są zawody mrynar w których nie możesz pracować w wieku 80 lat i tyle. Takie jak policjant czy żołnierz.
są zawody gdzie za przeciętną średnią nikt nie chciałby pracować - takie jak górnik.
Akurat mamy w chuj kadry oficerskiej - jest tego za dużo i siedzą za biurkami. Brakuje nam doświadczonej kadry korpusu szerogowców - do podoficerskiego włacznie.
Ale kurwa Polska to jedyny kraj na świecie którego stać na kilkaset tys. urzędników siedzących za biurkami i przybijającymi pieczątki bardzo potrzebnych bo inaczej nie dostałbyś przecież pozwolenia na hodowlę psów którą prowadzisz, ale nie stać nas na kilka tys. zołnierzy z korpusu szerowców, bo to zupełnie zbędny wydatek. Ktoś rozsądny poszedłby do wojska służyć jako żołnierz by po 6-12 latach nie czekało go nic innego jak wyjebka? Po co w ogóle zaczynać karierę w kierunku w którym jedyne co nas czeka to dead end?
Jak nas nie stać na żołnierzy to po cholerę w ogóle bawić się w wojsko - obniżyć podatki o kilka procent i zrezygnować z wydatków na wojsko w ogóle. Albo podpisać umowę z Niemcami, że w razie zagrożenia Helmuty przyjadą nas bronić - my zapłacimy dupami polek bo nic innego już nie mamy.
Na górnictwo też nas nie stać - więc będziemy węgiel kupować od Merkel. Koleje nam niepotrzebne i niedochodowe więc rozpiździliśmy wszytsko w drobny mak plasując się pod tym względem na poziomie Burkina Faso, stocznie ma kuźwa były niepotrzebne, ryb łowić już nie możemy bo EU zabrania, cukier musimy importować. Jedyne czym dysponujemy to kurwy i tania siła robocza do dymania przez resztę EU. Ku chwale brukseli.
Generalnie to mieszkamy (mieszkacie) w kraju w którym nic się nie opłaca, i na nic nikogo nie stać (mimo realnego opodatkowania na poziomie 60%+). Cud.
Poniżej masz dane mrynar:
Dokładnie 96,7 tysiąca to aktywni żołnierze zawodowi – tak było w 2012 roku, dane za MON. Dla porównania: w 1989 roku, już po rozpoczęciu transformacji, mieliśmy około 250 tys. żołnierzy. Liczba 100 tysięcy wojaków to założenie, jakie przyświecało rządowi PO, gdy kończono z powszechnym poborem, a rozpoczęto "profesjonalizację armii". Według "DGP" nawet 70-80 proc. całej armii (pomijając rezerwy) to tzw. "biurowi żołnierze", czyli urzędnicy w mundurach. całość do poczytania tutaj:
http://natemat.pl/94183,jak-silne-jest- ... -stadionievs
W pierwszym kwartale 2014 r. zatrudnienie w sektorze publicznym wyniosło ponad 3,02 mln osób, co oznacza, iż pracuje w nim 20 proc. ogółu Polaków posiadających pracę. W Polsce jest ponadto około 5 mln emerytów, 2,5 mln rencistów i 2,1mln bezrobotnych i 13 mln zatrudnionych w sektorze prywatnym, którzy ich wszystkich finansują.W latach 2007-2011 liczba urzędników w Polsce zwiększyła się o 90 tys. osób. Wzrost o 90 tys. to o tyle ile wynosi stan liczebny naszej armii.
Czy na pewno problem więc leży w tych ~7-8 tys. żołnierzy z korpusu szerogowców? Nie mamy już obowiązkowej służby wojskowej, sam pomyśl jakie warunki musiałbyś dostać byś zgodził się na 6 lat biegania po poliganach + ewentualne wypady na misje pokojowe (jak się uda wbić bo chętnych na jedno miejsce jest 100++)