No to może ja naskrobię parę rzeczy.
Z perspektywy gracza który zjadł zęby w Demon/Dark Soulsach.
Na starcie mamy możliwość pseudo-wygenerowania sobie postaci co składa się tak na prawdę na wybór ścieżki (rogue/warrior/mage) i jakichś dodatkowych spelli które de'facto na pierwszym poziomie różnią się tylko tym, że przywołany cień leczy nam hp/mana albo stamina. Na starcie dupy nie urywa, nie ma też możliwości zmiany wyglądu postaci, imienia itp. rozumiem, że związane jest to z fabułą którą po wolutku, między słowami rozwija się od samego początku.
No właśnie a jaki jest początek? Startujemy sobie w klasztorze? Jakimś miejscu kultu przypominający katedrę (mega pozytywny zapaszek Diablo III) i rozpoczynamy grę. Pierwsze 10 minut to taki delikatny tutorial.
Jak wygląda walka? No cóż, inaczej niż w Dark Soulsach, inaczej ponieważ nasza postać może wytankować już w pierwszych paru minutach z dwadzieścia ciosów przeciwników co oczywiście w DS nie może miec miejsca (chyba, że w dalszych fazach gry). Tak jak i w DS mamy tutaj system obciążenia postaci podzielony na cztery (trzy?) fazy które wpływają na prędkość rolli/dodgów. Są też backstaby ale nie uświadczyłem ripost (odbicie ciosu przeciwnika i wyprowadzenie krytycznej kontry). Co do dodgów, na samym początku grając wojownikiem wyglądają one... po prostu kiepsko. Nasza postać rzuca się na glebę i jak by trafiała na niewidzialny kisiel który przez ułamki sekundy spowalnia nasz lot w powietrzu. Dodatkowo, wyobraźmy sobie horyzontalne cięcie przeciwnika na wysokości naszego brzucha. Możemy go uniknąć robiąc dodge, niestety wygląda to tak, że miecz nas trafia wizualnie ale nie zadaje obrażeń. Trochę fail i wymaga dopracowania (mega widoczne szczególnie na pierwszym bossie). Skoro już jesteśmy przy bossach, pierwszy boss był jakimś tam wyzwaniem (zabiłem go za trzecim razem, chociaż wydaje mi się, że można to zrzucić na barki ogarniania sterowania). Sama walka była podzielona na fazy (trzy?cztery?), które tak na prawdę za bardzo się nie różniły prócz czwartej. Gdzie przeciwnik kręcił się dookoła własnej osi jak bączek i wymachiwał mieczem co zmuszało tak na prawdę na zwyczajne cofanie się. Aha a wspomniałem, że meble które były w tym pomieszczeniu nie blokowały naszego ruchu tylko spektakularnie były niszczone przez nasze nogi? Wyglądało to nieco komicznie.
Jestem właśnie po zabiciu drugiego bossa i nie ukrywam, że robi się nieco ciekawiej. Znalazłem już pare setów armorów które wyglądają naprawdę zacnie i same ich statystyki też są całkiem ciekawe i przemyślane. Co do broni, znalazłem również wielki topór który całkowicie zmienia rozgrywkę, tak jak i w Dark Soulsach. Tak jak animacje ruchu naszej postaci wołają czasem o pomstę do nieba tak animacje ataków w przypadku tego ogromnego toporka wyglądają po prostu zajebiście. Można odczuć, że nie nosimy popierdujki tylko kawał ciężkiego żelaztwa.
A jak walki ze zwykłymi potworami? No, po znalezieniu tego toporka myślałem, ze jest easy mode (one hit one kill, jestem nastawiony na siłę) ale dosyć szybko byłem wyprowadzony z błędu. Jak z jednym przeciwnikiem nie ma problemu tak już przy trzech można nieco oberwać, bo animacja ataku niestety trochę trwa a w jej trakcie jesteśmy podatni na uderzenia. Dodatkowo pojawili się nowi przeciwnicy którzy są nastawieni na ataki typu hit and run. Dodajmy do tego, że są oni uzbrojeni w lekkie miecze - efektem końcowym jest to, że wyprowadzamy atak a oni w tym czasie podbiegają i pifpafojojoj. Chociaż mam wrażenie, że przeciwnicy lekko się bugują gdy zaczniemy dookoła nich tańczyć tzn. próbujemy np. wyprowadzić cios w plecy. Jak by nie nadążali.
No a jak ogólny wystrój wnętrz/home deco?
No i tutaj właśnie mam mieszane uczucia. Fakt, grałem nagrywając i streamując ale niestety czułem niesamowite spadki performance. Miejsca w których kurz tańczy w promieniach światła (a takich miejsc jest dużo) sprawiały, że słyszałem płacz swojego komputera. Gdyby nie to, to to mógłbym powiedzieć, że wszystko trzyma się całości. Mrocznie, brudno i ogólnie git. Zewnętrzne lokacje też są całkiem ciekawie zaprojektowane chociaż miałem wrażenie (a grałem dopiero ze dwie/trzy godziny), że poruszamy się tunelami do większych aren. Mam nadzieję, że to się zmieni. Tak teraz mi się skojarzyło, znalazłem pewną znajdźkę która była zablokowana na wpół uniesioną kratą (która de'facto była za szafą którą można było zniszczyć), co trzeba było zrobić żeby przejśc na drugą stronę? Otóż przeturlać się pod tą kratą... wszystko pięknie ładne ale niestety efektem końcowym było to, że przeleciałem dosłownie
przez kratę (bug animacji).
Co z fabułą? No tutaj za dużo jej nie było, fakt spotkałem już parę postaci z którymi mogłem porozmawiać ale za dużo na swój temat się nie dowiedziałem (prócz tego, że mój wytatuowany ryj oznacza, że byłem więźniem). Na razie feeling jest taki, ze wrzucają mnie i GO! Same rozmowy niestety były mega sztywne i drewniane. Wolę mroczny klimat DS2 a tutaj to tak jakbyśmy podeszli do nieznajomego w parku i zaczęli z nim rozmawiać całkowicie ignorując temat, że rzeczka która płynie koło nas właśnie zamieniła się w krwawy potok.
Jak bym miał podsumować to wszystko? No taki porządny 6/10. Łanda grafika (ale chujowy performance), duży wachlarz animacji (ale często się glitchują). Całkiem ciekawa walka (ale niestety mam feeling tankera a nie piórka które może być zdmuchnięte byle pierdem). Swoją drogą właśnie się skapowałem, że nie bardzo pamiętam muzyki. Jak ktoś lubi DS2 to jest duża szansa, że się zniesmaczy ale z pewnością znajdzie parę ciekawostek które będą mogły go wciągnąć w dalszą rozgrywkę. Ja pewnie przejdę chociaż nie mam efektu wow.
edit:
Swoją drogą. Mam wrażenie, że poziom trudności jest mega zależny od tego czy graliśmy wcześniej w DS. Ludziki którzy oglądali mój stream stwierdzili, że mają wrażenie, że oglądając jak gram to ta gra to easy mode kiedy jak oni grali to mieli o wiele większe trudności.