograniczeń. W końcu gotujecie. Możesz klepnąć ją w tyłek. Możesz ją ubrudzić, a następnie zdjąć to, co ma na sobie. Możesz ją w końcu nakarmić. A jeśli zrobisz to naprawdę dobrze… Zaprawdę powiadam wam: więcej kobiet doprowadziłem do orgazmu widelcem i makaronem niż innymi częściami ciała”
I ma, facet, rację. Ale już tak zupełnie poza tym – mężczyzna, który sam sobie nie potrafi ogarnąć obiadu, mając do dyspozycji kawał tłuszczu i kawał mięcha [lub warzyw – wersja dla wegetarian], to pieprzony synek mamusi."
o kurwa, jaka zenada.